Większość nauczycieli religii twierdzi, że jest zadowolona ze swojej pracy. Spełnia się w niej i rozwija. Istnieje jednak pewne "ale"...
Być może chodzi o zbyt wysokie wymagania stawiane katechetom i nieproporcjonalnie niski prestiż, jaki ciągle jeszcze daje nauczanie religii. Nie da się ukryć, iż większość uczniów - zwłaszcza starszych - traktuje katechezę jak dłuższą przerwę przed kolejnymi zajęciami, a stopnie im stawiane nie mają wpływu na średnią. Do tego dochodzą często sprzeczne z sobą oczekiwania, jakie względem nauczycieli religii mają: Kościół, dyrekcja szkoły, grono pedagogiczne i wreszcie rodzice. Trudno się dziwić, że część katechetów czuje się w pracy mało komfortowo i wykonuje swoje obowiązki z uśmiechem na twarzy, jednak bez większego zapału.
Problem z dyscypliną
W nakreśleniu realnego obrazu katechety miały pomóc badania, które w maju 2003 roku przeprowadziła studiująca na Uniwersytecie Wiedeńskim Teresa Kowalczyk - dziś doktor teologii pastoralnej i pracownik Wydziału Katechizacji i Szkół Katolickich Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie. Specjalnie skonstruowane anonimowe ankiety zawierające 40 pytań dotyczących m.in. duchowości i stosunku do Kościoła, życia zawodowego oraz zadowolenia z pracy wypełniło 251 nauczycieli religii pracujących na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej.
Jak przyznaje Teresa Kowalczyk, wyniki potwierdziły częściowo słuszność przyjętych wcześniej hipotez. - Większość respondentów deklarowała zadowolenie z życia zawodowego, choć dało się zauważyć pewne różnice, jeśli chodzi o typ szkoły, płeć czy wiek - tłumaczy. - Prawie połowa przyznała, że praca katechety daje im możliwości rozwoju, a zdecydowana większość, że nie myślała dotąd o jej zmianie. Natomiast najczęściej wymienianym powodem niezadowolenia było negatywne zachowanie uczniów oraz problemy z ich rodzicami. Przy czym na trudności z utrzymaniem dyscypliny wskazywali przede wszystkim katecheci pracujący w gimnazjach.
Milczenie jest złotem?
Ankieta wykazała również, że katecheci niechętnie rozmawiają o swoich problemach zawodowych i raczej nie szukają pomocy u przełożonych - zarówno w Kościele, jak i w szkole. Zdaniem dr Teresy Kowalczyk może to być związane z ukształtowanym przez nich obrazem samego siebie. - Większość badanych postrzegała siebie bardziej jako świadka wiary niż nauczyciela - wyjaśnia. - I ci właśnie deklarowali najczęściej problemy z utrzymaniem dyscypliny na lekcji religii. Z jednej strony może się to wiązać z większymi wymaganiami, jakie stawiają sobie i uczniom, z drugiej zaś, ze sposobem prowadzenia katechezy, po której oczekiwaliby więcej, niż można zrealizować.
Jako najważniejszy cel lekcji religii katecheci wymieniali pogłębienie wiary oraz życia sakramentalnego uczniów. W przeważającej większości deklarowali także utożsamianie się z oficjalnym nauczaniem Kościoła, jednakże przy pytaniach dotyczących np. antykoncepcji, celibatu księży czy kapłaństwa kobiet odpowiedzi były dość zróżnicowane. Około 20 procent badanych przyznało, że ma w tych kwestiach pewne wątpliwości. Z kolei analiza wyników dotyczących życia duchowego katechetów wykazała, iż opiera się ono głównie na życiu sakramentalnym, mniej zaś na osobistej lekturze Pisma Świętego oraz książek teologicznych i z dziedzin pokrewnych.
Katecheta też człowiek
Z badań wynika także, iż większość katechetów podczas lekcji religii unika konfrontacji z uczniami. Woli omawiać naukę Kościoła, niż o niej dyskutować. Więcej niż połowa oczekuje także wsparcia duchowego ze strony księży. Co do wymagań stawianych im samym, na czoło wysuwają się te, postulowane przez uczniów, a zwłaszcza ich rodziców. Są one uwarunkowane przede wszystkim religijnością rodziny, jej zaangażowaniem w życie Kościoła, a także znaczeniem, jakie przypisują rodzice (opiekunowie) religijnemu wychowaniu dzieci. Jak mówi dr Teresa Kowalczyk, niekiedy oczekiwania te po prostu przerastają katechetów. Są zbyt wygórowane i oderwane od zadań, jakie nauczyciele religii mają do wypełnienia w Kościele i szkole. To powoduje pewien dyskomfort. A przecież w Dyrektorium Katechetycznym czytamy, iż ludzkie i chrześcijańskie cechy nauczyciela religii gwarantują więcej owoców duchowych aniżeli metody nauczania. I owoców tych nie powinno zabraknąć, bowiem większość katechetów zadeklarowała, że podjęła się nauczania religii z powodu miłości do Boga i chęci pracy z dziećmi.
Z ks. dr. Mieczysławem Polakiem z Wydziału Katechizacji i Szkół Katolickich Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie rozmawia Bernadeta Gozdowska
Jakie, zdaniem Księdza, byłyby wyniki tej ankiety, gdyby przeprowadzono ją dzisiaj?
- Sądzę, że bardzo podobne. Nie przypuszczam, by w ciągu niespełna trzech lat stosunek katechetów do większości poruszanych w tej ankiecie problemów i zagadnień uległ diametralnej zmianie.
A prestiż, jaki daje nauczanie religii?
- Na to pytanie nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie. Ów prestiż, o który pani pyta, uwarunkowany jest wieloma czynnikami i zależy w dużym stopniu od samych katechetów - ich osobowości oraz umiejętności angażowania się w życie szkolnej społeczności. Nie można powiedzieć, że katecheci nie cieszą się szacunkiem w ogóle lub że cieszą się nim wszędzie w równym stopniu. Dotyczy to zresztą wszystkich nauczycieli.
Badania pokazały, iż większość katechetów postrzega siebie bardziej jako świadków niż nauczycieli...
- To prawda i taka postawa przynosi największe owoce. Katecheci mają znaczny udział w misji Kościoła i poprzez nich Kościół jest obecny w szkole. Oczekuje się od nich, że będą nie tylko nauczali prawd wiary, ale także wychowywali w wierze, dając świadectwo własnym życiem. Oczywiście nie dyskwalifikuje to ich jako nauczycieli. Wręcz przeciwnie. W moim przekonaniu dając świadectwo, a nie tylko przekazując wiedzę, stają się jako nauczyciele bardziej wiarygodni.
Ale nawet wtedy borykają się z wieloma problemami. Dlaczego mówią o nich tak niechętnie?
- Powodów zapewne jest wiele. Sądzę, że dominującym jest obawa przed konsekwencjami takiego ,,skarżenia się". Katecheci - podobnie jak ludzie pracujący w innych zawodach - boją się, że zostaną uznani za niekompetentnych, nieradzących sobie w pracy i tym samym niemogących jej wykonywać. Nieszukanie pomocy nie jest jednak niczym dobrym, bo wiele problemów daje się rozwiązać i to czasami w sposób bardzo prosty.
A o jakich problemach najczęściej Ksiądz słyszy?
- Przede wszystkim o wychowawczych. Tak jak wykazały badania, katecheci mają najczęściej kłopot z utrzymaniem dyscypliny na lekcji religii - zwłaszcza w szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych.
Czy księża prowadzący katechezę też mają z tym problemy?
- Nie przeprowadziliśmy jeszcze ankiety wśród księży, ale zapewne te problemy ich również dotyczą. Może w mniejszym stopniu, bo jako duchowni są nieco inaczej postrzegani przez młodzież, niemniej nie są z całą pewnością od tych problemów wolni.
Czy tym, którzy nie czują powołania do nauczania religii, a mimo to chcą zostać katechetami, radziłby Ksiądz dwa razy się zastanowić?
- Tak, bo nauczanie religii to przede wszystkim misja, a nie tylko praca zarobkowa. Osoby, które odkryły w sobie powołanie do jej wypełniania, nie muszą się zastanawiać. Te natomiast, które tego powołania nie czują, a mimo to planują zostać katechetami, powinny odpowiedzieć sobie na pytanie nie tylko, czy podołają obowiązkom, ale także na ile się w tym, co będą robić, spełnią.