Na tę chwilę czekali wszyscy. Przekraczając bramę dawnego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, tę złowrogą zaporę, przez którą ponad sześćdziesiąt lat temu na śmierć szły tysiące ludzi, Papież Niemiec symbolicznie przywrócił nadzieję na pokój i pojednanie, nie zapominając o oddaniu hołdu ofiarom ludobójstwa.
Pojawienie się w miejscu Holocaustu syna narodu niemieckiego i jego wspólna modlitwa z żydowskimi rabinami to milowy krok w procesie pojednania narodu oprawców i ofiar. Przejście Benedykta XVI przez oświęcimską bramę jest także wielkim gestem wiary. Po raz pierwszy przy komorach gazowych Papież modlił się w języku niemieckim. Tak wiele symboli w czasie tak krótkiego pobytu.
Święci męczennicy módlcie się za nami!
Niezwykłą wizytę w dawnym hitlerowskim obozie Papież rozpoczął samotnym przejściem przez bramę, nad którą widnieje cyniczny napis „Arbeit macht frei” (Praca czyni wolnym). W ciszy, którą przeszywał jedynie dźwięk bijących dzwonów, Benedykt XVI krużgankami obozowymi samotnie przemierzył plac i podszedł do Ściany Śmierci. Tutaj modlił się dłuższą chwilę. Oddając hołd pomordowanym, odebrał od trzech byłych więźniów obozu znicz, który ustawił przed dawnym miejscem egzekucji. Ojciec Święty przywitał się następnie z trzydziestoma dwoma byłymi więźniami KL Auschwitz. Byli wśród nich ludzie z pierwszych obozowych transportów, ofiary pseudomedycznych eksperymentów, Romowie, polscy Żydzi. Był też ostatni żyjący członek tzw. Sonderkommando – grupy więźniów zmuszanych przez Niemców do usuwania gładzonych w komorach ofiar i wrzucania ich zwłok do pieców krematoryjnych.
– Ojciec Święty podszedł do każdego z nas i przywitał się. To było ważne. Jestem niezmiernie wzruszony. Kiedy znalazłem się tutaj pierwszy raz po wojnie w 1962 roku, uciekałem na dźwięk języka niemieckiego. Dziś nie mam takich odczuć – powiedział Jacek Zielniewicz z Bydgoszczy, który trafił do obozu jako siedemnastolatek.
Papież wszedł następnie do podziemi Bloku XI. Tam w celi, gdzie zgładzony był św. Maksymilian Maria Kolbe, Benedykt XVI zapalił świecę podarowaną przez Jana Pawła II przy okazji jego pierwszej wizycie w Polsce. Modląc się, Papież wypowiedział słowa: „Wszyscy święci męczennicy – módlcie się za nami”. Są to jedyne głośno wyartykułowane przez Ojca Świętego słowa podczas całego kilkudziesięciominutowego pobytu na terenie dawnego obozu.
Wizyta w świecie
W Birkenau przywitał Ojca Świętego ulewny deszcz. Benedykt XVI podszedł do 22 tablic upamiętniających ofiary KL Auschwitz-Birkenau. Przystanął przy pierwszej – minęło pięć, dziesięć, piętnaście sekund… W końcu Papież poszedł dalej. Ten rytuał powtórzył się przy każdej z 22 tablic. Drobny, wiotki człowiek, chłostany przez coraz bardziej napierający deszcz i wiatr. Jednak jakby w nagrodę za chwilę wyszło słońce i pojawiła się tęcza – biblijny symbol pojednania ludu z Bogiem i zarazem znak nadziei. Gdyby taki scenariusz ułożył człowiek, zostałby posądzony o kicz. Kiedy autorem jest natura, trudno o piękniejszą alegorię papieskiej wizyty...
– Fizyczna obecność Benedykta XVI jest tutaj bardzo ważna. Nie wiem, czy potrafiłbym być tak silnym człowiekiem, gdybym stanął w tym miejscu jako syn narodu niemieckiego. To pokazuje, jak wielką duszę ma Benedykt XVI – powiedział Michael Schudrich, naczelny rabin Polski.
Zdaniem Piotra Cywińskiego, sekretarza Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, tej części pielgrzymki nie należy traktować wręcz jako wizyty w Polsce.
– To jest wizyta w świecie, w człowieku. I słowa Ojca Świętego bardzo mocno to podkreślają. Oczywiście, Benedykt XVI od razu mówi, że stoi tutaj jako Papież z Niemiec, natomiast odnosi się przede wszystkim do tego głębokiego fenomenu próby zniszczenia porządku moralnego i odrzucenia Boga. To miejsce ma przede wszystkim charakter człowieczy – uważa Cywiński.
Numer 62954
Modlitwy w intencji ofiar obozu odmówili przedstawiciele społeczności żydowskiej i romskiej, a także hierarchowie Kościołów protestanckiego i prawosławnego. W imieniu polskich katolików uczynił to abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Komisji ds. Dialogu z Judaizmem przy KEP.
– Mając głęboko w pamięci wszystkie ofiary tego obozu, prosimy Cię, Boże daj zmarłym pokój wieczny i nie pozwól, by żyjący ulegali złu, ale spraw, aby potrafili zło dobrem zwyciężyć – modlił się metropolita poznański.
Wreszcie nastąpiło długo oczekiwane przemówienie Benedykta XVI. Piotr Cywiński jest pod wrażeniem papieskich słów.
– Słyszałem w tym miejscu wiele różnych przemówień, ale nigdy tak głębokich. Biła z nich wielka głębia i ogromna refleksja, historyczna, religijna i moralna. To, co tutaj powiedział Benedykt XVI, jest „stanięciem” wobec tego świata człowieka, który nie tylko jest Papieżem, a więc i chrześcijaninem, nie tylko Niemcem, ale jest i człowiekiem, który pamięta tamte czasy – mówił Cywiński.
Wzruszenia nie krył też Kazimierz Piechowski ze Szczecina, który w obozie spędził półtora roku jako więzień nr 62954.
– Jestem szczęśliwy, że Benedykt XVI był z nami i wypowiedział słowa, które są nie tylko pojednaniem, ale dają ludzkości nadzieję na przyszłość – mówił Piechowski.
Podobnego zdania był Schudrich: – To będzie bardzo ważny gest w pojednaniu żydów i katolików. Słowa Benedykta XVI będą uczyć nas, jak walczyć przeciwko antysemityzmowi i rasizmowi, przeciwko nowym ludobójstwom – ocenia Schudrich, naczelny rabin Polski, który dzień wcześniej sam padł ofiarą bandyckiego, antysemickiego napadu. Teraz, jak mówi, słowa Benedykta XVI dały mu nową nadzieję.