Logo Przewdonik Katolicki

Lekcja cmentarnej alei

Ks. Mariusz Pohl
Fot.

Listopadowe wizyty na cmentarzach skłaniają do refleksji. Każdy krzyż, nagrobek, tablica to przecież znak, że kiedyś żył człowiek, którego prochy spoczywają teraz na tym miejscu. Chcielibyśmy wiedzieć, kim ten człowiek był, jak żył. Może był podobny do mnie? Co się z nim dzieje w tej chwili? O ile kategorie chwili, czasu, miejsca w ogóle obowiązują w świecie zmarłych. Nagrobki...

Listopadowe wizyty na cmentarzach skłaniają do refleksji. Każdy krzyż, nagrobek, tablica to przecież znak, że kiedyś żył człowiek, którego prochy spoczywają teraz na tym miejscu. Chcielibyśmy wiedzieć, kim ten człowiek był, jak żył. Może był podobny do mnie? Co się z nim dzieje w tej chwili? O ile kategorie chwili, czasu, miejsca w ogóle obowiązują w świecie zmarłych.



Nagrobki są duże i małe, stare i nowe, wystawne i skromne, niekiedy zaniedbane, zapomniane, zniszczone przez czas. Nie musi to o niczym specjalnym świadczyć i nie powinniśmy wyciągać pochopnych wniosków. Duża liczba kwiatów i zniczy może być wyrazem niekłamanej miłości i wdzięczności, a może wynikać tylko z zamożności rodziny. Sam nagrobek na pewno nie musi mówić prawdy o życiu zmarłego. Ale skoro nie mówi tego grób, to co?
Powinno mówić życie tych, którzy pozostali, przejęli dziedzictwo po zmarłym ojcu, matce… Nie chodzi o majątek, dom czy ziemię. Chodzi o dziedzictwo duchowe: honor, zalety charakteru, sposób bycia, szlachetność, uczciwość, pracowitość... Dlatego jesteśmy winni naszym zmarłym nie tylko marmur, znicze i kwiaty na grobie, lecz przede wszystkim świadectwo naszego własnego życia: że nauka i przykład, jaki otrzymaliśmy, nie poszły na marne, że jesteśmy godnymi kontynuatorami otrzymanej w spadku tradycji.
Niekiedy nazwiska na grobach coś nam mówią. Osobiście lub ze słyszenia znaliśmy zmarłego. Nie nam go osądzać - uczynił to Bóg w sposób sprawiedliwy i miłosierny. Kto wie, może Jego osąd odbiega od naszych opinii, budowanych czasami na plotkach? Ale nasze myślenie powinno pójść w innym kierunku: co ja mam robić i jak żyć, by pozostawić po sobie dobrą pamięć, ale przede wszystkim, by na sądzie Bożym przejść na prawą stronę? Wbrew temu, jak staramy się pokazać i wypaść przed ludźmi, przed Bogiem lepiej byłoby jednak polegać bardziej na Jego miłosierdziu niż sprawiedliwości.
A to oznacza, że i my powinniśmy zdobyć się na miłosierdzie i modlitwę, nawet za kogoś, kto miał naprawdę złą opinię i kogo nie lubiliśmy. Zwłaszcza za niego. Bo jeśli wierzę, że Bóg może zmiłować się nad takim, to może tym bardziej zmiłuje się nade mną? Ale nie nam osądzać zmarłych. Ich dusze są w ręku Boga. My możemy jedynie wychwalać Boże miłosierdzie, dać na wymienianki, zamówić Mszę - a samemu żyć tak, by mieć nadzieję, że i my miłosierdzia dostąpimy.
Nieraz napotykamy cmentarz z zupełnie innymi nagrobkami. Zamiast krzyża - stara, kamienna płyta, gwiazda Dawida, hebrajskie litery i symbole. Albo gotyckie napisy i niemieckie nazwiska. Nie widać kwiatów i zniczy, ozdobą grobów są tylko sterty suchych liści. Wygląda na to, że dawno nikt tu nie był, nie modlił się. Oni są też w ręku Boga. On jeden potrafi ocenić ich wiarę, niekiedy tak małą jak ziarenko gorczycy. Groby, cmentarze, kościelne krypty, nawet świeckie mauzolea - uczą. Czy skorzystamy z tej nauki, by lepiej żyć?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki