Logo Przewdonik Katolicki

Morze (nie)wrażliwości

Renata Krzyszkowska
Fot.

Decyzją Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) Morze Bałtyckie otrzymało status szczególnie wrażliwego obszaru morskiego (PSSA) i zostanie objęte specjalną ochroną ekologiczną. Zdaniem specjalistów decyzję tę podjęto o jakieś trzydzieści lat za późno. Niechroniony Bałtyk jest dziś bowiem jednym z najbardziej skażonych mórz świata, a ryby w nim mają w sobie tyle substancji...

Decyzją Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) Morze Bałtyckie otrzymało status szczególnie wrażliwego obszaru morskiego (PSSA) i zostanie objęte specjalną ochroną ekologiczną. Zdaniem specjalistów decyzję tę podjęto o jakieś trzydzieści lat za późno. Niechroniony Bałtyk jest dziś bowiem jednym z najbardziej skażonych mórz świata, a ryby w nim mają w sobie tyle substancji szkodliwych, że nie powinno się ich jeść w dużych ilościach.



Każdego dnia do Bałtyku trafiają ogromne ilości syntetycznych związków chemicznych, wykorzystywanych w produktach codziennego użytku. Zatrucie wód sprawiło, że chorują zamieszkujące je zwierzęta. W ostatnich latach drastycznie spadła zdolność rozrodcza u foki szarej i obrączkowanej. Podobne zaburzenia płodności wykazują takie gatunki, jak: łosoś atlantycki, troć wędrowna czy dorsz. Wielu mieszkańców Bałtyku cierpi na nowotwory i osłabienie układu odpornościowego. - W ubiegłym roku Unia Europejska ogłosiła wyniki badań zawartości niektórych szkodliwych substancji w rybach słonowodnych. Wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców niemieckich, szwedzkich, fińskich i duńskich wskazują, że poziom zanieczyszczeń chemicznych w rybach oceanicznych nie przekracza dopuszczalnych norm w przeciwieństwie do ryb bałtyckich. Dziko żyjące ryby bałtyckie są silnie zanieczyszczone kilkoma rodzajami związków chemicznych, które w przeszłości były masowo używane np. w rolnictwie. W większości badanych ryb stężenia np. dioksyn, polichlorowanych bifenyli czy DDT były przekroczone nawet trzydziestokrotnie! Ryby o największym stężeniu zanieczyszczeń znaleźli Finowie na łowiskach w Cieśninie Botnickiej - mówi prof. Krzysztof Ludwicki, toksykolog, dyrektor Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. Dodatkowo wpadające do morza ścieki sprzyjają rozrostowi alg i ubytkowi tlenu w wodzie. Pozbawione go ryby po prostu się duszą. Morze Bałtyckie jest ekosystemem bardzo podatnym na skażenia. Zachodzi w nim bardzo mała wymiana wody, ponieważ Bałtyk jest połączony z Oceanem Atlantyckim tylko przez wąskie cieśniny. Ta sama woda pozostaje w naszym morzu przez 25-30 lat, wraz ze wszystkimi zawartymi w niej zanieczyszczeniami. Dlatego właśnie stężenia szkodliwych substancji są w Bałtyku znacznie większe niż w innych wodach świata. Na przykład skażenie śledzi polibromowanymi środkami zmniejszającymi palność (PBDE, stosowanymi przy produkcji sprzętu elektronicznego czy pianki poliuretanowej wykorzystywanej powszechnie w meblach i tapicerce) jest pięćdziesiąt razy większe w Morzu Bałtyckim niż w Atlantyku.
Z opublikowanego w ubiegłym roku raportu Rady Ekspertów do spraw Ochrony Mórz w Bałtyku i Morzu Północnym wynika, że populacja ryb w tych akwenach zmniejsza się także dlatego, że Unia Europejska zezwala na zbyt wielkie połowy. Zagrożone są europejskie węgorze, a także dorsze, flądry i inne. Zasoby ryb w Bałtyku i Morzu Północnym właściwie spadły już poniżej biologicznej granicy utrzymania gatunku.
Oprócz Morza Bałtyckiego jeszcze trzy nowe obszary otrzymały status PSSA: Torres Straits (rozszerzenie obszaru PSSA Wielkiej Rafy Koralowej) oraz wody Wysp Kanaryjskich i wyspy Galapagos. Status szczególnie wrażliwego obszaru morskiego nie zmniejszy wielkości wpływających do Bałtyku ścieków, ale ochroni go przed dewastacją ze strony intensywnej żeglugi. Statki, szczególnie transportowce, mogą powodować ogromne szkody w ekosystemach morskich. Niebezpieczne są nie tylko wycieki ropy naftowej, ale także kotwiczenie statków, wpływanie na mielizny czy zwyczajne wyrzucanie śmieci. Jak się szacuje, po wodach Bałtyku pływa dziennie ok. 2 tys. statków (w tym 200 tankowców z ropą naftową i innymi substancjami płynnymi). Teraz Bałtyk będzie nieco bezpieczniejszy dzięki przyjętym w ramach PSSA normom ochronnym (APM), które wejdą w życie w 2006 roku, znacznie zmniejszając ryzyko wypadków i wycieków ropy.

