Błogosławiony kard. Stefan Wyszyński na 200-lecie uroczystości Serca Pana Jezusa (12.05.1965 r.) opisywał w taki sposób fenomen kultu: „Kult Bożego Serca nie tylko się rozprzestrzenił po całym świecie, lecz też wrósł, zakorzenił się w żywym organizmie Kościoła tak głęboko, że dziś byłoby już niepodobieństwem oddzielić go od katolickiej pobożności i życia religijnego chrześcijan”. Podaje także, że to Serce „nie jest tylko jedną z tajemnic Bożych”. Dokładnie zaś „stanowi jakiś przedziwny pryzmat, w którym łamie się i przegląda cały świat nadprzyrodzony”.
Idąc dalej myślą błogosławionego kardynała, mamy odkrywać, że „cześć i miłość tegoż Serca nie jest jakimś prywatnym, partykularnym nabożeństwem, czy nawet kultem publicznym, ale kultem kościelnym publicznym, powszechnym i pełnym. Zawiera w sobie wszystko: i liturgię, jako przeżywanie dramatu Chrystusowej miłości, i szkołę życia duchowego, ascetycznego oraz mistycznego, i kuźnię pracy apostolskiej, i formę czci Boga „w duchu i w prawdzie” – słowem, stanowi postać religii najbardziej autentycznej, bo religii czczącej Boga miłości. Serce Boże, jak napisał Leon XIII w encyklice Annum Sacrum, „jest symbolem i żywym obrazem nieskończonej miłości Jezusa Chrystusa, która nas pobudza do odwzajemnienia się również miłością”. Istotą tego kultu jest miłość Boża w całej rozciągłości i głębi. Wyrażają tę miłość wezwania do litanii Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Litania
Kiedy słyszymy słowo „litania”, nasuwa nam się długie, nudne, mozolne powtarzanie. Trochę jak paciorki różańca. Czy istotnie chodzi o machinalne powtarzanie? Łacińska sentencja mówi repetitio mater studiorum est, co oznacza: „powtarzanie jest matką nauki”. Zaproszenie do odmawiania litanii mieści się właśnie w kluczu matki nauki. Czy bicie ludzkiego serca nie oddaje wezwań tej litanii? Każde inne, każde niesie w sobie inną treść, częstotliwość przekazu, koloryt i smak. Słowo „litania” pochodzi z greckiego litania, które u swego korzenia ma znaczenie prośby, modlitwy. Tłumaczyć można jako „modlić się nieustannie”. Modlitwa to spotkanie z Bogiem, tak więc odmawiając litanie, wchodzimy w przestrzeń spotkania i dialogu z Najwyższym i Wszechmocnym.
Gdzie rodzi się podejrzenie o monotonię w odmawianiu litanii? W braku urozmaicenia? W niezmienności graniczącej z nudą? Czy w tym, że na jednym tonie jest wypowiadana, że melodia jest dosyć jednostajna? Czy właśnie wielość dźwięków nie zagłusza w wielu wypadkach tego, co istotne?
Monotonia jest stanem niezmienności, w którym wykazujemy niski poziom aktywności. W czasie wykonywania obowiązków możemy popaść w rutynę i osłabić czujność. Bo nie jest karmione oko i ucho, bo nie ma bodźców zewnętrznych. Pomyślmy sobie o wielogodzinnej jeździe na autostradzie.
Święty Ignacy Loyola w jednej z maksym powtarza, że „ten robi najwięcej, kto robi dobrze jedną rzecz”. Ta „jedna rzecz” nie musi stać się monotonią. Światłem są słowa Jezusa skierowane do Marty o najlepszej cząstce, a nie ogarnianiu wszystkich okoliczności. Taka powtarzalność w litanii, choć nie wiąże się z brakiem bodźców, zmniejsza aktywność człowieka, spowalnia czynności układu krążeniowego i oddechowego. Jeśli się temu poddamy to usypia. Jest jednak pewne „ale”.
W nieustannym dialogu
Co by to było, gdyby uśpić serce? Otóż bezsprzecznym faktem jest to, że litania jest dialogiem. Na konkretne wezwanie odpowiada się konkretnym wołaniem. Dialog zasadza się na wypowiedzeniu słowa i daniu odpowiedzi na nie. Istotnie powtarza się monotonnie ten sam zwrot: „Serce Jezusa”. Czy pamiętamy, że istotą modlitwy serca praktykowanej w Kościele wschodnim jest właśnie powtarzanie jednego zwrotu w nieskończoność? „Jezu, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną”. W Kościele zachodnim rolę modlitwy serca pełni różaniec i cały świat litanijnych wołań.
Każda litania ma swój rytm – dynamikę – tonację. Wszak każdy z nas ma swoją osobistą drogę do spotkania z Bogiem, a tego rodzaju modlitwy są do wyboru. Dziś wielu zarzuca, że to sztuczne, że to nie jest spontaniczne. Wiele razy spotkałem ludzi, którzy mówili, że modlą się tylko i wyłącznie spontanicznie, a dziś wcale się już nie modlą. Jeśli uważam, że litanie trzeba odstawić do lamusa, to przypominam słowa Pana, że i stare, i nowe trzyma się w skarbcu serca i odpowiednio, i w odpowiednim czasie używa jednych i drugich.
W powtarzanych wezwaniach trzeba się rozsmakować – każdy zapewne ma swoje ulubione. Dla przykładu „gorejące ognisko miłości”, „dobroci i miłości pełne”, „cierpliwe i wielkiego miłosierdzia”, „źródło wszelkiej pociechy”.
Zawartość i zastosowanie
Co zawiera litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa? Najprostszą i najgłębszą teologię – naukę o Bogu. To objawienie Boga samego. Oto jedna ze wspanialszych form poznania, bo jest nam dane sycić się i to za każdym razem inaczej, daj Panie Boże, głębiej, pełniej, żywiej Jego obecnością i Jego przymiotami. Wejście w tę modlitwę to forma kontemplacji, czyli wyjścia z siebie – ze współczesnego zawirowania, pogoni za milionem bodźców na sekundę. To forma ogołocenia się, by wejść w relację z Panem i Bogiem i aby wejść w nią z otwartym sercem i dłońmi, by czerpać. Uczymy się w niej i przez nią Bożej miłości.
Wsłuchujmy się więc – najlepiej przed Najświętszym Sakramentem – w wołanie Bożego Serca objawiającego Boga w całej pełni. „Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia bóstwa”. Niekiedy będzie to nabożne odmówienie całości. Innym razem może być wzięcie jednego czy dwóch wezwań, by je trawić i sycić się nimi, by Serce Boże wzięło i moje serce w swoje posiadanie. Można też wziąć je do codziennego rachunku sumienia.
Jeszcze wiele może nam powiedzieć
Moglibyśmy za kardynałem Josephem Ratzingerem pytać: czy nabożeństwo do Serca Jezusa może nam jeszcze coś powiedzieć? Litania, która stanowi część kultu, obejmuje prawdę, że Jezus jest Bogiem i Człowiekiem. Prowadzi do odnajdywania „człowieczeństwa Boga w Jezusie Chrystusie”. Tak bardzo potrzebujemy dziś tego człowieczeństwa. Potrzebujemy także prostoty Jezusa. Kocha i już. Kult Bożego Serca, a więc i zgłębianie litanii, pomaga odkryć „lekkie jarzmo” Jezusa właśnie w przyjęciu Jego męki. Przecież idzie o to, by moje serce stało się na wzór Jego Serca. Bym odkrył, kim jestem. Serce Boże wskazuje drogę maluczkim, bo oni wiernie i cierpliwie powtarzają pieśń Bożego Serca i wyczuwają drgnienia Jego nieskończonej miłości.
Nasza odpowiedź – refren – jest prosta: „zmiłuj się nad nami”. To wyznanie wiary. Głębokie i przemawiające, choć mimowolnie powtarzane. Trochę jak oddech, sedno modlitwy serca. Płynie z tegoż serca – dziecięcego, zranionego grzechem, osłabionego i przywołującego pomocy.
Modlitwę serca możemy powtarzać w jakichkolwiek okolicznościach się znajdujemy. Czy po polsku, czy po grecku, czy w innym języku – treść jest przecież ta sama. Adresat i nadawca także są ci sami. Modlitwa serca jest jak tętno, puls, bicie serca niezależnie od tego, czy jest wystraszone, rozradowane, czy smutne. Za każdym razem bije inaczej, a istota jest zawsze ta sama. Jakże boska i jakże człowiecza jest ta pieśń serca. Jak „Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali”.