Logo Przewdonik Katolicki

Podróż sentymentalna

Anna Borczykowska
Fot.

"Nie wrócą te lata, te lata szalone..." śpiewała w jednym ze swoich przebojów Irena Jarocka. A jednak, w sobotnie popołudnie, 5 czerwca br., te minione lata powróciły na parę godzin i pozwoliły ponownie odżyć wspomnieniom... Do dyskoteki VIVA w Wapnie z różnych stron powiatu ściągnęły tłumy fanów, znajomych, krewnych i miłośników talentu Ireny Jarockiej. Koncert piosenkarki...

"Nie wrócą te lata, te lata szalone..." śpiewała w jednym ze swoich przebojów Irena Jarocka. A jednak, w sobotnie popołudnie, 5 czerwca br., te minione lata powróciły na parę godzin i pozwoliły ponownie odżyć wspomnieniom...
Do dyskoteki VIVA w Wapnie z różnych stron powiatu ściągnęły tłumy fanów, znajomych, krewnych i miłośników talentu Ireny Jarockiej. Koncert piosenkarki był jednym z punktów programu obchodów jubileuszowych w parafii w Srebrnej Górze (m.in. 50-lecia nowego kościoła i 25-lecia jego konsekracji). To właśnie w tej miejscowości urodziła się Irena Jarocka i tutaj też została ochrzczona. Parafianie srebrnogórscy wraz ze swym proboszczem - ks. Adamem Czechorowskim zaprosili do siebie gwiazdę na obchody jubileuszowe.
Spotkanie po latach
Irena Jarocka urodziła się i mieszkała w Srebrnej Górze. Na początku lat pięćdziesiątych przeprowadziła się do Bydgoszczy, a potem do Gdańska. - Mam tu krewnych - mówi. - Jako mała dziewczynka przyjeżdżałam w każde wakacje do cioci Ireny Nadolnej, do Wapna. Mieszkała w takim domku... Już go nie ma. Zniknął po tym ,,trzęsieniu ziemi", jakie was nawiedziło. Mam tu też groby dziadków. Mój dziadek był lokajem u dziedzica w srebrnogórskim pałacu. Jeśli zaszła taka potrzeba, służył także na plebanii. Moi rodzice już odeszli... Piosenkarka nie ukrywa wzruszenia. Zmieniam temat. - Ma Pani tu licznych wielbicieli, którzy nadal czekają. Nie myślała Pani o powrocie do kraju? - pytam. - Mieszkam w Stanach od czternastu lat i przyznaję, że niejednokrotnie rozmawialiśmy z mężem na ten temat, ale mój mąż żartuje, że może na emeryturze... - śmieje się gwiazda. Mąż piosenkarki Michał, z zawodu informatyk, jest naukowcem. Ma pasjonującą pracę, której jest szczerze oddany. Pani Irena, oprócz wychowania córki Moniki oraz pielęgnowania ogniska domowego w Teksasie, koncertuje po całych Stanach. - Założyłam w Stanach wraz z gronem przyjaciół organizację "Poland - USA Promotion", której celem jest popularyzowanie współczesnej Polski wśród Amerykanów - wyznaje Irena Jarocka. - Słuchajcie, kiedy kilkanaście lat temu znalazłam się w Stanach, to myślałam, że my, to tacy najlepsi jesteśmy. Ale szybko okazało się, że o swojej nacji podobnie myślą Hindusi, Holendrzy, no i oczywiście sami Amerykanie. Pomyślałam więc, że chyba trzeba tę polskość jakoś przybliżyć, jej piękno, historię, kulturę - dodaje piosenkarka.
Koncert i ognisko
Czas szybko płynie, zbliża się godzina koncertu. Jeszcze próba głosu, świateł i zaczynamy! W klimat spotkania wprowadził zebranych główny organizator ks. Adam Czechorowski. Muzyka, światła, gwiazda wchodzi na scenę. Z widowni ogromny aplauz... i nagle piosenkarce załamuje się głos, a po policzkach spływają łzy. - Boże, nie mogę w to uwierzyć - mówi załamującym się głosem. - Tak się wzruszyłam. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek coś takiego mnie spotkało. To wspomnienia... Ma ktoś chusteczkę? Muzyka ,,leci", piosenkarka próbuje zebrać siły, a jej wzruszenie udziela się zebranym. Burza oklasków. - Już nie będzie więcej płaczu - strofuje samą siebie. - Chciałam ogromnie podziękować księdzu Adamowi za to, że dzięki niemu mogłam was odwiedzić - mówi już spokojniejsza. We wspomnieniach i na scenie powracają ,,Kawiarenki", ,,Gondolierzy" stare przeboje, światowe szlagiery w wersji francuskiej i włoskiej. Piosenki z najnowszej płyty Ireny Jarockiej, no i oczywiście, jak Teksas - to musi być country! W przerwach między występem artystki w humorystycznych scenkach zaprezentował się damasławski Teatr ,,Stopka", pod kierownictwem Anny Kasperkowiak. Po koncercie oblegana przez widownię piosenkarka odbierała kwiaty, podpisywała płyty, rozdawała autografy, pozowała do wspólnych zdjęć. Znalazł się też czas, by odwiedzić rodzinę Jarockich w Stołężynie oraz groby dziadków i cioci na miejscowym cmentarzu. Potem niespodzianka - ogromne ognisko w ogrodzie zespołu pałacowego w Srebrnej Górze, które przygotowali parafianie. Tu znów rozmowy, wspomnienia, wspólne fotografie, do późnych godzin... ,,Tam gdzie serce, tam mój dom, tam, gdzie droga, tam mój los... Choć jutro też dzień, to brakuje mi was..." - ten motyw piosenki z najnowszej płyty Ireny Jarockiej ,,Mój wielki sen" doskonale oddał klimat sobotniego wieczoru.
Tekst i zdjęcie:

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki