Tylko kilka dni dzieli nas od rozpoczęcia XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. To kolejny etap synodu, który rozpoczął się dwa lata temu na poziomie parafii, by wreszcie – przez poziomy diecezji, państw i kontynentów – dotrzeć do Rzymu. To tam od 4 do 29 października trwać będzie zgromadzenie synodalne, w którym udział wezmą 464 osoby. Będzie to pierwsza z dwóch sesji synodalnych, a finał całego procesu zaplanowano na jesień przyszłego roku. Efektem będą rekomendacje dla papieża, które ten może, choć nie musi, wziąć pod uwagę.
„Zadziwiające jest, jak bardzo zmieniło się nasze myślenie o synodzie od momentu, w którym został ogłoszony – pisze w tym numerze „Przewodnika” Monika Białkowska. – W swoich założeniach miał być poświęcony synodalności. Miał stać się swoistym ćwiczeniem nowego stylu bycia i rozmowy w Kościele i o Kościele. Jego tematem były komunia, uczestnictwo i misja. Tuż przed startem pierwszej sesji plenarnej w Rzymie odnieść można wrażenie, że najważniejszymi poruszanymi na niej tematami będzie celibat, diakonat kobiet i miejsce osób homoseksualnych w Kościele. Jeśli jednak wsłuchać się w głos, który rzeczywiście płynął z Kościoła – ze wspólnot parafialnych i diecezjalnych – dotyczył on zupełnie innych bolesnych miejsc i zupełnie innych ważnych potrzeb wspólnoty. Dobrze, żeby ten głos w wirze synodu czy nawet po jego zakończeniu nie został zapomniany”. Ten artykuł to przypomnienie, że synod to nie wydarzenie dla koneserów, podczas którego poruszane będą sprawy dla nas nieistotne, lecz coś, co naprawdę warto śledzić.
Drugą pułapką – kto wie, czy nie jeszcze większą od tej, która każe nam myśleć, że synod nas nie dotyczy – jest ta, zastawiona na nas przez media. „Internet pozwala każdemu w czasie rzeczywistym nagłaśniać swoją opinię na cały świat, a im większe podziały, tym lepiej dla bojowej, internetowej mentalności. Ofiarą tego pada dyskusja o Synodzie” – pisze w swoim artykule Michał Kłosowski. Stąd mamy z jednej strony całe rzesze ludzi, którzy już dobrze wiedzą, jak fatalną pomyłką jest proces zainicjowany przez Franciszka i do jak katastrofalnych skutków dla Kościoła i wiernych ma on doprowadzić, zaś z drugiej tych, którzy z wielką nadzieją spodziewają się fundamentalnych zmian w nauczaniu Kościoła. Michał Kłosowski zachęca, by zrobić dwa kroki do tyłu i przypomnieć sobie, że „bardziej niż na dążenie do reformowania struktur Kościoła synodalność wskazać ma w myśl tego dokumentu na dynamikę komunikacji i relacje między osobami ochrzczonymi: ludem Bożym. Ta wizja synodalna wzywa do przekształcenia praktyk klerykalnych, w których jednostka lub grupa w Kościele podejmuje decyzje bez konsultacji z innymi, w proces bardziej otwarty. Taka synodalność wymaga angażowania się w dialog w celu ustanowienia wiążących relacji, które budują Kościół, jak w pierwszych wiekach chrześcijaństwa”.
Będziemy w „Przewodniku” przyglądać się temu, co w październiku dziać się będzie w Rzymie. Na tyle, na ile będziemy mieli taką możliwość. Na konferencji zapowiadającej Synod dowiedzieliśmy się, że nie można jeszcze jednoznacznie stwierdzić, czy uczestnicy prac zostaną objęci tajemnicą papieską, gdy chodzi o informowanie o tym wydarzeniu. Odpowiadający za synodalną komunikację Paulo Ruffini wskazał na znaczenie kwestii poufności w takich debatach. Zachęcił też dziennikarzy, którzy będą relacjonować to wydarzenie, do otwartości i nieszafowania utartymi schematami. – Znamy przekonania poszczególnych uczestników synodu, ale nie wiemy, czym synod zaowocuje po czasie modlitwy i dialogu – powiedział Ruffini.
Relator generalny synodu kard. Jean-Claude Hollerich wezwał wszystkich uczestników Synodu do otwartości i osobistej gotowości do pokuty. „Jeśli przychodzę z gotowym punktem widzenia: wiem już wszystko – wtedy nie słucham, wtedy nie mogę dokonać duchowego rozeznania” – powiedział. Miejmy nadzieję, że uczestnicy synodalnego zgromadzenia wezmą to pod uwagę. Zresztą my wszyscy powinniśmy.