"Wesołych, zdrowych i rodzinnych świąt Wielkanocnych" - to chyba najczęstsze życzenia świąteczne składane rodzinie, przyjaciołom, znajomym. Niekiedy dodajemy jeszcze: "mokrego dyngusa". Czy to rzeczywiście wszystko, czego oczekujemy po tej naprawdę Wielkiej Nocy?
Święta Wielkanocne, będące pamiątką Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa, stanowią szczyt całego roku liturgicznego. Te najważniejsze dla chrześcijan zbawcze wydarzenia nadają sens naszej wierze i całemu życiu. Czy czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu dobrze przygotował nas do radosnego świętowania?
Jak pokazują badania, 88 proc. Polaków deklaruje zachowanie postu w Wielki Piątek. Przeszło 90 proc. z nas podtrzyma również tradycje świąteczne: pójdzie ze święconką, postara się o pisanki, baranki i palemki oraz zasiądzie do śniadania wielkanocnego. Jednak udział w Rezurekcji zapowiada już tylko 54 proc. badanych.
"Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk"
Pascha Chrystusa to Jego przejście ze śmierci do nowego życia przez zmartwychwstanie. Ta tajemnica zbawcza, wspominana w Wielką Noc, staje się dla nas rzeczywistością przez sakramenty chrztu i Eucharystii. Przez chrzest zostajemy bowiem włączeni we wspólnotę Kościoła Chrystusa. Spożywając natomiast Ciało i Krew Zbawiciela, stajemy się również uczestnikami Jego Paschy. Możemy mieć więc nadzieję na zmartwychwstanie.
"Dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania?" - pyta św. Paweł Koryntian. - "Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara (...). Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli".
To pytanie apostoła i jego wyznanie wiary w Zmartwychwstałego Pana jest skierowane także do nas, katolików XXI wieku. Chociaż większość uważa, że śmierć nie kończy definitywnie naszego istnienia, sporo osób ma jednak wątpliwości co do tej kwestii. Z badań wynika jasno, że wśród katolików mieszkających w Polsce tylko 65 proc. wierzy w zmartwychwstanie. Dlatego też zapewne co trzeci mieszkaniec naszego kraju odczuwa lęk przed śmiercią. Prawie połowa ankietowanych Polaków właściwie wcale nie myśli o śmierci, a tylko 29 proc. przyznaje, że często wracają do tematu śmierci.
W tym kontekście bardzo aktualne, choć trudne do zrealizowania, wydają się słowa Jana Pawła II. W Orędziu na Wielki Post AD 2005 Papież przypomina nam, że "Trzeba przyzwyczaić się do myślenia o tajemnicy śmierci z ufnością, aby ostateczne spotkanie z Bogiem odbyło się w klimacie wewnętrznego pokoju, przy świadomości, że przyjmuje nas Ten, "który nas utkał w łonie matki" i który zechciał uczynić nas "na swój obraz i podobieństwo"".
Mając tak głęboką i ufną wiarę, wyrażającą się także w codziennym życiu, człowiek powinien z utęsknieniem i bez lęku oczekiwać na spotkanie z Panem. Będąc jednak świadomymi swojej grzeszności, powinniśmy przygotować się na godzinę naszej śmierci. Zawsze bowiem "lepiej jest unikać grzechu, niż uciekać przed śmiercią" - przestrzega anonimowy autor książeczki "O naśladowaniu Chrystusa".
Do takiego przygotowania zachęca nas także Kościół, chociażby w suplikacjach, w których prosimy: "Od nagłej i niespodziewanej (dawniej: niespodzianej) śmierci wybaw nas Panie", czy w modlitwie Zdrowaś Maryjo. Znamienne, że mimo to ponad połowa badanych Polaków wolałaby umrzeć niespodziewanie, nieświadoma tego faktu, nie mając tym samym czasu na refleksję nad własnym życiem. Jaka jest więc zatem nasza wiara?
"Wierzę w (...) ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny"
Na ogół deklarujemy się jako ludzie wierzący. Za takich uważa się dziś przeszło 90 proc. Polaków. Jednak prawie 40 proc. tych katolików przyznaje, że wierzy "na swój własny sposób". Osoby te często praktykują nieregularnie, podkreślając swoją niezależność od wskazań Kościoła. Traktują one wybiórczo zarówno jego naukę dotyczącą podstawowych prawd wiary, jak i zasady moralne oraz społeczne, które głosi.
W takiej sytuacji pojawia się ważne pytanie o to, jak dotrzeć do ludzi ochrzczonych, którzy w ogóle nie chodzą do kościoła. Między innymi zagadnienie to rozważa trwający od roku Synod Archidiecezji Poznańskiej. Ponieważ "osobom ochrzczonym, ale niewierzącym i niepraktykującym, trzeba na nowo głosić Ewangelię" - mówi przewodniczący Sekretariatu Synodu ks. dr Paweł Deskur - jedną z propozycji synodalnych jest stworzenie centrum formacji osób świeckich, które podejmowałyby w parafiach różne działania ewangelizacyjne, tak aby dotrzeć do środowisk oddalonych od wiary i praktyk religijnych". Każdy człowiek wierzący jest przecież wezwany do dawania świadectwa swojej wiary.
Kiedy będziemy adorowali Najświętszy Sakrament przy Grobie Pańskim czy też już w poranek wielkanocny szli w procesji rezurekcyjnej, uroczyście głosząc całemu światu Zmartwychwstałego Chrystusa, trzeba przede wszystkim zadać sobie pytanie: w co i w Kogo wierzę? Kogo tak naprawdę chcę głosić światu? Czy tylko Boga pięknej polskiej tradycji wielkanocnej czy Chrystusa, który jest dla mnie rzeczywiście Bogiem żywym, obecnym pod postaciami eucharystycznymi?
Bo jak można żyć na co dzień wiarą, wypełniając tak trudne, że po ludzku prawie niemożliwe do zrealizowania, przykazanie miłości? Jak podjąć się głoszenia Dobrej Nowiny, skoro nie ma we mnie ani prawdziwej, pełnej ufności wiary, ani nadziei na życie wieczne w szczęśliwej komunii z Bogiem?
Jaka będzie w końcu moja, człowieka wierzącego, odpowiedź na prośbę Ojca Świętego, który rozpoczynał swój pontyfikat od słów: "Nie bójcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi! i powtarza to wciąż aktualne wezwanie nieustannie od 25 lat. Czy wierzę w Chrystusa?
On sam mrok rozświetli nadzieją istnienia
- przez wodę i Ducha wraz z Nim
zmartwychwstanę!
Nadzieję znalazłem, Panie Wywyższony,
w ofierze Krwi Twojej i w Twym
zmartwychwstaniu,
dlatego z ufnością, wiarą ponaglony,
życie Ci powierzam i moje kochanie.
Amen - tak wierzę!
Jest to ta sama noc,
w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela,
wywiodłeś z Egiptu
i przeprowadziłeś suchą nogą przez Morze Czerwone.
Jest to zatem ta noc,
która światłem ognistego słupa
rozproszyła ciemności grzechu,
a teraz ta sama noc
uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi
od zepsucia pogańskiego życia i od mroku grzechów,
do łaski przywraca
i gromadzi w społeczności świętych.
Tej właśnie nocy
Chrystus skruszywszy więzy śmierci,
jako zwycięzca wyszedł z otchłani.
Orędzie Wielkanocne - fragment