Logo Przewdonik Katolicki

W poszukiwaniu szczęścia

Natalia Budzyńska
fot. Materiały prasowe Muzeum Narodowe w Warszawie

Kraina spokoju i ładu,gdzie człowiek żyje w harmonii z naturą i sobą samym. Czy takie miejsce w ogóle istnieje?

Człowiek zawsze marzył o takim miejscu i tęsknił do niego. Zawsze żył w chaosie, lęku i cierpieniu, więc tęsknił za harmonią. W beztrosce, zadowoleniu, radości. Wergiliusz, który w Bukolikach po raz pierwszy nazwał to marzenie Arkadią, dał jej wygląd sycylijskiego pejzażu. Tymczasem starożytni Grecy mieli na myśli krainę położoną w środkowym Peloponezie, poprzecinaną zalesionymi wąwozami i wolno płynącymi strumykami, którą zamieszkiwały ubogie ludy pasterskie. W porównaniu z suchą i górzystą powierzchnią reszty kraju grecka Arkadia wyglądała niczym zielony raj. Zresztą jest tak do dzisiaj: Arkadia jest uważana za najpiękniejszy zakątek kraju. W takich okolicznościach przyrody łatwo wyobrazić sobie raj na ziemi: powolne życie, pełne prostego szczęścia.
Mityczna Arkadia stworzona przez Wergiliusza, miejsce, w którym pasterki i pasterze swobodnie rozmawiają, ciesząc się swoim towarzystwem i cieniem rzucanym przez drzewa, szybko stała się synonimem szczęścia na ziemi, mitem i toposem podejmowanym przez kolejne wieki przez malarzy i literatów. A ponieważ każdy wyobraża sobie szczęście inaczej, więc i wizerunki Arkadii zmieniały się i przybierały różne formy. Na wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie pokazano około 300 dzieł, a widz może wędrować arkadyjskimi ścieżkami i oglądać różne interpretacje arkadyjskiego mitu. Na końcu jednak może się zdarzyć, że ta wizja – tu, na ziemi – jest podwójnie niemożliwa do osiągnięcia: ze względu na naturę ludzką i stan planety. Za dużo w Arkadii antropocenu.

Sielanka
„Jak miło spocząć, kędy rośnie stary dąb,
Gdzie trawa bujna aż po pas.
Gdzie bieży nurt, ujęty w brzegów zrąb,
Gdzie ptasząt skargą dźwięczy las,
Gałązki szemrzą, woda z szumem płynie hen,
A człeka wabi błogi sen!”
To Wergiliusz. Odpoczynek – o to przede wszystkim chodzi i współczesnemu człowiekowi w arkadyjskich marzeniach. Na plaży w słońcu pod palmą lub na działce pod miastem, z dala od szumu i projektów w pracy. Dawniej taka alienacja była bardziej wyrafinowana. W starożytności szczęście widziano w zespoleniu z naturą, wierzono w niewinność człowieka i stąd brała się beztroska, w jakiej żył. Właśnie dlatego, że „kiedyś tak było”, człowiek nosił w sobie pragnienie powrotu do tamtych czasów. Zaludniał tę krainę mitycznymi postaciami: pomiędzy drzewami przemykał satyr, nad brzegiem wody stała nimfa, obok siedział faun. Co się robiło w Arkadii? Czytało się poezję, układało wiersze, słuchało muzyki, śpiewało. Kochało. Bawiło się.
W średniowieczu znaleziono chrześcijański odpowiednik Arkadii – to raj, po którym Adam i Ewa przechadzali się, niczego im nie brakowało i mogli rozmawiać z Bogiem. I to, co nas czeka po śmierci: życie wieczne w szczęśliwości. Chrześcijańskie wizje arkadyjskie spowite były jednak cieniem grzechu, o którym nikt nie miał zamiaru słuchać: wszak w micie tym chodzi o beztroskie szczęście, przyjemność nie może wydawać się grzeszna.
Mit wiecznie szczęśliwej Arkadii stał się tematem malarstwa renesansowego, barokowego i oświeceniowego. Płótna zaludniły pasterki, odpoczywające wśród bujnej przyrody, rozbawione nimfy, pasterze spoglądający z rozmarzeniem. Włoski łagodny pejzaż oddawał klimat błogości i sielanki. W baroku pojawił nowy element: czasem tę błogość zastępuje refleksja nad przemijalnością. Spacerując po Arkadii, można natknąć się na ruiny płyty nagrobnej, sarkofagu lub po prostu na leżącą czaszkę. To właśnie przydarzyło się pasterzom na paru XVII-wiecznych obrazach zatytułowanych Et in Arcadia Ego – I ja byłem w Arkadii. Nagość stała się symbolem życia w wolności, bez ograniczeń, jakie narzuca kultura. Mogła być niewinna, ale bywała też obrazem rozkoszy, jaką daje erotyka i miłosne igraszki.
Wiejska Arkadia miała swój odpowiednik w sentymentalnych parkach w stylu angielskim zakładanych przez arystokrację: niby dzikich, ze sztucznymi ruinami i strumykami. Wyznawców Jana Jakuba Rousseau – piewcy odwrotu od cywilizacji i powrotu do natury, gdzie króluje niewinność – przybywało. Malarze portretowali baronów, księżne i hrabianki w lekkich jasnych strojach wśród zielonego gąszczu roślin, kwitnących krzewów owocujących drzew.

Arkadia odzyskiwana
Polska Arkadia miała rys romantyczny i ziemiański. Szczęścia poszukiwano w życiu na wsi i wiejskim folklorze. W czasach zaborów dawną Polskę idealizowano, szukano Polski niewinnej i szczęśliwej, kraju przodków, objawiającej się w stylu narodowym, który przetrwał na Podhalu, na Podolu czy w słowiańskich mitach. Polscy malarze XIX w. zaczynali odnajdywać Arkadię w polskim pejzażu. Witold Pruszkowski malował jeszcze nagie nimfy wodne baraszkujące nad stawem, Henryk Siemiradzki sadzał pasterzy na tle włoskich ruin, ale Józef Chełmoński kazał rozmarzonej dziewczynie ze wsi leżeć na ugorze i bawić się babim latem. Jacek Malczewski w typowo polskim pejzażu z wierzbami ulokował słowiańskie boginki. Cudne ogrody Mehoffera płynnie przechodzą jednak w rzeczywistość niezbyt idealną.
Współcześnie mit arkadyjski staje się pełen znaków zapytania. Tęsknota za pięknem i naturą przybiera postać nie przyjemnego marzenia, ale lęku o to, że to utopia, która nigdy się nie ziści. Nad miłością, zabawą i beztroską wisi widmo zagłady, nad nieskazitelną naturę nadciągają ciemne dymy z kominów, człowiek ingeruje w naturę w sposób nieodwracalny. Artyści drugiej połowy XX w. podejmowali tematy związane z utopiami politycznymi: komunizmem i narodowym socjalizmem. W pracy Bałki jelonek Bambi – prosto z disneyowskiej Arkadii – podchodzi pod druty obozu koncentracyjnego.
Dzisiaj młodzi artyści podejmują tematy klimatycznych zagrożeń i ekologii. Już nikt się nie oszukuje, że do dobrego samopoczucia wystarczą mrzonki o ziemskim raju. Mit krainy o wiecznej szczęśliwości upada, a artyści zadają pytania: dlaczego? Rozkosz cielesna nie daje już satysfakcji w świecie, w którym wszystko jest moralnie dozwolone. Rozpad więzi społecznych sprawia, że człowiek nie widzi już siebie w relacji z kimś, ale jako samotną jednostkę. Arkadię czas odzyskać – mówią artyści najmłodszego pokolenia związani z aktywizmem ekologicznym.
Kuratorka wystawy Agnieszka Rosales Rodriguez mówiła: „Arkadia jest ważna dla współczesnego człowieka, który poszukuje wytchnienia i ucieczki od tłumu współczesnego miasta. Każdy z nas może znaleźć swoją własną Arkadię”, co daje duże pole do interpretacji tematu i doboru dzieł. Zebrano ich wiele, część pochodzi z kolekcji innych muzeów, w tym także zagranicznych. Wśród artystów znajdziemy m.in. prace Claude’a Lorraina, François Bouchera, Camille Corot, Arnolda Böcklina, Pierre Bonnarda, Henryka Siemiradzkiego, Zofii Stryjeńskiej, Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera, Edwarda Okunia. Wśród artystów współczesnych zaprezentowane są dzieła Mirosława Bałki, Diany Leonek, Zbysława Maciejewskiego, Jarosława Kozakiewicza. Wystawa zawiera treści, które można uznać za nieodpowiednie dla dzieci i młodzieży.

Arkadia - Muzeum Narodowe w Warszawie, wystawa czynna do 17 marca 2024 r.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki