Tym razem temat wrócił za sprawą popularnego piosenkarza. Niespełna trzydziestoletni Dawid Podsiadło właśnie wydał czwartą płytę. W jednym z wywiadów związanych z tym faktem powiedział: „Udało mi się zdobyć akt chrztu i teraz jak będę w rodzinnych stronach i wygospodaruję czas na to, to poprosiłbym o tę apostazję”. W ten sposób dołączył do grona znanych osób, które publicznie ogłosiły, że odeszły lub zamierzają odejść z Kościoła.
Kto należy do tej grupy? Są wśród nich artyści, aktorzy, politycy, youtuberzy, sportowcy, dziennikarze. Ich publiczne deklaracje dotyczące wiary i przynależności do Kościoła czasami wywołują duże emocje u ich fanów lub zwolenników. Wywołują również pytania, zarówno te dotyczące przyczyny odejścia, jak i te odnoszące się do jego nagłośnienia.
Fanga w nos
Okoliczności upublicznienia bywają różne. Czasami sprawiają wrażenie przypadkowego odsłonięcia sfery, o której ktoś rzadko mówi. Na przykład we wrześniu ubiegłego roku Artur Barciś, w rozmowie z serwisem Plejada, powiedział: „Niedawno przeczytałem wywiad, którego nigdy nie udzieliłem. Wyszedłem w nim na żarliwego katolika, wręcz dewotę. Podczas gdy ja z Kościołem już dawno się pożegnałem”. Później nie rozwijał publicznie tego tematu, a dopytywany w tej kwestii ostatnio w związku z deklaracją Dawida Podsiadły przez portal wp.pl nie potwierdził tej informacji. „Nie zamierzam rozmawiać na ten temat. To jest moja prywatna sprawa” – oświadczył.
Piosenkarka Margaret, która o swej apostazji zaczęła publicznie mówić w sierpniu 2019 r., po kilku tygodniach przyznała, że dostała za to „fangę w nos”. Dopytywana, czy nagłośnienie tej kwestii nie było z jej strony wynikiem kalkulacji, zaprzeczyła. „To się po prostu nie opłaca” – wyjaśniła, dodając, że nigdy nie kalkulowała, tylko starała się być prawdziwa z tym, jak myśli i czuje.
Dziennikarze zadają pytania
Dlaczego część znanych osób nagłaśnia swoją decyzję o apostazji? Czy wynika to głównie z faktu odsłaniania swojego życia przed obserwatorami w różnych sferach, więc również takiej, czy też są jakieś inne motywy? „A dlaczego część znanych osób nagłaśnia swoją decyzję o praktykowaniu np. katolicyzmu?” – odpowiada na tak postawione pytania Jola Szymańska. Przez pewien czas była znana w sieci jako „Hipster Katoliczka”. Jak ktoś zauważył, była „osobą robiąca przez lata Kościołowi dobry PR”. Kilka lat temu ogłosiła, że odchodzi z Kościoła.
Youtuberka zwraca uwagę, że bardzo chętnie oceniamy takie decyzje u innych ludzi, budzi to w nas emocje, więc klikamy i otwieramy takie artykuły. „A jeżeli klikamy, to dziennikarze zadają takie pytania. I niektóre osoby są gotowe na nie odpowiedzieć”. Dodaje, że możemy obrażać się później na tych, którzy myślą inaczej niż my, ale możemy też zauważyć, że mają do tego prawo i zwyczajnie to uszanować.
Produkt okołokulturowy
Na pytanie o nagłośnienie Jola Szymańska odpowiada: „A dlaczego nie? Dlaczego ktoś ma nie mówić o tym, że dokonał czy planuje dokonać apostazji? I co to robi osobie, którą frustruje zwyczajna szczerość?”. Wyznaje, że ma poczucie, iż to odbiorca, któremu ciężko pogodzić się z rzeczywistością i z faktem, że odbiega ona od jego wyobrażeń i oczekiwań, potrzebuje tutaj pomocy, wsparcia i zrozumienia własnych emocji.
Po wyznaniu Dawida Podsiadły pojawiły się sugestie, że używa on apostazji do promowania najnowszej płyty. Ks. Jakub Bartczak, duchowny, ale również autor kilku albumów chrześcijańskiego hip-hopu, skomentował: „Myślę, że Dawid Podsiadło przede wszystkim promuje swoją najnowszą płytę”. Jego zdaniem piosenkarzowi pewnie chodziło o to, aby zdobyć rozgłos medialny, więc informacja o opuszczaniu Kościoła mogła mu tylko w tym pomóc. „Ta okrzyczana medialnie apostazja jest raczej produktem okołokulturowym” – ocenił.
Jola Szymańska pytana, czy uważa podobnie, odpowiada: „Myślę, że fantazjowanie na temat cudzych motywacji nie jest skuteczną metodą dojścia do prawdy i jeżeli o czymkolwiek czy kimkolwiek mówi, to o fantazjujących – ich lękach, przekonaniach, wyobrażeniu na temat świata i ludzi”.
Apostołowie świeckości
Wskazówką w dociekaniach dotyczących przyczyn nagłaśniania apostazji i odejścia z Kościoła może być opublikowany dwa lata temu w serwisie oko.press artykuł Andrzeja Sidorskiego Apostaci to apostołowie świeckiego państwa wolnego od dominacji kleru. Tekst przede wszystkim zachęca do dokonywania formalnych odejść z Kościoła zgodnie z przewidzianą w Kościele katolickim w Polsce procedurą. Jest ona opisana w wydanym w roku 2015 „Dekrecie Ogólnym Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wystąpień z Kościoła oraz powrotu do wspólnoty Kościoła”.
