Logo Przewdonik Katolicki

Oczy pełne nadziei

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

Rozmowa z księdzem biskupem Andrzejem Dziubą, nowym ordynariuszem diecezji łowickiej Czy zdaniem Księdza Biskupa Polska rzeczywiście odegra wielką rolę w przemianie życia religijno-duchowego zjednoczonej Europy? - Myślę, że Europa zawsze sama w sobie w płaszczyźnie chrześcijańskiej stanowiła zwarty kontynent. Mimo, iż samo chrześcijaństwo jest podzielone i to aż na trzy wielkie...

Rozmowa z księdzem biskupem Andrzejem Dziubą, nowym ordynariuszem diecezji łowickiej


Czy zdaniem Księdza Biskupa Polska rzeczywiście odegra wielką rolę w przemianie życia religijno-duchowego zjednoczonej Europy?

- Myślę, że Europa zawsze sama w sobie w płaszczyźnie chrześcijańskiej stanowiła zwarty kontynent. Mimo, iż samo chrześcijaństwo jest podzielone i to aż na trzy wielkie nurty - katolicki, prawosławny i reformacyjny - to jednak ostatecznie w zasadniczych sprawach jest to ta sama wiara, choć manifestowana w różnych formach. Oczywiście, że te formy uzależnione były niejednokrotnie od uwarunkowań pozareligijnych, a więc od sytuacji kulturowej w danym kraju, czy w danej części Europy, od sytuacji społecznej, ekonomicznej, a także w jakimś stopniu od sytuacji politycznej.
Ale chcę podkreślić jeszcze raz, że jest to to samo chrześcijaństwo, wierzące w tego samego Chrystusa, uznające tę samą Ewangelię i manifestujące w zasadniczo zbliżonych formach swoją religijność.
Na pewno ufam, że w sposób bardziej pełny sprawdzi się to, do czego Ojciec Święty tak mocno zachęcał, aby Europa - także w płaszczyźnie religijnej - oddychała obydwoma płucami. Te dwie rzeczywistości - Kościoła Europy Wschodniej i Kościoła Europy Zachodniej - winny ze sobą współbrzmieć.
Polska na pewno może dać sam dar pełniejszej obecności w Kościele zachodnim. Myślę tutaj przede wszystkim o nowych pokładach nadziei o charakterze religijnym, duchowym, która jest rzeczywistością o wiele wyższą niż nadzieja ekonomiczna, kulturowa czy polityczna. Tego Europie Zachodniej i tamtejszemu chrześcijaństwu chyba także bardzo mocno potrzeba.
Sądzę, że precyzyjne określanie tego, co polski Kościół da, jest stawianiem pewnych sugestii, pewnych wymagań, które zweryfikuje dopiero życie.

Przyjął Ksiądz Biskup dokładnie takie samo zawołanie, jak Prymas Tysiąclecia Kard. Stefan Wyszyński "Soli Deo" - Samemu Bogu...

- To zawołanie "Soli Deo" jest dość popularne wśród zawołań, jakie nieśli w przeszłości biskupi. Oczywiście nam, Polakom, kojarzy się ono przede wszystkim z ks. Kard. Stefanem Wyszyńskim. Moja bliskość z kardynałem przejawia się zwłaszcza w płaszczyźnie sakramentalnej, bo to właśnie on udzielił mi święceń kapłańskich. Czyli jakby w jakimś stopniu powiedział: patrz na moje zawołanie i próbuj także i ty w swojej posłudze kapłańskiej za nim iść.
A teraz to zobowiązanie kardynała jawi się jakby na nieco innej jeszcze płaszczyźnie, bo na płaszczyźnie posługi biskupiej. I dopiero teraz jako biskup mogę to przesłanie Kard. Wyszyńskiego wyartykułować także w formie dosłownej i słownej.
Czuje, że poprzez to zawołanie kardynał wskazuje mi drogę posługi, ale także, co jest szczególnie dla mnie ważne, sądzę, że jako Sługa Boży będzie mnie wspierał w posługiwaniu Jedynemu Bogu.

Jako wieloletni kierownik biura Prymasa Polski, miał Ksiądz Biskup możliwość nieco szerszego spojrzenia na Kościół w Polsce. Jak zatem ocenia Ksiądz Biskup aktualny stan polskiego Kościoła?

- Niewątpliwie lata pracy z ks. Kard. Józefem Glempem - a było ich aż osiemnaście - pozwoliły mi bardzo często uczestniczyć w różnych, czasami newralgicznych, momentach dziejów Kościoła w Polsce w ostatnim 25-leciu. Oczywiście jedynie w sensie mojej posługi wspierania ks. Prymasa i towarzyszenia mu w dziełach, które podejmował.
Ojciec Święty Jan Paweł II akcentuje, że Kościół w Polsce jest pełen nadziei, wynikających z fundamentów - jak sądzę - nadal głębokiej wiary.
Co widziałbym pod terminem nadzieja? Widziałbym pewne perspektywy manifestowania się naszego Kościoła w nowych formach, dalej, jakiegoś innego przyłożenia akcentów na posługę różnych grup, ludzi, innego wykorzystania środków przede wszystkim osobowych, jak i innego rodzaju włączenia, właśnie w tę posługę, którą Kościół w Polsce będzie spełniał w zmienionych już nieco warunkach i okolicznościach. Widziałbym to w kategorii niezwykłej nadziei.
Gdyby natomiast mówić o jakichś szczegółach, to niewątpliwie Kościół w Polsce będzie musiał podjąć dyskusję wokół wydoskonalenia naszej posługi katechetycznej, aby bardziej odpowiadała oczekiwaniom współczesnym, tak w płaszczyźnie kulturowej, jak i intelektualnej. Na pewno szczególną uwagę należy zwrócić na sprawę powołań kapłańskich i zakonnych, nie zacierając pewnych niezbędnych tradycyjnych elementów formacji seminaryjnej, ale dostrzec także jakieś nowe próby. To jednak wymaga dyskusji i spokojnego spojrzenia. Nikt na pewno nie da tutaj żadnej reguły i zasady, która byłaby tylko i wyłącznie słuszna, bo takie reguły są najgorsze.
Trudno w sposób wyczerpujący wymienić wszystkie problemy. Ale podkreślając króciutko: ja patrzę na kondycję Kościoła w Polsce oczami nadziei pojętej w chrześcijański sposób.

Czy jednak nie budzą niepokoju Księdza Biskupa najnowsze badania na temat polskiego Kościoła, z których wynika, że najmniejsze zaangażowanie religijne obserwujemy u osób bezrobotnych i najbiedniejszych?

- W Polsce nadal istnieje wielopłaszczyznowe spojrzenie na Kościół. Dla pewnej grupy ludzi wydaje się nadal, że Kościół w każdej sytuacji może pomóc, w każdej sytuacji dysponuje takimi środkami, że można się do niego zwrócić i wręcz powinien pomóc. A jeżeli nie pomoże, to się go krytykuje.
Inna płaszczyzna jest taka, że jeżeli ktoś znajdujący się w trudnej sytuacji staje wobec możliwości materialnych Kościoła, to Kościół często tę gotowość pomocy chce traktować w formie wychowawczej, edukacyjnej. Dlatego nierzadko proboszcz mówi: ja tobie pomogę, ale zechciej to i to zrobić dla parafii czy wspólnoty parafialnej. Zdarza się, że ludzie nie chcą tego zaakceptować. Chcą tylko przyjąć, ale bez żadnych zobowiązań. Odrzucają ten element edukacyjny.
W jednym z tygodników na stronie tytułowej ukazał się szokujący rysunek dwóch złożonych dłoni, między którymi jest pajęczyna. Według mnie, symbolizuje to, że z tych dłoni nikt nie korzysta, bo aż pajęczyna między nimi zdołała się zawiązać. A więc jest to jakby nowa kategoria ludzi, którzy są bezrobotni, bo takimi chcą być. Bo nie chcą podjąć tego wysiłku.
Wielu nie rozumie istoty pracy, której funkcją nie jest tylko zarobek ale także wychowanie, formowanie człowieka jako osoby.
Ubóstwo często krępuje i zamyka człowieka, ale nie musi przecież pomniejszać mocy niesionej wiary.

Skąd u Księdza Biskupa tak wielkie zainteresowanie Ameryką Łacińską?

- Jest to pewna działka moich zainteresowań, która zawiera w sobie dwie płaszczyzny: hobbystyczną i ściśle naukową. W moich badaniach naukowych zajmuję się m.in. problematyką konkwisty Ameryki Łacińskiej po 1492 roku i całą problematyką związaną z kształtowaniem się wówczas prawa międzynarodowego, stosunków międzynarodowych, przeobrażeń kulturowych na styku kultury europejskiej i tamtejszych kultur lokalnych oraz na styku religijności tamtejszej lokalnej i chrześcijaństwa.
To wyzwalało bardzo wiele różnych procesów, także dramatycznych, bo przecież w imię chrześcijaństwa niszczono niekiedy bezpowrotnie wspaniałe zabytki kultury. A z drugiej strony to samo chrześcijaństwo niosło rozwój cywilizacyjny tamtejszych społeczności, zwłaszcza chrześcijaństwo katolickie. Pamiętajmy bowiem, jakże różny był efekt przyjścia chrześcijaństwa w obu Amerykach. W Ameryce Łacińskiej następowała bardzo szybko idąca asymilacja, powstawały małżeństwa, rodziły się dzieci itd. Tymczasem w nurcie chrystianizacji protestanckiej w Ameryce Północnej Indianie byli spychani i osadzani w gettach przez napływową ludność, która się nie asymilowała z nimi.
Ameryka Łacińska to mój ulubiony region, co wynika z mojego stosunku do języka hiszpańskiego, którego się kiedyś uczyłem i co otwierało mi możliwości bezpośredniego, łatwiejszego kontaktu. Przebywałem zresztą na stypendiach przez dłuższy czas w kilku krajach Ameryki Łacińskiej. Stąd też moje zainteresowania kulturą prekolumbijską i literaturą latynoamerykańską. To jest coś fantastycznego.

22 maja obejmuje Ksiądz Biskup diecezję łowicką. Co będzie priorytetem posługi Księdza Biskupa?

- Priorytetem będzie to, co już powiedziałem: "Soli Deo" - Jedynemu Bogu. To zasadnicze hasło. Ale z drugiej strony, w tej posłudze, która się wyraża w Soli Deo, nie może zabraknąć człowieka. Tego, który tu i teraz w diecezji łowickiej żyje, pracuje i spełnia swoje funkcje. Ten człowiek będzie priorytetem, ale zawsze widzianym w kontekście Boga. Jako Boże stworzenie, jako ten obraz Boży, jako ten człowiek, który jest nośnikiem jedynej w świecie godności, bo przecież Bóg - jak mówi Ojciec Święty - chciał człowieka jako jedynego stworzenia ze względu na niego samego.
A zatem Jedynemu Bogu, człowiekowi i to człowiekowi widzianemu we wszystkich jego sferach, wśród których wyróżniłbym szczególnie dwie: rodzinę i troskę o życie.
To są, według mnie, zasadnicze linie, którymi chciałbym być jakby prowadzony w mojej posłudze biskupiej diecezji łowickiej.

Rozmawiał

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki