W kończącym się Roku Eucharystii, a także roku, w którym Polskę odwiedziły relikwie św. Teresy, warto przyjrzeć się, czym dar Mszy św. i Komunii św. był dla tej świętej. Teresa od Dzieciątka Jezus jest jedną z najbardziej "eucharystycznych" świętych ostatnich czasów.
Jej pobożność eucharystyczna jest wyrazem szukania osobistej relacji z Jezusem Chrystusem w ramach życia sakramentalnego uobecnianego we wspólnocie Kościoła - podkreśla Vicente Martínez-Blat OCD, którego zdaniem, choćby na podstawie zapisków świętej o Pierwszej Komunii Świętej (w "Dziejach duszy"), Kościół powinien ogłosić ją patronką wszystkich dzieci przystępujących po raz pierwszy do sakramentu Eucharystii.
Msza Święta
Przykład św. Teresy potwierdza, że podstawowe wzorce zachowań religijnych wynosimy z domu rodzinnego. Wychowana w bardzo pobożnej katolickiej rodzinie Teresa, jako najmłodsze z dziewięciorga dzieci, od dzieciństwa widziała, z jak wielkim szacunkiem jej rodzice i starsze siostry odnosiły się do Mszy św. (rodzice chodzili na Eucharystię codziennie), toteż nie mogła się doczekać dnia, kiedy i ona będzie mogła pójść razem z nimi. Zanim podrosła na tyle, by chodzić na Msze św. niedzielne, zawsze z niecierpliwością wyglądała powrotu siostry Celiny, która przynosiła jej z kościoła pobłogosławiony chleb. Tereska spożywała go z wielkim nabożeństwem, przeżywając w ten sposób "swoją Mszę św.". Z katechizmu dowiedziała się, że Pan Jezus ustanowił Eucharystię "po pierwsze, aby przedłużać pośród nas ofiarę, w której ofiarował samego siebie na krzyżu; po drugie, aby przebywać pośród nas w swoim Ciele; po trzecie, aby być pokarmem dla naszych dusz". Te trzy aspekty Eucharystii Teresa zgłębiała przez całe swoje życie.
Po raz pierwszy moc Ofiary Eucharystycznej poznała, mając dziesięć lat. Zachorowała wtedy ciężko i ojciec zamówił w intencji jej uzdrowienia Mszę św. Teresa rzeczywiście wyzdrowiała. Podczas Eucharystii doznawała bardzo głębokich przeżyć i odczytywała różne wezwania dla siebie. Jak sama później wspominała, podczas Pasterki w 1886 r. otrzymała łaskę dojrzałości wiary - uwolnienia od dziecinnej, emocjonalnej przesady i chwiejności, "odzyskała na zawsze moc duszy", którą utraciła w wieku lat czterech i pół, gdy zmarła jej matka. Kierując się silnym już wówczas przekonaniem, że Jezus chce, by ratowała dusze grzeszników, w 1887 r., ufając niezłomnie Jego nieskończonemu miłosierdziu, zamówiła Mszę św. w intencji nawrócenia skazanego na śmierć mordercy Pranziniego. Jako wyraźny "znak" od Boga odczytała informację w gazecie, że zbrodniarz, choć się nie wyspowiadał, w ostatniej chwili przed ścięciem uchwycił podany mu przez kapłana krucyfiks i ucałował rany Chrystusa. W uroczystość Trójcy Przenajświętszej 9 maja 1895 r. otrzymała natchnienie ofiarowania siebie na "całopalną ofiarę miłosiernej miłości łaskawego Boga".
Żywa obecność
Jeszcze przed wstąpieniem do Karmelu Teresa codziennie wraz z ojcem, który potrafił ze łzami w oczach trwać przed tabernakulum, nawiedzała Najświętszy Sakrament w różnych kościołach. Lubiła też bardzo sypać Bogu kwiaty podczas procesji Bożego Ciała. W dniu wstąpienia do Karmelu, podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu, w obecności Jezusa Hostii wypowiedziała wszystkie intencje, z którymi wstępowała do zakonu. Wiara w żywą obecność Chrystusa w Chlebie Eucharystycznym sprawiała, że wiele czasu spędzała na Jego adoracji i zachęcała innych do modlitwy przed tabernakulum. W 1895 r. z kontemplacji Najświętszego Sakramentu zrodził się jej poemat "Żyć miłością". Sama pragnęła stać się "cząstką Jezusa Hostii", a kiedy dowiedziała się od siostry Celiny o zaniedbanym w jakimś kościele tabernakulum, odpisała jej: "Uczyńmy z naszych serc małe tabernakulum, w którym Jezus będzie mógł się schronić".
Komunia Święta
Do swojej Pierwszej Komunii św. Teresa przygotowywała się bardzo starannie, najpierw pod okiem ukochanej matki, a po jej śmierci pod troskliwą opieką starszych sióstr: Marii i Pauliny. Teresa bardzo pragnęła przystąpić do Pierwszej Komunii św. już w 1880 r., kiedy razem ze starszą o cztery lata siostrą Celiną słuchała nauk, jakich jej udzielano. Kiedy Maria próbowała ją przekonać, że jest jeszcze za mała, Teresa obroniła się, zadając pytanie: "Czyż cztery lata życia to zbyt mało, aby móc przygotować się na przyjęcie Boga?".
Komunię siostry przeżyła duchowo niemal tak samo jak swoją rzeczywistą, którą przyjęła cztery lata później. Paulina była już wtedy w Karmelu, więc uwrażliwiała młodszą siostrę na dar Eucharystii w listach oraz poprzez specjalną książeczkę, zachęcającą do wzbudzania aktów strzelistych i pobożnych praktyk, które Teresa pragnęła ofiarować Jezusowi w dniu Pierwszej Komunii jak bukiet najpiękniejszych kwiatów. Głęboko przeżyła spowiedź generalną, a sam dzień przyjęcia Komunii św. uznała za "najpiękniejszy spośród wszystkich dni". Po latach napisała: "Ach! Jakże słodki był dla mej duszy pierwszy pocałunek Jezusa! - dodając - Tego dnia nie było to już spojrzenie, ale zjednoczenie; nie było już dwojga; Teresa znikła jak kropla wody w głębinach oceanu. Pozostał sam Jezus". Tego też dnia otrzymała łaskę powołania do Karmelu (do którego została przyjęta cztery lata później). Trudno to sobie wyobrazić dzisiaj, ale wówczas nie można było jeszcze przyjmować Komunii św. codziennie. Teresa musiała czekać prawie cały miesiąc na drugie spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym. "Jakże słodkie wspomnienie pozostawiło mi to drugie nawiedzenie Jezusa! [...] Od tej Komunii moje pragnienie przyjmowania Dobrego Boga wzrastało", zapisała już jako karmelitanka. Jakaż była zatem jej radość, kiedy spowiednik pozwolił jej przystępować we wszystkie większe święta, a rok po Pierwszej Komunii św. - cztery razy w tygodniu i piąty raz, jeśli w danym tygodniu wypadnie wielkie święto. "Odchodząc od konfesjonału, byłam wzruszona do łez, zdawało mi się, że sam Jezus chciał mi siebie dawać, bo spowiadałam się od niedawna i nigdy nie powiedziałam o tym, co w sercu noszę", wspominała ten dzień. Przyjęła bowiem jako zasadę, że nie opuści żadnej Komunii św., na którą pozwoli jej spowiednik, ale także, że sama nie będzie o nią prosić.
"Nie miałam wtedy śmiałości, którą mam teraz; gdyby tak było, to postępowałabym inaczej, uważałabym bowiem, że spowiednikowi powinno się powiedzieć o pragnieniu przyjęcia Boga, bo przecież nie po to codziennie zstępuje On z nieba, by pozostać w złotym kielichu, lecz po to, by do innego wejść nieba, które jest Mu nieskończenie droższe, do nieba naszej duszy [...]". Z Eucharystią wiązała też swoje pragnienie ratowania dusz, toteż nawet ostatnią Komunię św. w swoim życiu, na kilkanaście dni przed śmiercią (30.09.1897 r.) ofiarowała w intencji nawrócenia. Mimo tak wielkiego umiłowania Komunii św. z pokorą przyjęła fakt, iż w ostatnich dniach życia nie mogła jej przyjmować. Krótko przed śmiercią wypowiedziała proroctwo, że papież zezwoli na codzienną Komunię św. I rzeczywiście Pius X podjął taką decyzję, między innymi pod wpływem lektury listu Teresy z 1889 r., który stanowi mały traktat o Komunii św. W liście tym Teresa podkreślała, jak ważne dla chrześcijanina jest częste przystępowanie do Komunii św. oraz ostrzegała, że szatan dokłada wszelkich starań, by odwieść człowieka od praktykowania tego najpełniejszego spotkania z Bogiem. Ta przestroga pozostaje aktualna do dziś.