W technologicznej rzeczywistości coraz śmielej stawiane jest pytanie, czy sztuczna inteligencja może naśladować, zastąpić, a nawet zaprojektować człowieka na nowo.
Papież, który patrzy w kod
Leon XIV, którego pontyfikat jest pierwszym w XXI wieku, uformowanym od początku w epoce algorytmów, nie zamierza udawać, że świat można cofnąć do czasów analogowych. W swoim wystąpieniu z czerwca tego roku, które wielu już nazywa „mową z cyfrowego Areopagu”, nazwał AI „narzędziem wyjątkowym”, ale natychmiast zaznaczył, że „nie może zapominać o godności człowieka”. To nie slogan, a wezwanie do cywilizacyjnej rewizji. Choć brzmi jak fragment dystopijnego opowiadania, faktem jest, że obecny papież śledzi prace nad AI z zadziwiającą precyzją i uwagą. Nie obawia się mówić o „potrzebie teologii algorytmicznej” ani o konieczności „humanizacji kodu”. Mówi wręcz o „nowej formie antropologicznego ryzyka”, bo jeśli algorytmy uczą się człowieka, to kto nauczy algorytmy sumienia? Nie chodzi już o pytanie, czy maszyna może mieć duszę. Chodzi o coś głębszego: czy my ludzie, wchodząc w symbiozę z technologią, nie tracimy czegoś fundamentalnego – wolnej woli, odpowiedzialności, relacyjności, czyli tych cech, które stanowią o byciu człowiekiem na obraz i podobieństwo Boga?
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 27/2025, na stronie dostępna od 31.07.2025