Autor zwrócił uwagę, że motywy dzisiejszej fali apostazji mają charakter ideologiczny. „Nie chodzi w nich o Boga, dogmaty czy nieomylność doktrynalną papieża. Chodzi o postawę Kościoła wobec palących zagadnień społecznych takich jak aborcja, prawa osób LGBT, zjawisko kościelnej pedofilii”. W tekście zawarta jest sugestia, że apostazja niekoniecznie musi być wyrzeczeniem się wiary. Może być rodzajem manifestacji swego sprzeciwu wobec pewnych zjawisk i postaw obecnych w Kościele.
Dzielenie się własną opinią
Opinie, że celebryci i osoby znane, nagłaśniając swoją apostazję, chcą pociągnąć za sobą innych, że to swoista „misjonarska apostazja”, Jola Szymańska również nazywa fantazjowaniem, w tym wypadku jeszcze wyraźniej podszytym lękiem. „To ciekawe, że takie obawy wyrażają przedstawiciele organizacji, która przez wieki niszczyła rdzenne społeczności m.in. w obu Amerykach, Afryce, niszcząc ich kulturę, relacje, rozbijając rodziny – właśnie w imię «misji» religijnej” – komentuje ostro. Dodaje, że w takich opiniach widzi lęk przed skutecznością przemocowego narzucania komuś własnych przekonań.
„Nie rozumiem tylko, dlaczego lęk ten – tak adekwatny do działań Kościoła katolickiego na przestrzeni wieków – przenoszony jest na zupełnie naturalne dzielenie się własną opinią (dotyczącą swoich prywatnych decyzji!) przez osoby publiczne” – wyznaje i pyta, czy ci, w których obawy wywołują nagłaśniane odejścia i apostazje, tak samo obawiają się publicznych wypowiedzi osób, deklarujących swoją przynależność do Kościoła katolickiego. „Skoro mówienie o swoich poglądach jest według nich jakimś nie do końca jasnym moralnie «pociąganiem kogoś za sobą», to dlaczego zgadzają się na podobne wypowiedzi osób należących do Kościoła?”.
W kryzysie tożsamości
Instagramowy profil Joli Szymańskiej obserwuje prawie 69 tys. internautów. Niewiele mniej, bo ponad 64 tys. subskrybuje jej kanał na YouTubie. Właśnie na tym kanale można znaleźć wielogodzinny cykl podcastów zatytułowany „Też odchodzę”. Pytana, dlaczego poświęciła tyle czasu i wysiłku na opowiadanie innym o apostazji, od razu prostuje: „Podcast «Też odchodzę» nie jest podcastem o apostazji, ale o długim i złożonym procesie dystansowania się i odchodzenia od Kościoła katolickiego”.
Według youtuberki nie apostazja świadczy o odejściu z Kościoła. Apostazja to wyłącznie formalność, dla wielu osób (choć nie dla wszystkich) symboliczna. „Moim celem w pracy nad «Też odchodzę» było wsparcie osób w kryzysie tożsamości religijnej. Kryzysie trywializowanym często w organizacjach religijnych” – wyjaśnia. Dodaje, że infantylizowanie doświadczeń i emocji osób dystansujących się czy odchodzących od religijnych doktryn to jedna z popularnych nie tylko w różnych kościołach, ale też w największych sektach technik manipulacyjnych.
Zdaniem autorki podcastu celem takich technik jest ośmieszenie cudzych motywacji tylko po to, aby pozostali członkowie grupy bali się nawet je rozważyć, zbadać, zastanowić się nad argumentami. „Mój podcast wspiera osoby, które często dzięki ogromnej pracy nad sobą miały odwagę i siłę żyć inaczej, niż wymuszało to na nich otoczenie” – tłumaczy Jola Szymańska.
Uważnie wysłuchać
To, co w mediach popularnie określane jest jako „apostazja”, zarówno w przypadku osób znanych, jak i tych, którzy swych decyzji ze sfery religijnej nie ogłaszają publicznie, nie zawsze jest nią w sensie ścisłym. Na przykład Margaret uzasadniła swoje odejście z Kościoła brakiem wiary, ale Dawid Podsiadło wyraźnie stwierdził: „Mam problem z instytucją, a nie z wiarą”. W przypadku autora budzącej kontrowersje piosenki Post należałoby raczej mówić o zamiarze schizmy, nie apostazji.
Biskup Damian Muskus OFM, komentując w mediach społecznościowych decyzję Dawida Podsiadły, stwierdził, że każde odejście powinno boleć wspólnotę. Dodał, że odchodzącego trzeba uważnie wysłuchać, wsłuchać się w jego motywacje i argumenty, nawet jeśli są one dla pozostających w Kościele bolesne. „Podstawą jest szacunek dla wolności drugiego człowieka, ale też i troska o niego i jego wieczne zbawienie” – podkreślił. Przyglądając się nagłaśnianym odejściom z Kościoła znanych osób, można odnieść wrażenie, że w wielu przypadkach chodzi właśnie o to, aby ktoś ich usłyszał i wysłuchał. Nie chcą odchodzić po cichu. Są przyzwyczajeni do uwagi tysięcy ich fanów, obserwatorów, followersów, którzy chętnie słuchają ich zdania w różnych kwestiach. Są przekonani, że mają prawo stanowczo sygnalizować swoje opinie dotyczące wiary, religii, a także Kościoła. Czy jest powód, aby lekceważyć ich głos?