Powstanie poznańskie
Bp Marek Jędraszewski
Fot.
Przed pięćdziesięciu laty, rankiem 28 czerwca 1956 roku, robotnicy Cegielskiego wyszli z fabryki, kierując się do centrum Poznania. W ich ślady poszli robotnicy innych wielkich zakładów pracy. Do nich dołączyli pracownicy biur, studenci, młodzież, nawet dzieci. Tak się rozpoczął polski marsz ku wolności, który trwał w Polsce aż do 1989 roku.
Nikt z demonstrantów...
Przed pięćdziesięciu laty, rankiem 28 czerwca 1956 roku, robotnicy „Cegielskiego” wyszli z fabryki, kierując się do centrum Poznania. W ich ślady poszli robotnicy innych wielkich zakładów pracy. Do nich dołączyli pracownicy biur, studenci, młodzież, nawet dzieci. Tak się rozpoczął polski marsz ku wolności, który trwał w Polsce aż do 1989 roku.
Nikt z demonstrantów nie zdawał sobie sprawy z tego, co się wówczas naprawdę zaczęło i jakie będą konsekwencje ich wyjścia na ulice. Na pewno nikt nie mógł się spodziewać, że początkowo czysto pokojowa demonstracja przekształci się w krwawe powstanie, które pociągnie za sobą ogrom ofiar – około stu zabitych i ponad tysiąc lżej i ciężej rannych, a ponadto setki aresztowanych, okrutnie bitych i maltretowanych ludzi. A przecież demonstranci upominali się o to, co było najważniejsze i jak najbardziej oczywiste dla każdego Polaka – o chleb, wolność i niepodległość dla kraju, o powrót do szkół nauczania religii, o uwolnienie z więzienia księdza Prymasa Wyszyńskiego i innych biskupów. Na te żądania ówcześni rządzący mieli tylko jedną odpowiedź – czołgi oraz groźbę odrąbania rąk wszystkim „szaleńcom”, którzy ośmielą się je podnieść przeciwko władzy ludowej.
Krwawo stłumione powstanie poznańskie 1956 r. nie złamało jednak w polskim społeczeństwie ducha solidarności. W Polsce wzrastało poczucie konieczności wyrażania jednoznacznego sprzeciwu wobec łamania podstawowych praw obywatelskich i pracowniczych. Jesienią zaowocowało ono tzw. odwilżą październikową i dojściem do władzy Władysława Gomułki. W następstwie kolejnych manifestacji (23 października w Poznaniu, 24 października w Warszawie) został uwolniony ks. Prymas Wyszyński. Dnia 28 października 1956 roku, dokładnie cztery miesiące po powstaniu poznańskim, mógł on nareszcie powrócić do Warszawy, co zapowiadało zmianę polityki PZPR wobec Kościoła w Polsce. I chociaż polepszenie warunków pracy Kościoła w naszej Ojczyźnie trwało bardzo krótko, gdyż już po 2-3 latach Gomułka podjął na nowo otwartą walkę z Kościołem, to jednak Kościół zyskał tak konieczny czas oddechu, by przygotować się do kolejnych zmagań – zwłaszcza w związku z „Orędziem biskupów polskich do biskupów niemieckich” (1965) i z obchodami Milenium Chrztu Polski (1966). Z tych zmagań Kościół wyszedł zwycięsko, ukazując całemu społeczeństwu swą siłę moralną wyrastającą z ducha Ewangelii.
Dalszy marsz społeczeństwa polskiego ku wolności miał także swoje dramatyczne odsłony. Znaczą je kolejne daty: 1968, 1970, 1976, 1980, 1981, upamiętnione na Poznańskich Krzyżach. Podczas nich coraz to nowe pokolenia Polaków mogły doświadczyć, jak bardzo Kościół katolicki w Polsce stoi po ich stronie – po stronie autentycznej wolności.
Dziękując Bogu za tych wszystkich, którzy przed pięćdziesięciu laty mieli odwagę upomnieć się „O Boga, o wolność, sprawiedliwość i chleb”, nie zapominajmy jednocześnie o słowach, które pod Poznańskimi Krzyżami w 1997 roku wypowiedział Jan Paweł II: „Świadomość własnej przeszłości pomaga nam włączyć się w długi szereg pokoleń, by przekazać następnym wspólne dobro – Ojczyznę”. Jest w nich bowiem zawarte wielkie wołanie o naszą pamięć, jednocześnie o budowanie przyszłości naszego kraju na chrześcijańskich wartościach.