Logo Przewdonik Katolicki

To nie bajka!

Ks. Artur Stopka
Orszak Trzech Króli w Warszawie, 6 stycznia 2022 r. fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

„Boże Narodzenie to nie bajka o narodzinach króla, lecz przyjście Zbawiciela” – przypomniał stanowczo papież Franciszek w drugim dniu świąt Narodzenia Pańskiego. Podobne przypomnienia wygłaszał już wcześniej.

Jeden z serwisów internetowych, który upowszechnia m.in. homilie, rekolekcje audio i wideo, modlitwy, materiały ewangelizacyjne, posiada dział zatytułowany „Różne bajki i filmy religijne dla dzieci i młodzieży”. Inne witryny proponują „Zestaw bajek religijnych” albo „Bajki o Jezusie dla dzieci”. Zawarte w tych sformułowaniach zestawienie pojęć nie musi, ale może skłaniać do zastanowienia, czy nie jest przejawem zatarcia pewnej istotnej granicy. Granicy między prawdziwą wiarą a bajką.

Nikomu nie przeszkadza?
Refleksja jest potrzebna, zwłaszcza jeśli serfując w globalnej sieci, natrafi się na pełne powagi i zaangażowania dywagacje na temat tego, czy wielkie światowe religie oparte są na bajkach albo czy w swej istocie w ogóle nie są bajkami dla dorosłych.
Z opublikowanego w sierpniu 2022 r. raportu CBOS pod tytułem „Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła?” wynika, że zaledwie jeden procent tych, którzy odeszli, uzasadnia swoją decyzję krytyką religii, twierdząc, że jej przekaz to „bajki, bujda, zabobon, narzędzie kontroli, narzędzie manipulacji i ogłupiania społeczeństwa”. Natomiast aż 17 proc. rezygnację z praktyk religijnych motywuje „brakiem potrzeby”. Można z tego zestawienia wyciągać różne wnioski. Na przykład uznać, że nawet wśród tych, którzy zdecydowali się odejść z Kościoła, mało kto uważa religijne treści za bajki. Ale można też pomyśleć, że ich ewentualna „bajkowość” prawie nikomu nie przeszkadza. Przynajmniej nie na tyle, aby być powodem porzucenia wspólnoty wiary.

Przede wszystkim dzieci
Panuje powszechne przekonanie, że bajek potrzebują przede wszystkim dzieci. Z rozmaitych poradników i serwisów parentingowych (czyli dla rodziców) można się dowiedzieć, że zwłaszcza czytanie maluchom bajek uczy słuchania, ćwiczy koncentrację, buduje świat wyobraźni, przyspiesza rozwój mowy. Kształtuje też samodzielność i wytrwałość w odkrywaniu świata oraz w atrakcyjny sposób przekazuje najważniejsze wartości i zasady, jakimi powinny kierować się w codziennym życiu.
Za pośrednictwem bajek można łatwo uczyć i tłumaczyć nawet mniejszym dzieciom pojęcia takie jak posłuszeństwo, odwaga, ofiarność, uczciwość, sprawiedliwość, rozum, szacunek, ciężka praca, dotrzymywanie słowa czy skromność. Eksperci zwracają uwagę, że bajki mają również wymiar terapeutyczny. Są jedną z metod pomagających dzieciom radzić sobie w trudnych sytuacjach.

Wszyscy kochamy
Nie brak jednak głosów dowodzących, że również dorośli potrzebują bajek. Dyrektor szczecińskiej Opery na Zamku Jacek Jekiel, zachęcając kilka lat temu do obejrzenia spektaklu Dziadek do orzechów, przekonywał: „Wszyscy potrzebujemy bajek. Pięknych, wzruszających, ale przy tym mądrych”. Twierdził, że wszyscy kochamy bajki, chcemy je oglądać. „Może inaczej niż nasze dzieci czy wnuki, ale kochamy” – zapewniał.
W połowie 2022 r. na łamach liberalnego czasopisma „Liberté!” Błażej Lenkowski, omawiając jeden z seriali telewizyjnych, dowodził, że świata zwykle nie zmieniają pełne liczb raporty ani do bólu prawdziwe dokumenty, ani filmy najwyższych intelektualnych lotów. „Świat zmieniają bajki i opowieści” – wyłuszczał. Tłumaczył, że również dorośli potrzebują opowieści, które będą ich prowadzić, które dadzą nadzieję, otuchę na lepszy świat i motywację do czynienia dobra. „Potrzebujemy bajek, które dadzą nam choć okruchy nadziei, że może być lepiej” – konstatował.

Szczególna umiejętność
Yuval Noah Harari, który według miesięcznika „Znak” w jednych kręgach uchodzi za poważnego intelektualistę, a w innych za guru, który z podejrzaną łatwością objaśnia cały świat, ponad dziesięć lat temu w swej bestsellerowej książce Sapiens. Od zwierząt do bogów zwrócił uwagę na szczególną ludzką umiejętność, jaką jest tworzenie fikcyjnych, zmyślonych opowieści. Według niego to właśnie ta zdolność pozwala ludziom współdziałać i przekształcać rzeczywistość.
W wydanej niedawno w Polsce książce dla młodzieży zatytułowanej Niepowstrzymani. Jak przejęliśmy władzę nad światem napisał wprost, że my, ludzie, należący do gatunku Homo sapiens, jesteśmy jedynymi zwierzętami, które potrafią wymyślać legendy, bajki i mity. Nie tylko je wymyślać, ale także i w nie wierzyć.

Do czego się przydaje
Harari zwrócił uwagę, że istotne pytanie nie dotyczy tego, skąd u przedstawicieli naszego gatunku wzięła się umiejętność wymyślania fikcyjnych opowieści, ale do czego ona się przydaje. „Można by nawet sądzić, że wiara w bajki mogła sapiensom utrudniać, a nie ułatwiać życie” – zauważył izraelski historyk i profesor, wskazując, że jeśli chodzili po lesie, poszukując wymyślonych wróżek, jednorożców i duchów, a w tym samym czasie neandertalczycy szukali prawdziwych jeleni, orzechów i grzybów, to chyba przetrwać powinni byli raczej właśnie neandertalczycy.
A jednak nie przetrwali. Przetrwali Homo sapiens, potrafiący wymyślać bajki. Zdaniem Harariego pożyteczna cecha opowieści polega na tym, że niezależnie od tego, jak bardzo są bezsensowne, pomagają współpracować dużej liczbie ludzi. „Jeśli tysiące ludzi wierzą w tę samą opowieść, to wszyscy będą przestrzegać tych samych zasad – czyli mogą skutecznie współpracować. Nawet z nieznajomymi. Dzięki opowieściom sapiensi współpracują znacznie lepiej niż neandertalczycy, szympansy czy mrówki” – uważa autor sprzedanych w milionach egzemplarzy książek.

Gdy miliard ludzi wierzy
Yuval Noah Harari jest ateistą, klasyfikowanym przez niektórych jako „nie-walczący”. Sposób, w jaki patrzy na ludzką historię, doprowadził go do dotyczącego religii stwierdzenia, które zawarł w innej swej książce 21 lekcji na XXI wiek. „Gdy tysiąc ludzi przez miesiąc wierzy w jakąś zmyśloną opowieść, jest to fake news. Gdy miliard ludzi wierzy w nią przez tysiąc lat, jest to religia – i ten, kto nazywa ją fake newsem, ma tego nie robić, żeby nie ranić uczuć wierzących” – napisał. To niejedyna jego tego typu wypowiedź dotycząca religii. Dla wierzących brzmią nie tylko oburzająco, ale faktycznie mogą ich ranić. Nie tylko w sferze uczuć. Przede wszystkim w sferze prawdy.
„Boże Narodzenie to nie bajka o narodzinach króla, lecz przyjście Zbawiciela, który wybawia nas od zła, biorąc na siebie nasze zło: egoizm, grzech, śmierć” – powiedział z naciskiem papież Franciszek przed modlitwą „Anioł Pański” w święto św. Szczepana, 26 grudnia zeszłego roku. Nie pierwszy raz użył takiego sformułowania. W Adwencie 2019 r. mówił, że chodzi w nim o przygotowanie się na przyjęcie nie postaci z bajki, ale Boga, który nas wzywa, angażuje nas i przed którym należy dokonać wyboru. Kilka tygodni później podkreślał, że Ewangelia Chrystusa nie jest bajką, mitem, budującą historią. „Ewangelia Chrystusa to pełne objawienie Bożego planu dotyczącego człowieka i świata”.

Sposób narracji
Znamienne, że Franciszek używa wyrażenia „To nie bajka” zwłaszcza w kontekście Bożego Narodzenia. Być może zauważył, że nie tylko zewnętrzna oprawa tych świąt, stajenka, jasełka, inscenizacje (takie jak np. orszaki Trzech Króli), ale również przyjmowany nawet w Kościele sposób narracji o związanych z Narodzeniem Pańskim wydarzeniach mogą skłaniać do traktowania ich w kategorii bajek albo zmyślonych opowieści. Niebezpieczeństwo takiego spojrzenia na zbawcze wydarzenie, jakim jest Wcielenie Bożego Syna, dotyczy nie tylko ludzi patrzących na nie spoza Kościoła. Wierzących katolików też może dotknąć ta pokusa. Bo przecież potrzebujemy bajek. Wiedzą o tym autorzy książek, filmów, spektakli, seriali...
Ks. prof. Michał Heller, wybitny polski kosmolog, filozof i teolog, laureat m.in. prestiżowej Nagrody Templetona, w jednym z wywiadów powiedział, że gdy wiara nie jest oparta na nauce, bardzo łatwo przeobraża się w zabobon albo w bajkę. Jego zdaniem jednym z powodów laicyzacji jest utrata kontaktu religii „z naukowym obrazem świata, który jest niezbędny, ponieważ jest on zawsze obecny w kulturze”. Upraszczając i uogólniając myśl światowej sławy naukowca, można zadać pytanie, na ile sposób, w jaki Kościół głosi wiarę, skłania do traktowania jej w kategoriach zmyślonych, bajkowych opowieści.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki