Logo Przewdonik Katolicki

Ewangeliczny kowboj

Jarema Piekutowski
fot. Wikimedia Commons

David Eugene Edwards jak mało kto potrafi śpiewać o winie, karze i odkupieniu. I o nadziei. Właśnie szykuje się do wydania kolejnej solowej płyty.

bądź wola Twoja
na tej autostradzie
modlę się w każdym domu
i na każdym polu
w słabości wszystko ustępuje

pchany przez głód
pomiędzy obcymi
tak szybko doszedłem do hańby

odpływam w sen
do hotelu Montana
nie wychylaj się
na litość boską
El Matador Louisiana

pełny byczej krwi i czegokolwiek jeszcze
szorstki żart wprost do ciasnego węzła
nie znasz swego serca
zamrożona modlitwa na moich wargach
a wewnątrz gorąca krew
złorzeczono Mu
ale On nie złorzeczył

jak głos w pustym domu
oddychaj
mów do mnie

to suchy liść, co drży na gałęzi
co z tego, że wiatr go zrzucił
tak bezlitośnie
przecież pamiętamy
że to się stało na wieki
przyjdź Królestwo Twoje
w kimkolwiek
(Blue Pail Fever)


Kombatanci mówią, że „w okopach nie ma ateistów”. Na amerykańskiej autostradzie zapewne też. Życie tam jest twarde. Zapach kurzu, żelaza oraz benzyny i konieczność zostawienia za sobą tego, co trzeba zostawić. W stanie Kolorado Droga 70 przecina Góry Skaliste. To stamtąd pochodzi David Eugene Edwards. Szalony, ewangeliczny kowboj. Folkowy i rock’n’rollowy kaznodzieja naznaczony kulturą Południa (choć pochodzi z samego środka Nowego Świata). Wokalista 16 Horsepower i Wovenhand. Mało kto tak jak on potrafi śpiewać o winie, karze i odkupieniu. I o nadziei. Właśnie szykuje się do wydania kolejnej solowej płyty.
Nie jest to łatwe w świecie, który z jednej strony obojętnieje na chrześcijaństwo (i na inne wielkie narracje), a z drugiej strony przepełniony jest religijnym kiczem. Michael Mundy z „Issue Magazine” zapytał Edwardsa, jak radzi sobie ze współczesną stygmatyzacją chrześcijaństwa. Edwards potwierdza, że spotyka się z tym zjawiskiem, zwłaszcza w Kolorado. „Ludzie na scenie muzycznej są bardzo ostrożni. Nawet jeśli lubią [naszą] muzykę, wciąż obawiają się przyznać, że ją lubią. Bo nikt nie chce być uważany za chrześcijanina – nie jest to «fajne». Zazwyczaj nie jest to «fajne» w oczach świata, ale nie mogę nic z tym zrobić, ponieważ taki właśnie jestem. Wiesz, to nawet niekoniecznie jest wybór. To znaczy, w pewnym sensie jest to wybór, ale wierzę, że to raczej Bóg mną zawładnął, a nie ja Nim. To znaczy, jest taka wymiana, ale zaczyna się od Niego, a nie ode mnie”.
Edwards mówi, że nie ma żadnego podziału między jego wiarą a prywatnym życiem. Jego dziadek był wędrownym kaznodzieją ewangelikalnego Kościoła Nazarejczyka (Church of Nazarene). David wychowywał się na muzyce kościelnej. „Dawniej była to naprawdę ponura muzyka” – mówi. „Tylko organy i śpiew. Pieśni z XVII wieku. Ja teraz robię mniej więcej to samo”.

„Grzeszniku, dokąd uciekniesz”
Pierwszy zespół, 16 Horsepower, zmontował Edwards w 1992 r. w Kalifornii, z francuskim basistą i kontrabasistą Pascalem Humbertem i perkusistą Jeanem-Yvesem Tolą. „Liczbę 16 zaczerpnąłem z tradycyjnej amerykańskiej piosenki pieśni, w której mężczyzna śpiewa o swojej zmarłej żonie, której trumnę na cmentarz ciągnie szesnaście czarnych koni. Spodobał mi się ten obraz” – mówił Edwards w wywiadzie dla „New Musical Express”.
Jedną z tradycyjnych pieśni, którą w sposób szczególnie poruszający zaśpiewał z 16 Horsepower, jest Sinner Man, tradycyjna pieśń negro spiritual, spopularyzowana przez Ninę Simone.

grzeszniku, dokąd uciekniesz
grzeszniku, dokąd uciekniesz
grzeszniku, dokąd uciekniesz
och, tego dnia


biegniesz na górę – góra nie skryje
biegniesz do morza – nie, nie otuli
biegniesz do grobu – grób cię nie strzyma
och, tego dnia

patrz, grzeszniku, góry się walą
patrz, grzeszniku, morze się sroży
patrz, grzeszniku, grób cię nie strzyma
och, tego dnia

na górę – nie skryje
do morza – nie stuli
do grobu – nie strzyma
och, tego dnia

biegnij do Pana
Panie, skryj mnie
biegnij do Pana
Panie, skryj mnie

biegnij do Pana
grzeszniku


Sinner Man był śpiewany przez dziesiątki wykonawców. W wykonaniu Edwardsa jest jak grom. W pewnym momencie cały zespół wchodzi z mocnym, motorycznym motywem, i zaczyna się ostra jazda, podbita kontrabasem o mocy szesnastu ciężarówek, siekana klawiszami jak deszczem… Nawet totalny ateista, w dodatku martwy od lat jak solony śledź, wyskoczy z grobu i zdezorientowany rozejrzy się wokół, po czym zacznie biec w stronę światła.

„Otwórz mu”
Zespół nagrał cztery solowe płyty i rozpadł się, podobno z powodu różnic politycznych i duchowych między członkami. Od 2001 r. Edwards kontynuuje swoją twórczość w Wovenhand. W tej muzyce, podobnie jak w przypadku 16 Horsepower, słychać echa mocnego rocka, muzyki gospel, folk i country. We wrześniu zostanie wydana pierwsza solowa płyta Edwardsa – Hyacinth. „Płyta odarta jest z ciężkiego, rockowego brzmienia, obecnego na ostatniej płycie Wovenhand. W jej centrum jest ludzki głos i oszczędna instrumentacja. W piosenkach dominuje posępne piękno i zmęczenie światem”. Ten opis pochodzący od wydawcy słychać w pierwszym singlu, Lionisis:

Nie ma drugiego takiego miejsca jak to
W zachodniej scenerii
Gdzie nawet ty,
O, oślepiająca ciemności,
Nie możesz się dostać


Twórczość Edwardsa, znajdująca się gdzieś na styku folku, rocka gotyckiego i alternatywnego country, jest odległa o wiele mil od chrześcijańskiego kiczu, od kolorowych obrazków znanych ze „Strażnicy” i wesołego śpiewania w stylu pop-gospel. Edwards opisuje świat bez owijania w bawełnę – świat niedoskonały, pełen cierpienia i grzechu.

Nie, nie widział nikt oblicza wroga
On nie z ciała jest ni z krwi
Nie, on siedzi na twym łóżku, nieruchomo
W te samotne dni

Każdy człowiek grzeszy
Każdy człowiek kłamie
Każdy wredny język
W chórze czarnych dusz nadaje

[na drodze widzę jego cień]

Tak, i nikt nie widział twarzy Pana, nikt
Kiedy odszedł jego duch
To on stoi w zimnie
Tuż przed zamkniętymi drzwiami
Tak, kochana:
Otwórz mu

Dziś wybaczam wszystkie twoje grzechy
Nad swoimi wznoszę płacz
Gdybym był Kainem, a ty Ablem
Tylko kamień
Bym dla ciebie miał

(Black Soul Choir)



Dziennikarz „Issue” porównał mroczne krajobrazy, rysowane przez Edwardsa w tekstach, do twórczości Samuela Becketta i Cormaca McCarthy’ego – przynajmniej to drugie skojarzenie spodobało się samemu muzykowi. Edwards nie wynosi się ponad ten świat, nie stawia się w roli kogoś lepszego. Swe kaznodziejstwo kieruje też do samego siebie. Nikt nie jest bowiem wolny od winy.
Słuchajcie Edwardsa, jedźcie tą autostradą i żałujcie za swoje grzechy.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki