Z byka w 108. minucie
Krzysztof Skowroński
Fot.
Dość często podróżuję, ale po raz pierwszy od długiego czasu poczułem, że lądując w Polsce, ląduję w jakimś innym świecie. Nie mówimy o tym, o czym mówią inni, nie emocjonujemy się tym, czym emocjonują się inni, a nasze problemy, nasze emocje są dla innych kompletnie niezrozumiałe. Bo nikt z zewnątrz nie może zrozumieć, dlaczego w samym środku wakacji, tuż przed finałem...
Dość często podróżuję, ale po raz pierwszy od długiego czasu poczułem, że lądując w Polsce, ląduję w jakimś innym świecie. Nie mówimy o tym, o czym mówią inni, nie emocjonujemy się tym, czym emocjonują się inni, a nasze problemy, nasze emocje są dla innych kompletnie niezrozumiałe. Bo nikt z zewnątrz nie może zrozumieć, dlaczego w samym środku wakacji, tuż przed finałem piłkarskich mistrzostw świata, wbrew koniunkturze gospodarczej, popularny premier traci posadę. Ja to rozumiem, bo ja tu żyję, jestem dziennikarzem, interesuję się, ale inni...
Nie wartościuję nieprzystawalności polskiej debaty do debaty światowej. Oryginalność częściej postrzegana jest jako zaleta niż jako wada. Ale czy aby na pewno dziś musimy być aż tak oryginalni?
Być może wraz z przejęciem władzy przez Jarosława Kaczyńskiego rozpoczną się inne czasy. Jestem za rozliczeniem, lustracją, walką z układami, ale już mam dosyć mówienia wyłącznie o tym. Chcę, żeby winni nadużyć, rozmaitych zdrad byli karani, ale nie mogę żyć w świecie, w którym ciągle się kogoś ściga. Jako dwunóg przebywający na świecie określony, krótki czas, chciałbym poświęcić ów czas na życie w radości – dopóki i jeśli radość jest możliwa. A dziś jest możliwa, przynajmniej z punktu widzenia polityki: Polska jest wolnym krajem, decydującym o swojej teraźniejszości i swojej przyszłości, należącym do Unii Europejskiej.
Mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński to zrozumie. Jego polityczny sukces zależy od zmiany języka, którym zwraca się do publiczności. Ta zmiana języka będzie możliwa tylko wtedy, gdy będzie potrafił zwalczyć swoją największą wadę – nieufność. Jeśli premier Kaczyński będzie otaczał się wyłącznie wiernymi – lojalnymi, przegra. Ci wierni – lojalni często własne kompleksy biorą za rację stanu. A przecież dziś Polska nie ma powodu do kompleksów. I mam nadzieję, że to będzie widoczne w polityce nowego premiera.
To jest, moim zdaniem, warunek konieczny, choć nie wystarczający, aby odnieść sukces. Żeby bowiem odnieść sukces, nie można, bez względu na racje, w 108. minucie meczu uderzyć przeciwnika „z byka”.