Ryzykowna żegluga

Morze Bałtyckie to jedno z najmniejszych mórz i jednocześnie jedno z najbardziej zatłoczonych. Tymczasem jest to cenne siedlisko dla ssaków morskich, takich jak morświny, foki szare czy foki obrączkowane, oraz istotny szlak dla wędrówek nurników, kaczek, gęsi i ptaków brodzących. Z drugiej strony duża liczba wysp, wąskich cieśnin i przesmyków jest sporym utrudnieniem dla nawigacji statków. Także długie okresy utrzymywania się pokrywy lodowej powodują, że ryzyko wypadku i wycieku ropy znacznie wzrasta. Dziesięć lat temu przez Bałtyk przewożono 20 mln ton ropy, a obecnie o sto milionów ton więcej. Jeśliby przewożoną co roku przez Bałtyk ropę załadować do ciężarówki, pojazdy te ustawione na drodze zajęłyby odległość osiem razy większą od obwodu Ziemi. Tymczasem w 2002 r. odnotowano łącznie 63 wypadki i kolizje statków na Bałtyku, w 14 przypadkach były to tankowce.

Źródło: WWF Polska


Prof. Krzysztof Ludwicki - toksykolog, dyrektor Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie

- Obecnie nikt tak naprawdę nie wie, co robić z rybami z Bałtyku. Rząd Szwecji wydał zalecenie, że nie wolno ich używać do produkcji mączki rybnej dodawanej do pasz. Zanieczyszczenia z takich mączek mogą bowiem wchodzić w tzw. łańcuchy pokarmowe. W efekcie tego organizmy karmionych nimi zwierząt miałyby nawet dziesięciokrotnie większe stężenie trucizn niż pierwotnie ryby, z których zrobiono mączkę. Zalecono również, by wszystkie kobiety w wieku rozrodczym, zwłaszcza kobiety w ciąży i karmiące, nie jadły ryb bałtyckich. Są dowody, że wiele z zawartych w nich substancji może nieodwracalnie uszkadzać komórki jajowe. Polskie badania wykazały, że ryby bałtyckie pochodzące z naszych łowisk nie są aż tak bardzo zanieczyszczone. Nie mogę podważać tych badań, bo przeprowadzały je poważne instytucje, np. Morski Instytut Rybacki. Trzeba jednak stale badać poziom zanieczyszczeń ryb z naszych łowisk, bo trudno mi uwierzyć, że polskie łowiska to oazy czystości na mapie Bałtyku, w których nie dochodzi do skażeń. Zanieczyszczenia pochodzą głównie z rolnictwa i przemysłu. Substancje toksyczne kumulowały się w organizmach żyjących w Bałtyku przez dziesięciolecia, bo wody naszego morza mają słabą wymianę z innymi akwenami. Chemikalia zanieczyszczające Bałtyk są dość trwałe. Ich całkowity zanik wymaga kilku pokoleń.
Ryby słodkowodne: rzeczne i hodowane w stawach można jeść bez obaw w dowolnych ilościach, pod warunkiem oczywiście, że są świeże. Ich środowisko jest bardziej czyste niż bałtyckie. Nie słyszałem o badaniach, które wykazały by, że np. karpie w naszym kraju są karmione mączką z ryb bałtyckich. Mam nadzieję, że takie przypadki nie miały miejsca. W przeciwnym razie ryby te byłyby tak samo, albo nawet bardziej, skażone niż ryby z naszego morza. Karpie jednak karmi się raczej paszami roślinnymi, dlatego w czasie nadchodzących świąt Bożego Narodzenia na pewno znajdą się na moim stole.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki