Święty i echa rannych dzwonów
ks. Maciej Szczepaniak
W rodzinnym domu mojej mamy był duży album o św. Stanisławie Kostce. Lubiła oglądać w nim stylizowane, stare ryciny przedstawiające świętego, który swe krótkie życie bez reszty i wbrew wszelkim okolicznościom chciał ofiarować Bogu. W album wpatrywałem się potem także ja, próbując odgadnąć swą własną drogę życiową. Myślę, że takim książkom bardzo dużo zawdzięczamy,...
W rodzinnym domu mojej mamy był duży album o św. Stanisławie Kostce. Lubiła oglądać w nim stylizowane, stare ryciny przedstawiające świętego, który swe krótkie życie bez reszty i wbrew wszelkim okolicznościom chciał ofiarować Bogu. W album wpatrywałem się potem także ja, próbując odgadnąć swą własną drogę życiową. Myślę, że takim książkom bardzo dużo zawdzięczamy, są jak freski w kościele, jak dobrze znane krajobrazy.
Może dlatego z takim sentymentem, także z moją mamą, lubiłem chodzić do kościoła św. Andrzeja na Kwirynale, gdzie grób świętego, piękny wiersz Norwida wyryty w ścianie o świętym, "który we śnie dochodzi echa rannych dzwonów" i o "róży, która wciąż leci", posąg Stanisława jakby śpiącego pod wizerunkiem Matki Bożej, tyle mówią o odwadze, determinacji i świętości.
Pamiętając o młodzieży, której jest patronem, o wszystkich solenizantach, wśród nich o arcybiskupie poznańskim Stanisławie Gądeckim, któremu "Przewodnik Katolicki" życzy wszelkich łask Bożych, pamiętając o książkach z dzieciństwa, prośmy Stanisława z Rostkowa, by przypominał nam też o naszych ideałach.