Pan znajomy i nieznany ks. Maciej Szczepaniak Fot. Przychodzenie: to jedno z kluczowych słów określających istotę Adwentu. Jest on przecież oczekiwaniem przyjścia ostatecznego, jest ciągłym przychodzeniem Pana w ciszy roratniego poranka, jest naszym przychodzeniem do Niego w pokorze i z zapalonymi świecami. I nie ma się już co oburzać na świat wokoło nas, że w sklepach mamy święta i wydaje się, że prawie można by już zasiąść... Przychodzenie: to jedno z kluczowych słów określających istotę Adwentu. Jest on przecież oczekiwaniem przyjścia ostatecznego, jest ciągłym przychodzeniem Pana w ciszy roratniego poranka, jest naszym przychodzeniem do Niego w pokorze i z zapalonymi świecami. I nie ma się już co oburzać na świat wokoło nas, że w sklepach mamy święta i wydaje się, że prawie można by już zasiąść do Wigilii. Trzeba raczej przyjąć ów dar przychodzenia i pytać uporczywie, gdzie się ukrył w tym całym zamieszaniu nasz Pan. Czy my Go rozpoznajemy, czy raduje nas Jego obecność, czy jest dla nas bardziej znajomym czy nieznajomym? Ks. poeta Janusz S. Pasierb pisał: "Adwent to czas. Czas dopełniania się i zbliżania, czas wzrostu i rozwoju, czas oczekiwania i tęsknoty, czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i nieznany; (…) czas nocy; pora świtu". Lubię powtarzać sobie zdanie z Talmudu, że "oddech dzieci spieszących do szkoły podtrzymuje świat". Kiedy w Adwencie dzieci po drodze przychodzą jeszcze na Roraty, wydaje się, że istotnie trwamy dzięki nim.