Całka Lebesque
ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.
Doszedłem do wniosku, że całka Lebesque jest identyczna z całką Riemana w zbiorach zagęszczonych, co jest użyteczne w badaniu ezoteryczności duszy.
Oczywiście, każdy czytający, nawet nie koniecznie matematyk może wnioskować, że moje dochodzenie do powyższego wniosku jest brednią Po pierwsze raczej nie mam bladego pojęcia, o czym pisze. Po drugie, to, o czym traktuje całka...
Doszedłem do wniosku, że całka Lebesque jest identyczna z całką Riemana w zbiorach zagęszczonych, co jest użyteczne w badaniu ezoteryczności duszy.
Oczywiście, każdy czytający, nawet nie koniecznie matematyk może wnioskować, że moje dochodzenie do powyższego wniosku jest brednią… Po pierwsze raczej nie mam bladego pojęcia, o czym pisze. Po drugie, to, o czym traktuje całka nijak nie odnosi się do pojęcia i tematu duszy. Zatem brednie? Oczywiście, że tak. Skąd zatem pomysł ich uwidaczniania?
Otóż jestem "pod wrażeniem" dodatku "Newsweek Nauka" zatytułowanego wymownie "Człowiek doskonały". Podtytuły są równie zachęcające - "Skąd i dokąd prowadzą nas geny", "Zabawa w bogów", "Powrót wymarłych zwierząt".
Niestety, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, skąd i dokąd prowadzą nas geny. Wiem jednak z całą pewnością, że twórczość dziennikarzy "Newsweeka" prowadzi z głębi ich bezdennej ignorancji, a wiedzie na manowce głupoty. Nie jest to też żadna zabawa w bogów, tylko zabawa paplających dzieci.
Nie sposób tutaj prowadzić polemiki z poszczególnymi autorami, ale warto przypomnieć pewne elementarne pryncypia myślenia. To, że coś jest możliwe, nie znaczy, że jest dozwolone. To, że ingerujemy w naturę biologiczną (wyrywając ząb), nie oznacza, że mamy prawo ingerować w naturę racjonalną człowieka (np. manipulując nim w jakiejkolwiek postaci). To, że w przeszłości miały miejsce patologie, to nie usprawiedliwia ich współczesnej próby legalizacji. To, że grzebiemy w genach, czy gmeramy w ulu, to naprawdę nie znaczy, że cokolwiek "stwarzamy" i wkraczamy w kompetencje Boga. "Stwarzać" ma swoje jasne i jednoznaczne znaczenie. Czy naprawdę pismakom trudno zrozumieć słowa takie jak "coś z niczego"?
Spoglądam z zaciekawieniem na rubryczkę pisma, prezentującą biogramy autorów numeru. Geolog, historyk, socjolog, botanik (specjalista od zapylania roślin)… Zero wykształcenia filozoficznego, zero przygotowania genetycznego.
Cóż, postanowiłem napisać coś o reinkarnacji duszy przez pryzmat całki Lebesque'a. Może "Newsweek" to wydrukuje?