Logo Przewdonik Katolicki

Miesiąc Matki naszej nadziei

ks. Wojciech Nowicki, redaktor naczelny
fot. Piotr Łysakowski

Gdy Maryja trzymała w swych rękach martwe ciało Jezusa, Jej życie spowiły prawdziwe ciemności. Nie straciła jednak ufności, że i tym razem wypełni się słowo powiedziane Jej od Pana. Z nadzieją oczekuje poranka zmartwychwstania. Jakkolwiek przygnębia nas dzisiaj, a może nawet pcha w rozpacz, sytuacja spowodowana wojną, szukajmy pomocy z wysoka i zwracajmy się ku Tej, która jest Matką naszej nadziei.

W tym miesiącu ziemia cała, życiem, wonią, wdziękiem lśni – śpiewamy podczas majowych nabożeństw w jednej z maryjnych pieśni. Rzeczywiście maj jest w Polsce pięknym miesiącem, gdy przyroda rozkwita, słońce daje odczuwalne ciepło, ptaki umilają czas świergotem. Wierni gromadzą się przy figurach Maryi, by śpiewać litanię loretańską i pieśni ku Jej czci. W maju kwitną kasztany, przypominając o egzaminach maturalnych. Kwitnie też rzepak, a to znak, że czas już na święcenia kapłańskie. To miesiąc, gdy w wielu parafiach dzieci przystępują do Pierwszej Komunii Świętej. Wreszcie rozpoczynamy sezon działkowy i grillowy. Jakby nie spojrzeć – czas, który powinien przynosić radość.
A jednak nie dla wszystkich ten maj będzie radosny. Nie możemy zamykać oczu na rzeczywistość i udawać, że nie ma wojny na Ukrainie. Nawet jeśli jesteśmy już tym tematem zmęczeni. Wojna wciąż trwa, zbierając dalej krwawe żniwo. Zresztą, nie tylko nie możemy, ale nie chcemy. Nigdy nie zamykaliśmy w „Przewodniku Katolickim” oczu na to, co aktualnie ważne. Zawsze próbujemy znaleźć odpowiedź na pytania, które nas obecnie nurtują. I zrozumieć to, co wydaje się niezrozumiałe.
W ostatnim czasie przyglądaliśmy się wypowiedziom i gestom Franciszka w obliczu agresji Rosji na Ukrainę. Pod adresem papieża padło wiele zarzutów: o symetryzm, o brak odwagi w nazwaniu agresora po imieniu, o bycie bardziej dyplomatą niż prorokiem, o przedwczesne gesty, jak ten w Koloseum podczas trzynastej stacji drogi krzyżowej. Przyglądamy się postawie papieża i zastanawiamy, co chce nam powiedzieć. Bez z góry założonej tezy. A nawet jeśli czegoś dzisiaj nie wiemy, to chcemy stanąć przy papieżu i – choćby modlitwą – wesprzeć go. Z pewnością temu, który z jednej strony jest duchowym przywódcą, następcą Księcia Apostołów, a z drugiej stoi na czele Stolicy Apostolskiej, podmiotu prawa międzynarodowego, nie jest łatwo. Mam nadzieję, że trzy teksty, składające się na temat numeru, pozwolą poszerzyć perspektywę, znaleźć odpowiedź na pytania, a może sprowokują do zastanowienia i postawienia nowych. Liczę na to, że przede wszystkim zmobilizują do modlitwy za papieża, by dobrze rozeznał, co w tym trudnym momencie dziejowym powinien zrobić. W obliczu ważnych decyzji Kościół zawsze daje wsparcie modlitwą, czego dowodem są teksty z Dziejów Apostolskich, które czytamy w okresie wielkanocnym.
A skoro, wychodząc od wątku Maryi, przeszedłem do wątku Franciszka w kontekście wojny na Ukrainie, to w ostatnim akapicie chciałbym oba połączyć. Niedawno papież przyjął na audiencji wspólnotę duszpasterską z, liczącego 500 lat, sanktuarium Matki Bożej Płaczącej w Treviglio, nieopodal Bergamo. Papież zwrócił przy tym uwagę, że łzy Maryi są odbiciem łez Jezusa. Maryja naśladowała bowiem swego Syna we wszystkim, również w świętości uczuć, w radościach i łzach. Gdy więc w betlejemskiej stajni urodziła Jezusa, z Jej oczu niewątpliwie popłynęły łzy radości, a gdy towarzyszyła Mu w Jego bolesnej drodze na ukrzyżowanie, płakała gorzkimi łzami. Dlatego – przekonuje papież – gdy Maryja płacze, Jej łzy są znakiem Bożego współczucia, smutku Chrystusa z powodu naszych grzechów, zła, które dotyka ludzkość, a zwłaszcza tych najmniejszych i niewinnych. Łzy Maryi są także znakiem Bożego płaczu nad ofiarami wojny, która niszczy dzisiaj Ukrainę. – Jej Niepokalanemu Sercu powierzyliśmy nasze błagania i jesteśmy pewni, że Matka, która jest Królową Pokoju, przyjęła je i wstawia się za nami o pokój – zaznaczył papież.
Gdy Maryja trzymała w swych rękach martwe ciało Jezusa, Jej życie spowiły prawdziwe ciemności. Nie straciła jednak ufności, że i tym razem wypełni się słowo powiedziane Jej od Pana. Z nadzieją oczekuje poranka zmartwychwstania. Jakkolwiek przygnębia nas dzisiaj, a może nawet pcha w rozpacz, sytuacja spowodowana wojną, szukajmy pomocy z wysoka i zwracajmy się ku Tej, która jest Matką naszej nadziei. Nadzieja, która jest przecież jedną z trzech głównych cnót wlanych przez Boga, pozwala nie stracić z oczu celu, jakim jest Niebo, a przez to łatwiej pokonać trudności, które pojawiają się po drodze. Może w tej perspektywie maj będzie rzeczywiście pięknym miesiącem – miesiącem nadziei mimo wszystko.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki