Koniunkcja planet, wybuch supernowej, pojawienie się komety lub meteoru mogły 2000 lat temu prowadzić trzech mędrców do Betlejem. Gdyby owe zjawisko pojawiło się współcześnie, nie pozostałoby tajemnicze. Na jego spotkanie wyruszyłoby wiele sond badawczych, wycelowano by w nie najnowocześniejsze teleskopy. O każdym z wymienionych zjawisk nauka wie już sporo, ale do dziś trwają spory, czym tak naprawdę była Gwiazda Betlejemska.
Mimo wysiłku wielu badaczy, do dziś nie udało się ustalić dokładnej daty narodzin Jezusa Chrystusa. Pierwsi chrześcijanie bardziej skupiali się na Święcie Zmartwychwstania. W literaturze co rusz pojawiają się nowe teorie, opierające się na różnych schematach wydarzeń. Wiemy, na pewno, że Jezus przyszedł na świat miedzy 20 rokiem p.n.e. a 10 rokiem n.e. W tym czasie kroniki wymieniają pojawienie się przynajmniej 3 jasnych komet. W 12 roku p.n.e. na niebie widoczna była kometa zidentyfikowana później jako kometa Halleya, następna pojawiła się w 5 roku p.n.e. i ostatnia, najsłabiej widoczna, w 4 roku p.n.e. Pojawienie się komet interpretowano wówczas jako zwiastun nieszczęścia i wojen, ale także zwycięstw i narodzin królów. Pomysł powiązania komety z Gwiazdą Betlejemską pojawił się w XVII wieku. Wtedy to angielski astronom Edmunt Halley (1656-1742), wykazał, że kometa widziana w 1531 r., 1607 i 1682 to ten sam obiekt, nazwany później jego imieniem. Wcześniej w 1303 r. kometa została przedstawiona na fresku Giotta "Pokłon Trzech Króli", co wiązało się z jej pojawieniem w 1301 r.
Ziemniak z warkoczem
Ostatni raz kometę Halleya widzieliśmy w 1986 r. - wtedy to na jej spotkanie wysłano sondy badawcze, m.in. Giotto, nazwaną tak na cześć autora wspomnianego fresku. Sonda zbliżyła się do komety na odległość zaledwie 600 km. Okazało się, że jądro komety nie jest kulą, a raczej przypomina ziemniaka o wymiarach 8 km na 15 km. Zbudowane jest z zanieczyszczonego lodu, węgla, wodoru, tlenu i azotu. Zbliżając się do Słońca, nagrzane jądro zaczyna parować i wydzielać świecące gazy. Tworzy się chmura o rozmiarach ok. 100 tys. km. Wiatr słoneczny wydmuchuje z niej długi na miliony kilometrów warkocz. Kometa ta należy do rzadkich, tzw. komet okresowych, poruszających się po wydłużonej elipsie wokół Słońca. Następny przelot w okolicach Ziemi przewidywany jest na 2061 r. Wcześniej naukowcy zbadają szereg innych komet. - Do tej pory badano głównie warkocz i otoczkę komety. Planowane misje mają na celu wylądowanie na jądrze komety i pobranie jej próbek. Komety powstały w tym samym czasie co cały nasz Układ Słoneczny. Zbadanie próbek pozwoli lepiej poznać jego dzieje - mówi prof. Edwin Wnuk, kierownik Obserwatorium Astronomicznego w Poznaniu.
Światło miliarda Słońc
Sir Patrick Moore, 78-letni angielski astronom uważa, że gwiazda betlejemska była prawdopodobnie spadającym meteorem. Twierdzi, że skoro nie ma pewności, czy rzeczywiście była to jakaś gwiazda, czy może jakieś nie znane jeszcze zjawisko, dobrym wytłumaczeniem jest właśnie spadający meteor. Jego teoria nie znajduje jednak wielu zwolenników, gdyż meteor pojawia się na niebie stosunkowo krótko. Mędrcy nie zdążyliby pójść jego śladem. Wcześniejsze teorie wyjaśniające fenomen Gwiazdy Betlejemskiej mówiły o wybuchu supernowej. Kronikarze z tego okresu zanotowali bowiem pojawienie się na niebie dwóch niezwykle jasnych obiektów. Pierwszego w 5 roku p.n.e. i następnego rok później. Gwiazdy wybuchające jako supernowe kończą swój żywot. Jest to jedno z najbardziej spektakularnych zjawisk na niebie. W wyniku gwałtownego zapadnięcia się jądra gwiazdy jej struktura ulega bardzo szybkim zmianom, część masy jest wyrzucana w przestrzeń z wielką prędkością, nierzadko dochodzi do rozerwania gwiazdy. W czasie wybuchu supernowa może osiągnąć jasność nawet odpowiadającą jasności około miliarda Słońc. Może zatem dorównywać jasnością niejednej galaktyce. Na niebie obiekt ten mógł być nawet dużo jaśniejszy od Jowisza i Wenus.
Zagadkowe koniunkcje
Michael Molnar, astronom z Rutgers University w New Jersey w USA, po przestudiowaniu symboliki astronomicznej na rzymskich monetach z tamtego okresu doszedł do wniosku, że to, co dotąd uważano za Gwiazdę Betlejemską, mogło być podwójnym zakryciem Jowisza przez Księżyc. Zjawisko to miało miejsce 20 marca 6 roku p.n.e. i ponownie 17 kwietnia 6 roku p.n.e. Również takie wydarzenie musiało mieć ogromne znaczenie dla współczesnych i mogli je zinterpretować jako pojawienie się gwiazdy symbolizującej narodziny nowego króla. Zdaniem wielu badaczy, sygnałem dla mędrców do rozpoczęcia podróży do Betlejem mogła być koniunkcja planet. Zjawisko takie zaszło między Jowiszem i Saturnem aż 3 razy w 6 roku p.n.e. W dodatku wystąpiło w gwiazdozbiorze Ryb uważanym za gwiazdozbiór Żydów. Inna również potrójna koniunkcja, tym razem Jowisza i Wenus, wystąpiła w gwiazdozbiorze Lwa w 2 roku p.n.e. i 1 roku p.n.e. Takie zjawisko nie mogło ujść uwadze współczesnych badaczy. Wszystkie one mogły prawdopodobnie dawać wrażenie, że świeci jedna bardzo jasna gwiazda. Jednak zdaniem wspomnianego już sir Patricka Moore'a, trudno te zjawiska uznać za gwiazdę. - Gdyby troje mędrców dało się nabrać na to, że Wenus jest jakąś nową gwiazdą, to nie byliby po prostu mędrcami - stwierdził.
Żadna z hipotez nie znalazła swego ostatecznego, naukowego potwierdzenia. Czym tak naprawdę była Gwiazda Betlejemska, być może nigdy się nie dowiemy. Podobnie jak do końca nie są dokładnie znane imiona mędrców: Kacper, Melchior i Baltazar. Biblia ani najstarsza tradycja ich nie podają. Coraz powszechniejszą staje się teoria, według której Gwiazda Betlejemska to zjawisko cudowne, nadnaturalne, którego nie da się wyjaśnić na gruncie astronomii.
Pierwsza gwiazdka
Prof. Edwin Wnuk: W wieczór wigilijny najjaśniejszymi gwiazdami na naszym niebie będą: Wega w gwiazdozbiorze Lutni nad północno zachodnim horyzontem i Capella w gwiazdozbiorze Woźnicy na niebie południowo wschodnim. To je będziemy mieli szansę ujrzeć jako pierwsze. Jaśniejsze będą jednak chyba planety. Tuż po zachodzie Słońca będzie można zobaczyć Wenus, ale będzie widoczna bardzo nisko nad zachodnim horyzontem. Będzie ją można obserwować tylko na terenie odsłoniętym. Wysoko położony i jasny będzie Mars. Niebo w tę szczególną noc jest bardzo ciekawe. Po godzinie 21 będzie widoczny Saturn, Jowisz i jeden z najpiękniejszych gwiazdozbiorów nieba zimowego - Orion. Idąc na Pasterkę warto spojrzeć w górę i je popodziwiać. O ile widoku nie popsują chmury.