Logo Przewdonik Katolicki

Świadek wygnania

PK
Fot.

Mieszkająca we Francji 81-letnia siostra Marie-Elise jest jednym z ostatnich żyjących świadków wojennej tułaczki i wygnania z ojczyzny Prymasa Polski Augusta Hlonda. Sędziwa zakonnica w latach swej młodości, które przypadły na czas II wojny światowej, przebywała w Lourdes, gdzie zetknęła się z wielkim kardynałem. Dziś z dumą wspomina, że już na początku swego zakonnego życia...

Mieszkająca we Francji 81-letnia siostra Marie-Elise jest jednym z ostatnich żyjących świadków wojennej tułaczki i wygnania z ojczyzny Prymasa Polski Augusta Hlonda. Sędziwa zakonnica w latach swej młodości, które przypadły na czas II wojny światowej, przebywała w Lourdes, gdzie zetknęła się z wielkim kardynałem. Dziś z dumą wspomina, że już na początku swego zakonnego życia miała okazję osobiście poznać prymasa Hlonda i służyć mu przez niemal trzy lata.



Siostra Marie-Elise jest z pochodzenia Włoszką, jednak od wczesnego dzieciństwa mieszka we Francji. Tuż przed wojną, mając 14 lat, wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Józefa w Tarbes (Cantaous), aby zgodnie z powołaniem swego zakonu i wewnętrznym pragnieniem poświęcić się pracy wśród dzieci w szkole katolickiej. Jednak wolą biskupa Georges'a Choquet, ordynariusza diecezji Tarbes - Lourdes, zaraz po złożeniu ślubów zakonnych, siostra Marie-Elise została skierowana do pracy w rezydencji biskupiej.

Służyła polskiemu prymasowi


Dziś zakonnica szczerze wyznaje, że trudno było jej pogodzić się z decyzją dostojnego przełożonego. Zamiast do pracy z dziećmi siostrę od razu skierowano do posługi w rezydencji biskupiej, gdzie stykać się miała z wieloma światowymi personami. Młodą i niedoświadczoną siostrę przepełniały obawy, czy podoła takim obowiązkom. Jednak już na początku - jak sama przyznaje - dostąpiła wielkiego wyróżnienia, poznając Prymasa Polski Augusta kardynała Hlonda. Gdy 10 września 1940 r. stawiła się do pracy w rezydencji biskupiej, polski gość przebywał tam już od trzech miesięcy wraz ze swym kapelanem, ks. Bolesławem Filipiakiem, i sekretarzem, ks. Antonim Baraniakiem. - Dla potrzeb polskich gości oddano m.in. kaplicę na pierwszym piętrze rezydencji - wspomina s. Marie-Elise. W kaplicy znajdował się pierwszy ołtarz z Groty oraz witraż przedstawiający objawienie Niepokalanej w Lourdes, a na lewej ścianie wisiał piękny obraz Matki Bożej Częstochowskiej. W takiej maryjnej atmosferze niemal każdego dnia Prymas Polski i jego współpracownicy sprawowali Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej - dodaje zakonnica.

Cierpiał za Polskę


Siostra Marie-Elise zapamiętała kardynała Hlonda przede wszystkim jako człowieka modlitwy i pracy. - Każdego dnia bardzo dużo pisał - podkreśla. Rzeczywiście, w czasie pobytu w Lourdes Prymas Polski napisał ok. 10 tys. listów skierowanych do różnych organizacji i osobistości na świecie, informując o prawdziwym obliczu okupacji niemieckiej w Polsce. We wspomnieniach zakonnicy Prymas Polski jawi się jako człowiek niezwykle dobry, delikatny wobec wszystkich, których spotykał. Przede wszystkim jednak, według niej, "kardynał August Hlond był prawdziwie świętym człowiekiem". - Wiele cierpiał na wieść o prześladowaniu Polaków, a zwłaszcza kapłanów - wspomina siostra. Z tym większą radością s. Marie-Elise reaguje na wieść o toczącym się procesie beatyfikacyjnym kardynała. - To bardzo dobrze; to sprawiedliwie, jeśli będzie beatyfikowany. On na to zasługuje, bo on naprawdę dużo cierpiał. To był prawdziwy książę Kościoła. Ja będę się do niego bardzo modliła - wyznaje ze wzruszeniem. Zakonnica dobrze pamięta też towarzyszących prymasowi księży Filipiaka i Baraniaka. Ze zdziwieniem, ale jeszcze większą dumą przyjmuje niespodziewaną dla niej wieść, że obaj kapłani po wojnie doszli do najwyższych w Kościele godności: ks. Filipiak został kardynałem, ks. Baraniak - arcybiskupem poznańskim. - Ksiądz Baraniak był niski, bardzo drobny, blondyn. Wyjątkowo uprzejmy i grzeczny. Nie miał dobrego zdrowia - opowiada siostra, słuchając z zaciekawieniem o jego powojennych losach - uwięzieniu przez komunistów i arcybiskupiej posłudze w Poznaniu.

Najpiękniejsza nagroda po latach


W rezydencji biskupiej w Lourdes siostra Marie-Elise przepracowała ponad 48 lat. Z perspektywy 65 lat życia zakonnego spogląda na swoją przeszłość i dziękuje Bogu, że już na początku swej pracy w habicie miała okazję poznać i służyć "tak wielkim i świętym ludziom". Największy zaszczyt i przeżycie spotkało jednak siostrę w sierpniu 1983 r., kiedy do Lourdes przybył sam Jan Paweł II. Wówczas, tak jak kiedyś dla prymasa Augusta Hlonda, gotowała dla samego Ojca Świętego. Wtedy też Papież Polak poświęcił siostrze Marie-Elise czas na osobistą rozmowę. Wspominała w niej czasy wojny i historyczne postaci bliskie sercom ich obojga.

Oprac. Adam Suwart

Artykuł jest skrótem tekstu ks. Jana Robakowskiego, kapłana archidiecezji poznańskiej, duszpasterza polskich pielgrzymów w Lourdes.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki