Logo Przewdonik Katolicki

Dzień z życia kleryka...

Bernadeta Kruszyk
Fot.

Najtrudniej jest na początku. Trzeba porzucić dotychczasowe przyzwyczajenia, pokonać tęsknotę za rodziną i nauczyć się żyć w innym rytmie. To niełatwe, ale czego się nie robi dla Pana Boga. Dochodzi godzina 6.00. W korytarzach Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie rozlega się raźny dźwięk dzwonka i budzi wszystkich, którzy jeszcze nie wstali. Pora pójść...

Najtrudniej jest na początku. Trzeba porzucić dotychczasowe przyzwyczajenia, pokonać tęsknotę za rodziną i nauczyć się żyć w innym rytmie. To niełatwe, ale czego się nie robi dla Pana Boga.
Dochodzi godzina 6.00. W korytarzach Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie rozlega się raźny dźwięk dzwonka i budzi wszystkich, którzy jeszcze nie wstali. Pora pójść do kaplicy na poranną modlitwę i przygotować się do wspólnej Eucharystii. To dla kleryków najważniejsza godzina dnia - starannie zaplanowanego i szczelnie wypełnionego modlitwą, nauką oraz pracą.
Każdy słyszy inaczej
Waldek przekroczył próg seminarium pięć lat temu. Myśl o kapłaństwie dojrzewała w nim od dzieciństwa. Najpierw był ministrantem, potem lektorem, a w liceum działał w Odnowie w Duchu Świętym. Wówczas zdecydował, że zostanie księdzem, tak jak jego starszy brat. Mateusz, kolega Waldka, decyzję podjął nagle, w czasie pielgrzymki do Częstochowy. Jak wspomina, dostał wtedy "kopniaka" od Pana Boga i zrozumiał, że pójście za Jego głosem to jedyna właściwa droga. Czy się nie pomylili? - Wątpliwości ma każdy - mówi Waldek. - Tutaj może się przekonać, czy kapłaństwo, czy małżeństwo. To czas rozeznawania powołania i odpowiadania sobie na pytanie, czy ta droga jest moją drogą.
Wszystko "od… do"
Każdy dzień w seminarium ma z góry ustalony rytm. Wszystko dzieje się "od... do", według ściśle określonego regulaminu. To sprzyja pracy nad sobą i uczy samodyscypliny. Nie zawsze jednak jest łatwo. - Wszystko zależy od osobowości człowieka - tłumaczy rektor seminarium, ks. dr hab. Bogdan Czyżewski. - Jedni przyzwyczajają się bardzo szybko, inni mają z tym większy kłopot, z czasem jednak wszyscy rozumieją, iż jest im to potrzebne. Regulamin ma jeszcze jedną zaletę. Porządkuje życie całej wspólnoty i pomaga efektywnie zarządzać czasem. Nie jest jednak zwykłym harmonogramem czy zbiorem przepisów. - To - jak dodaje ks. rektor - przede wszystkim coś, co pomaga młodym ludziom doskonalić swoje duchowe wnętrze i należycie przygotować się do przyszłej posługi kapłańskiej. Mija godzina 8.30. Wzmocnieni śniadaniem klerycy rozchodzą się do sal wykładowych. Zajęcia trwają do godzi. 12.55. Pierwszy i drugi rok poznaje filozofię, "wkuwa" łacinę, grekę oraz wybrany język nowożytny (angielski lub niemiecki). Starsze roczniki zgłębiają teologię, studiują Pismo Święte i rozważają zagadnienia moralne. - Dla umysłu ścisłego to prawdziwe wyzwanie - mówi Mateusz. - Trzeba się nieźle przykładać i być bardzo sumiennym, by nie "oblać" na egzaminach. Ale filozofia i teologia to nie wszystko. Seminarzyści czwartego i piątego roku mają dodatkowo zajęcia z katechetyki, a diakoni, czyli studenci szóstego roku, uczą się sprawowania liturgii, spowiednictwa i historii sztuki. Wszyscy bez wyjątku uczestniczą także w "zajęciach wokalnych". - Śpiewać musi każdy - śmieje się Waldek. - Jedni robią to lepiej, inni gorzej, ale w końcu nie o to chodzi, by być drugim Pavarottim.
Praca nie tylko intelektualna
Alumni uczą się także indywidualnie. Służy temu popołudniowe studium, na które udają się najczęściej do biblioteki, pracowni komputerowej bądź własnego pokoju. Pracują zresztą nie tylko umysłowo, ale i fizycznie. Do ich obowiązków należy m.in. utrzymanie porządku w obu seminaryjnych budynkach oraz pielęgnowanie niedużego, acz ładnego ogrodu. Każdy z roczników ma także swe zadania specjalne. Przywilejem "pierwszaków" jest rozładowywanie "darów ziemi", które na rzecz seminarium przekazują poszczególne parafie. Studenci roku drugiego dbają, by seminaryjny dzwonek odzywał się na pięć minut przed każdym kolejnym punktem dnia, a najstarsi, czyli seminarzyści roku piątego i szóstego, udają się do szpitali i ludzi chorych z Komunią Świętą. Dzięki takiemu podziałowi obowiązków wszystko w seminarium działa jak w przysłowiowym zegarku.
Ważne, by być blisko Boga
Najważniejsza w życiu adeptów kapłaństwa jest jednak modlitwa. Klerycy gromadzą się na niej kilkakrotnie w ciągu dnia. Rano jest półgodzinna medytacja i wspólna Msza święta. Wczesnym popołudniem nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, potem Różaniec, o godz. 18.00 czytanie duchowe, a o 21.00 modlitwa wieczorna, po której rozpoczyna się Adoracja Najświętszego Sakramentu. Ławki nigdy nie są puste. - Nie muszą na niej zostawać, ale zostają i to mnie bardzo cieszy - mówi ks. rektor. Alumni poświęcają także wiele czasu na prywatną rozmowę z Bogiem. Kaplica, własny pokój, ogród - miejsce nie ma znaczenia. Wielu działa w różnych ruchach religijnych, takich jak: "Odnowa w Duchu Świętym", "Rycerstwo Maryi Niepokalanej" czy "Wiara i Światło". Ponadto, co dwa tygodnie każdy przystępuje do spowiedzi, a co miesiąc udaje się na szczerą rozmowę do ojca duchownego. Towarzyszy on klerykom od początku formacji i nierzadko pozostaje kierownikiem duchownym także po jej zakończeniu. Wspiera, radzi i zna najskrytsze zakamarki duszy. To on decyduje o ich "przydatności" do kapłaństwa i stara się, by w przyszłości byli gotowi z wielkim oddaniem nieść Ewangelię wszędzie tam, gdzie zostaną posłani.
Nie samą nauką żyje kleryk
Zbliża się godzina 18.30. Pora pójść na kolację, a potem odpocząć. To czas wolny, którego klerykom wbrew pozorom nie brakuje. Pierwszą dłuższą przerwę mają między wykładami. - Z reguły idziemy wtedy na kawę - mówi Waldek. Później jest "przechadzka". - Nazywamy to tak, bo możemy wyjść na spacer albo do miasta, zrobić drobne zakupy - wyjaśnia. Po południu natomiast "podwieczorek". - To chwila wytchnienia miedzy studium indywidualnym, kiedy można posiedzieć i porozmawiać, albo iść do kaplicy i się pomodlić - dodaje. Najwięcej czasu dla siebie mają jednak seminarzyści wieczorem, czyli od godziny 18.30 do 20.00. Jedni idą do sali gimnastycznej albo siłowni, a inni siadają przed telewizorem. Wybrane przez referentów programy TV mogą także oglądać trzy razy w tygodniu między 21.00 a 22.30. Potem następuje "silentium religiosum", czyli cisza religijna, która obowiązuje do 8.00 rano dnia następnego. Co jakiś czas bywają także klerycy w operze, teatrze, kinie i "poza miastem", a w andrzejkowy wieczór urządzają zabawę, w której uczestniczy całe seminarium. Niebawem do "imprez" tych dołączą także "Tomaszki", czyli wieczory poświęcone życiu i filozofii św. Tomasza z Akwinu, co bardzo cieszy ks. rektora.
W drodze do kapłaństwa
Jednym z ważniejszych wydarzeń w życiu alumnów są tzw. obłóczyny, czyli chwila, w której po raz pierwszy przywdziewają strój duchowny. Czynią to na początku trzeciego roku studiów. W tym samym roku za zgodą spowiednika, ojca duchownego oraz ks. rektora otrzymują także posługę lektoratu. Od tej chwili mogą w Wielką Sobotę błogosławić pokarmy oraz czytać Słowo Boże podczas zgromadzeń liturgicznych. Na roku czwartym otrzymują posługę akolitatu. Mogą wówczas rozdzielać Komunię Świętą wśród wiernych oraz zanosić ją chorym, gdy brakuje diakonów i kapłanów. Na roku piątym przyjmują święcenia diakonatu. Ślubują wówczas posłuszeństwo swemu Ordynariuszowi i zobowiązują się do życia w celibacie. Ostatni, szósty rok to bezpośrednie przygotowanie do święceń kapłańskich. Udziela ich ks. arcybiskup. To najważniejsza chwila w życiu każdego kapłana - dzień, w którym kończy się formacja seminaryjna i rozpoczyna posługa duszpasterska.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki