W finale Ligi Mistrzów w 2015 r. Barcelona pokonała Juventus 3:1. Ostatnią bramkę strzelił Brazylijczyk Neymar. Po meczu, ciesząc się ze zwycięstwa, piłkarz założył na głowę opaskę z napisem „100% Jesus”. Właśnie ujęcia z tego finału Ligi Mistrzów pokazała FIFA w styczniu 2016 r. w materiale prezentującym kandydaturę Neymara w plebiscycie Złotej Piłki. Wykorzystano m.in. zdjęcie rozradowanego piłkarza w białej opasce na głowie. Jednak czegoś na niej brakowało. W przygotowanym przez Międzynarodową Federację Piłki Nożnej materiale filmowym nie tyle całkowicie usunięto napis z imieniem Jezusa, ile go zamazano. Słynny zawodnik wygląda, jakby miał opaskę z szarymi plamami.
Informując o tym, jeden z polskich portali sportowych pytał, czy piłkarz ma prawo w ogóle mieć własne poglądy, w tym religijne. „A może trzeba zapytać zupełnie inaczej: czy FIFA ma prawo ingerować w religijność zawodnika?” – zastanawiała się redakcja. Niektórzy dziwili się, że skoro federacja piłkarska chciała w prezentacjach uniknąć akcentów religijnych, dlaczego po prostu nie sięgnęła po inne filmy i fotografie Brazylijczyka? Czy chodziło o manifestacyjne usunięcie elementów odwołujących się do wiary?
Artur Boruc z upomnieniem
Sytuacja z początku 2016 r. nie była jedyną ani pierwszą kontrowersją związaną z religijnymi gestami i symbolami prezentowanymi przez sportowców. Trzynaście lat wcześniej, w styczniu 2003 r.,
Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała materiał zatytułowany: „Czy piłkarz może się przeżegnać przed meczem?”. Dotyczył on trwającej już wówczas w Wielkiej Brytanii dyskusji, czy znak krzyża, jaki wykonuje wielu zawodników przed wyjściem na boisko piłkarskie, może być oceniany jako prowokacja. Poseł Donald Gorrie w rozmowie z BBC przekonywał, że w Szkocji, gdzie dominuje protestantyzm, taki gest może wywołać negatywne reakcje.
Rzecznik Kościoła katolickiego w Szkocji uznał takie stanowisko za atak na wolność religijną i oświadczył, że plany zakazu wykonywania przez zawodników znaku krzyża są absurdalne i nie da się ich wyegzekwować. Przypomniał, że znakiem krzyża żegnają się zawodnicy wielu dyscyplin sportowych w różnych krajach świata, w tym również piłkarze. Dlatego twierdził, że nie można wprowadzić takiego zakazu drogą urzędową. Trzy lata później polski piłkarz Artur Boruc, który był bramkarzem w szkockiej drużynie Celtic Glasgow, otrzymał upomnienie i zakaz wykonywania jakichkolwiek religijnych gestów podczas piłkarskich meczów w przyszłości, bo w czasie jednego z ligowych spotkań się przeżegnał.
Zwolniona, bo obiecała modlitwę
Artykuł 10 uchwalonej 26 sierpnia 1789 r.
przez francuskie Zgromadzenie Narodowe „Deklaracji praw człowieka i obywatela” zapewnia, że nikt nie powinien być niepokojony z powodu swoich przekonań, także religijnych, pod warunkiem że ich wyrażanie nie zakłóca porządku publicznego ustanowionego na podstawie ustawy. Przyjęta przez ONZ w 1948 r. „Powszechna deklaracja praw człowieka” w artykule 18 stwierdza, że każda osoba ma prawo do wolności myśli, sumienia i religii. Precyzuje, że prawo to obejmuje wolność zmiany swej religii lub przekonań, jak również wolność ich manifestowania, indywidualnie lub wspólnie z innymi, publicznie lub prywatnie, poprzez nauczanie, praktyki religijne, sprawowanie kultu i rytuałów. Sprawy wolności sumienia i religii reguluje też Konstytucja RP w liczącym aż siedem punktów artykule 53.
Wydaje się więc oczywiste, że każdy człowiek powinien móc postępować zgodnie ze swoim sumieniem i bez problemu nie tylko kierować się w życiu regułami wyznawanej religii, ale również bez przeszkód ją manifestować. Okazuje się jednak, że nie tylko sportowcy napotykają w tej sferze problemy. Już kilkanaście lat temu media donosiły, że francuscy pracodawcy „bardzo często” nie życzą sobie noszenia do pracy islamskich chust, żydowskich jarmułek i chrześcijańskich krzyży. W Wielkiej Brytanii głośno było o Caroline Patrie, pielęgniarce środowiskowej, która została zwolniona z pracy po tym, gdy obiecała podopiecznej, że się za nią pomodli. Nadia Aweida, stewardesa w British Airways, straciła pracę, bo krzyżyk, który miała na szyi, „obrażał uczucia pasażerów”.
Można zakazać, byle wszystkim
Dwa lata temu Mary Onuoha, pielęgniarka zwolniona z pracy w szpitalu uniwersyteckim w Croydon w Londynie za noszenie krzyżyka, wygrała sprawę w sądzie, który orzekł, że padła ofiarą dyskryminacji. Jednak są też wyroki mniej zgadzające się z deklaracjami wolności sumienia i religii (wyznania). Na przykład w grudniu 2023 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) orzekł, że administracja publiczna może podjąć decyzję o zakazie noszenia symboli religijnych przez wszystkich jej pracowników. Uzasadniono, że jeśli dotyczy on wszystkich, nikt nie jest dyskryminowany. Pojawia się pytanie, na ile ten wyrok jest zgodny np. z cytowanym wyżej zapisem „Powszechnej deklaracji praw człowieka”.
Pod koniec lutego pojawiła się informacja, że znany polski ginekolog został zwolniony z pracy w szpitalu. Niektóre gazety sugerowały, że powodem tej decyzji była kwestia „legalnej aborcji”. Lekarz miał odmówić jej wykonania. Co prawda w oświadczeniu medyk zaprzecza, że odmówił przerwania ciąży, jednak w internetowych komentarzach po raz kolejny doszło do awantur wokół tzw. klauzuli sumienia.
Nie będzie klauzuli sumienia?
Opublikowany w 2002 r. dziewiąty tom Encyklopedii katolickiej, firmowanej przez KUL, zawiera zaskakująco krótkie hasło poświęcone tej kwestii. Informuje ono, że klauzula sumienia to uznanie przez prawodawcę prymatu sumienia odwołującego się do prawa naturalnego lub przekonań etyczno-religijnych w ważnych kwestiach moralnych. Klauzula zakłada możliwość odmowy wykonania nakazu lub uchylenia zakazu w przypadku konfliktu między prawem stanowionym a sumieniem. Kojarzona jest przede wszystkim z zawodami medycznymi, ale odwołują się do niej np. osoby, które z przyczyn religijnych nie chcą służyć w wojsku z bronią w ręku.
W Polsce klauzula sumienia medyków jest zagwarantowana prawnie. Mówią o niej ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz o zawodach pielęgniarki i położnej. Dla przykładu artykuł 39 tej pierwszej mówi jasno, że lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem, że ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia.
Ustawa mówi, że fakt skorzystania z klauzuli sumienia musi odnotować w dokumentacji medycznej. Dodaje, że jeśli wykonuje zawód na podstawie stosunku pracy albo w ramach służby, ma także obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego. Nic więcej. Dlatego niepokojąco brzmią przedwyborcze obietnice jednej z partii politycznych, że tam, gdzie zdobędzie ona udział we władzy w samorządach, „nie będzie klauzuli sumienia”. Brzmi to jak zapowiedź zmuszania ludzi do działania nie tylko wbrew sumieniu, ale również wbrew obowiązującemu w naszym kraju prawu.
Powinno być prawem państwowym
W ogłoszonej 7 grudnia 1965 r. Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae ojcowie Soboru Watykańskiego II oświadczyli m.in., że osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej. Polega ona na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony jednostki, jak i grup społecznych oraz wszelkiej władzy ludzkiej przynajmniej tak, aby nikt nie był zmuszany do działania wbrew swemu sumieniu ani nie doznawał szkody, gdy według niego działa. Według tego samego dokumentu prawo do wolności religijnej jest zakorzenione w godności osoby ludzkiej i powinno być prawem państwowym.
Coraz częściej okazuje się, że rzeczywiste funkcjonowanie w różnych społecznościach wolności sumienia i wolności religii jest problemem. Nie tylko potężne organizacje sportowe usiłują je ograniczać pod pretekstem unikania konfliktów i w imię tzw. poprawności politycznej. Robią to pracodawcy, a nawet TSUE. Paradoksalnie również obecne w Kościele tendencje do minimalizowania, a nawet bagatelizowania roli sumienia w życiu człowieka (sygnalizował je m.in. o. Dariusz Piórkowski SJ), przyczyniają się do osłabienia wolności w tej sferze. Trzeba dobrze ukształtowanego i pewnego głosu sumienia, aby człowiek mógł się oprzeć naciskom wymuszającym decyzje i działania z nim sprzeczne.