Logo Przewdonik Katolicki

Pasja jest moją pracą

Karolina Sternal
Eliza Piotrowska podczas Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie, 26.10.2019 r. | fot. Damian Klamka/East News

Rozmowa z Elizą Piotrowską, Człowiekiem Kultury 2022/2023 o fenomenie cioci Jadzi, uśmiechniętych świętych, pisaniu dla dzieci i o tym, co w życiu jest najważniejsze

Napisała Pani kilka książek o cioci Jadzi, nagrała audiobooki o jej przygodach, powstał spektakl i wreszcie w Poznaniu zorganizowano Festiwal Cioci Jadzi. Skąd, Pani zdaniem, taka fascynacja tą postacią?
– Ci, którzy znają ciocię Jadzię, wiedzą, że jest twórcza i odważna. Nie ocenia, nie poucza, ma dystans do samej siebie oraz ogromne poczucie humoru. Najwyraźniej ludzie potrzebują takich wyzwolonych osobowości. Niestety żyjemy w świecie, który terroryzuje perfekcją, więc jesteśmy często sparaliżowani strachem przed popełnieniem błędu, boimy się ośmieszenia, ponieważ myślimy, że ucierpi na tym nasz autorytet. Tymczasem ciocia Jadzia buduje swój autorytet na pokornym zwątpieniu we własną nieomylność. Daje jej to możliwość ciągłego poznawania samej siebie w rozmaitych odsłonach oraz uczy akceptować życie w całym jego bogactwie. To nie oznacza jednak, że jest beztroską hippiską. Choć pozwala, by życie ją niosło, to ona nadaje mu kierunek.
Ma ugruntowane punkty odniesienia, szanuje drugiego człowieka, stara się go zawsze zrozumieć i nie oceniać. Słowem – nie wchodzi w kompetencje Wyższych Instancji, bo wie, że jest tylko małą drobinką w wielkim, niepojętym dla człowieka Kosmosie. Robi swoje – całym sercem, najlepiej jak umie.

W jednym z wywiadów radiowych nazwała Pani opowieści o cioci Jadzi książką pokoleniową. Co w tych opowieściach znajdują dorośli, a co w ten świat wciąga dzieci?
– Ciocia Jadzia pisana jest wielowarstwowo, i to jest oczywiście zabieg świadomy. Historie konstruowane są w ten sposób, że bawią zarówno dzieci, jak i dorosłych, ale najczęściej z zupełnie innego powodu. To wymaga pewnego rodzaju dyscypliny i umiejętności syntetyzowania trudnych pojęć. Ale jest to również wspaniała zabawa. Pamiętam takie książki z własnego dzieciństwa. Rosłam razem z nimi i na kolejnych etapach życia przedzierałam się przez nowe warstwy znaczeń. Te książki są mi bliskie również dzisiaj. Na tym polega ponadczasowość literatury. Ale wracając do cioci Jadzi – narracja całej serii prowadzona jest w pierwszej osobie. O zwariowanej cioci opowiada jej bratanica, a więc dziecko, co daje dodatkowe pole manewru. Dzieci budują frazy zupełnie inaczej, bo nie są jeszcze skażone logiką szkolnych rozprawek. Taka narracja, choć często niepoprawna z belferskiego punktu widzenia, jest dużo bardziej autentyczna – to podoba się zarówno małym, jak i dużym czytelnikom.

Dlaczego zaczęła Pani pisać i ilustrować książki dla dzieci?
– Dlatego, że gdy coś napisałam i narysowałam, czułam, że jest naprawdę moje. Być może to wrodzona zachłanność na życie! Trochę później, w szkole podstawowej, zauważyła mnie Danuta Wawiłow i uznała, że mam talent. Pod jej okiem uczyłam się warsztatu. To był wspaniały czas i wspaniały Człowiek. Moje teksty zaczęły ukazywać się w rozmaitych pismach oraz antologiach młodych poetów, gdy miałam zaledwie dwanaście lat. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że w przyszłości będę zajmować się tym zawodowo. W ogóle długo tego nie wiedziałam, choć byłam już uznana i rozpoznawalna. To była przede wszystkim moja pasja, a z pasją jest tak, że traktujemy ją jak bonus po pracy, niesłusznie. Pasja to może być też praca. Najlepiej, gdy tak jest. I ja mam to ogromne szczęście.

Dzieci to wymagający czytelnicy?
– Och, bardzo! Ponieważ są szczere do bólu, co bardzo sobie cenię, bo tylko dzięki tak uczciwym odbiorcom pisarz może się rozwijać. Dorosły zgodzi się na wiele, często z wygody, dziecko – nie popuści. I dobrze!

Jest Pani także autorką serii „Święci uśmiechnięci”. Jak opowiada się dzieciom o ludziach, którzy zostali uznani za świętych?
– „Święci uśmiechnięci” pisani są wierszem. Poezja daje coś, czego nie daje proza – nie trzeba jej domykać. Słowa wiszą jak nuty na pięciolinii. Opowiadają historię, ale również ją grają. Znaczenia krążą wokół jak jaskółki. „Gdy na świat przychodzi dziecko, a w nim dusza – jasna, czysta, jest szczęśliwy i wzruszony Bóg poeta, Bóg artysta”. To jest właśnie ten zabieg. Pisząc o świętych, piszę przede wszystkim o ludziach i ich drodze ku sacrum, o wartościach, które ową drogę rozświetlały, o trudach tej podróży. Staram się pokazać radość, jaka łączy się z wytrwałym zmierzaniem ku własnej Prawdzie. Proces docierania do celu to coś, co nas buduje i kształtuje. Świętość to trud, upadanie i podnoszenie się. Ona dotyczy każdego z nas.

Która ze świętych postaci szczególnie Panią zainteresowała i dlaczego?
– Bardzo bliski jest mi Filip Neri, który na pewno zaprzyjaźniłby się z moją ciocią Jadzią (ten sam rodzaj mądrego szaleństwa). Bardzo cenię św. Jadwigę, nie tylko z powodu imienia, ale przede wszystkim ze względu na jej dokonania na polu kultury i nauki, absolutnie awangardowe jak na tamte czasy. Jest mi bliski też św. Mikołaj z Miry, który przypomina, jak odświętne może być czekanie.

Za swoją twórczość otrzymała Pani wiele nagród. Ostatnią z nich jest tytuł Człowieka Kultury sezonu 2022/2023 przyznany w plebiscycie IKS-a i kultura.poznan.pl. To ważne dla Pani wyróżnienie?
– Oczywiście! Tym bardziej, że głosowali na mnie czytelnicy, czyli najbardziej wiarygodne jury! Dziękuję!
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki