Logo Przewdonik Katolicki

Paplanie i demokracja

Krzysztof Skowroński
Fot.

Natura mediów jest taka, że obserwują one tylko pewne procesy i niektórych bohaterów, na innych nie mając czasu, siły i miejsca. Dopóki bohaterowie i procesy się pokrywają, to opisujące zjawisko media przedstawiają fakt najbardziej istotny, wypełniając należycie swoje zadanie. Gorzej, gdy obserwowany podmiot-medium rozmija się z istotnymi procesami. Dziś często wydaje się, że właśnie...

Natura mediów jest taka, że obserwują one tylko pewne procesy i niektórych bohaterów, na innych nie mając czasu, siły i miejsca. Dopóki bohaterowie i procesy się pokrywają, to opisujące zjawisko media przedstawiają fakt najbardziej istotny, wypełniając należycie swoje zadanie. Gorzej, gdy obserwowany podmiot-medium rozmija się z istotnymi procesami. Dziś często wydaje się, że właśnie media znalazły się w takim kryzysie. Świat medialny jest różny od tego, który jest w rzeczywistości. Dowodem pośrednim na to jest zdziwienie wyrażone przez komentatorów po kolejnych wyborach w różnych częściach świata, np. zdziwienie po referendum francuskim oraz zdziwienie i zaskoczenie po wyborach w Iranie. W obu wypadkach to zdziwienie wynikało z czegoś, co można by nazwać "medialnym czarowaniem rzeczywistości". Czarowanie rzeczywistości to jej rozpoznawanie poprzez swoje chcenie i opisywanie jej zgodnie z tym chceniem.
Media odpowiadają na zapotrzebowanie polityków i reklamodawców, na bok odstawiając przygody życiowe pana Paryskiego czy Teherańskiego, a potem zdziwieniu towarzyszy biadolenie i strach. Heidegger pisał, że pod tą cechą człowieka jest niby debata, niby rozmowa, w której tak jakby dzieje się wszystko, a naprawdę nie dzieje się nic. Ponieważ gada się ciągle i o wszystkim, to owe gadanie zmienia się w paplanie. I właśnie tak jest dzisiaj z demokracją. Sam w tym uczestniczę i sam nie potrafię od tego uciec. I tak w paplaniu uciekają rzeczy wielkie, symboliczne, procesy takie jak pojednanie polsko-ukraińskie. I tak w paplaniu nie zatrzymujemy się nad atakiem gejów na katedrę Notre Dame czy biedoty na portugalską plażę.
Słyszymy wprawdzie informację, ale uciekamy od niej do głównego nurtu paplania. Nie dlatego że chcemy, ale dlatego że jest jakaś siła bezwładności, która nas w ten nurt spycha. Nas spycha (dziennikarzy), a odpycha odbiorcę - czytelnika, słuchacza, widza, który tylko dzięki swojej nadzwyczajnej cierpliwości, nie od razu, a dopiero w którymś momencie oświadcza, że debata publiczna go nie interesuje i odwraca się od demokracji, bo uznaje ją za winną niezajmowania się jego rzeczywistymi problemami. To że się odwraca, widać na podstawie między innymi frekwencji wyborczej i wyników wyborów. Nie widać tego, do czego się zwraca. Oby do rzeczy świętych.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki