Okazja, by do niej wrócić, to wyprodukowany przez Rycerzy Kolumba dokument Matka Teresa. Nie ma większej miłości. Miał on premierę 31 sierpnia w Watykanie, w prestiżowej Filmotece Watykańskiej. Tego dnia w czasie audiencji generalnej w Auli Pawła VI Najwyższy Rycerz Patrick E. Kelly, jako producent tego pełnometrażowego dokumentu, wręczył papieżowi płytę z filmem. Obecnie można go już zobaczyć na polskich ekranach. Pracowały też nad nim Misjonarki Miłości, został nakręcony na pięciu kontynentach i jest częścią Cyklu Świętych, serii filmów opowiadających o życiu świętych Kościoła katolickiego. To ważne, bo siostry udzieliły niespotykanego wcześniej szerokiego dostępu do archiwum i apostolatów Misjonarek Miłości. Dzięki temu powstał obraz przedstawiający panoramę nie tylko życia Matki Teresy, ale i jej duchowych córek. Co ciekawe, jeszcze za życia świętej powstał film dokumentalny, a potem książka Coś pięknego dla Boga autorstwa wybitnego dziennikarza BBC Malcolma Muggeridge. Fragmenty tego unikalnego dokumentu zobaczymy właśnie w najnowszej produkcji. To zestawienie materiałów archiwalnych, wypowiedzi osób, które znały Matkę Teresę, jej rodziny, duchownych i sióstr, jak i świadectwa o wpływie jej i Misjonarek Miłości na życie ludzi w różnych częściach świata, tworzy niezwykłą biograficzną mozaikę.
Twardego charakteru
O Matce Teresie z Kalkuty można usłyszeć wiele teorii, bardziej i mniej prawdopodobnych, na temat jej życia i rzekomo wątpliwej działalności. Jedną z kontrowersyjnych kwestii jest na przykład podejście do problemu cierpienia. W domach prowadzonych przez Matkę Teresę miano odmawiać ludziom tabletek przeciwbólowych, bo rzekomo hołdowała ona cierpieniu. Sama podkreślała, że jej zadaniem jest ulżyć w cierpieniu duchowym i psychicznym, a na to nie działa paracetamol tylko uśmiech, bliskość czy rozmowa. Wypomina się jej, że takie metody nie doprowadzały do rozwiązania problemów, a tylko ich chwilowego uśmierzenia. I na to miała odpowiedź: „To nie jest moje zadanie”. Podkreślała, że to rolą państw i samorządów jest systemowe rozwiązywanie problemów np. w zakresie służby zdrowia czy działań opiekuńczych. Niewątpliwie, co również podkreślane jest w filmie, była osobą twardego charakteru i w niektórych sprawach narzucającą swoją wolę. To jednak przypadłość ludzi, którzy zapraszając innych do realizacji misji, w którą wierzą, chcą, by była ona realizowana w określony sposób. Stąd także niezwykle wymagający styl życia, jaki postawiła również przed swoimi siostrami – ich dzień wypełnia ciężka praca z ludźmi, z którymi nikt inny nie chce pracować, często w niebezpiecznych warunkach, połączona z dużą ilością modlitwy. Rodzina Misjonarek Miłości odpowiada bowiem na wezwanie Jezusa z krzyża: „Pragnę” i chcąc dostrzegać Jezusa w każdym człowieku, ma go do Niego przyprowadzać. To odróżnia dzieło Teresy od organizacji charytatywnych – celem nie jest sama dobroczynność, ale coś więcej, mianowicie chrześcijaństwo i chęć doprowadzenia innych do zbawienia. Inne zarzuty dotyczą rzekomych niejasnych źródeł finansowania czy niewłaściwych sposobów wydatkowania pieniędzy przez zgromadzenie czy też samą świętą. Jednak nie była ona ekonomistką, a jedynie ludzie z jej otoczenia rozporządzali wpływami z nagród, darowizn czy innych źródeł. Zresztą często wydaje się nam, że te środki mogłyby wspomóc tylko jeden ośrodek w Kalkucie. Nic bardziej mylnego – ognisk Misjonarek Miłości i innych odgałęzień tej rodziny zakonnej jest już ponad 700 na całym świecie i każde potrzebuje finansowego i infrastrukturalnego wsparcia. Warto jednak nie ferować prostych wyroków bez poznania różnych kontekstów życia człowieka.
Radykalna
Jednym z takich kontekstów może być pochodzenie Matki Teresy. Agnes Gonxha Bojaxhiu, bo tak się nazywała, urodziła się 26 sierpnia 1910 r. w Üsküb w Imperium Osmańskim (obecnie Skopje). Była najmłodszym dzieckiem w rodzinie ze Szkodry w Albanii. Rodzicami byli Nikollë i Drana Bojaxhiu. Jej ojciec uczestniczył w albańskim życiu politycznym. Po jego śmierci w 1919 r. matka wychowywała ją w wierze katolickiej. Nikola został najprawdopodobniej otruty, gdy Agnes miała 9 lat – walczył bowiem o równe prawa dla Albańczyków. Dodając do tego niezwykłe jak dla tego głównie muzułmańskiego narodu wyznanie – katolicyzm, możemy przyjąć, że Agnes żyła w poczuciu pewnej wyjątkowości i wybrania. Powołanie odczuła już ponoć w wieku 12 lat i poznając przez jezuitów działalność misyjną, w wieku lat 18 wstąpiła do zakonu sióstr loretanek, by móc pojechać do pracy w Indiach. Tam początkowo pracowała jako nauczycielka w elitarnej szkole, była bowiem świetnie wykształcona. Z kolei jej chęć jeszcze bardziej radykalnego poświęcenia się Bogu nie wyniknęła w zupełności z zobaczenia biedy na ulicach. Pierwszą inspiracją była inna bieda – bieda niezgody między miejscowymi muzułmanami a hinduistami, która doprowadziła do krwawych zamieszek i śmierci tysięcy ludzi. To widok tej duchowej ciemności doprowadził ją do opuszczenia zakonu loretanek i założenia nowego zgromadzenia, realizującego wezwanie, które usłyszała od Jezusa: „Pójdź, bądź moim światłem”.
Gwiazda?
Niektórzy zarzucają Matce Teresie, podobnie jak Janowi Pawłowi II, że byli gwiazdami, showmanami, skupiali na sobie uwagę innych. Sądzę, że jeśli to robili, to tylko z głębokiego przekonania, że innych przyprowadzą do wielkich rzeczy. Sama Teresa nie lubiła, gdy ją fotografowano i niechętnie udzielała wywiadów. Ale chętnie jeździła z odczytami, by przekonywać do swojego dzieła, by twardo mówić o Ewangelii i nauczaniu Kościoła – dość powiedzieć, że przeciwko aborcji wypowiedziała się nawet w swojej mowie noblowskiej. Dobrze więc, że raz po raz wracamy do takich postaci, nawet dobrze, że weryfikujemy z naszymi przekonaniami różne elementy ich biografii. To przecież także szansa dla nas, by nie tylko walczyć ze swoimi słabościami, ale także mimo nich dążyć do świętości. Takie podejście odsuwa nas od bezkrytycznej hagiografii, ale pozwala znaleźć również dla nas inspiracje do dobrego, pięknego i charyzmatycznego życia.