Logo Przewdonik Katolicki

Święte życie w cieniu wojny

ks. Wojciech Nowicki, redaktor naczelny
fot. Piotr Łysakowski

W wielu diecezjach biskupi oddali uchodźcom domy rekolekcyjne. Ukraińcy znaleźli miejsce w zakonach, na plebaniach, w domach katolików

Przypadający co roku w Kościele w Polsce 25 marca Dzień Świętości Życia obchodzić będziemy w cieniu toczącej się na Ukrainie wojny. Zwykle tego dnia w wielu miejscach chrześcijanie podejmują się duchowej adopcji dziecka poczętego. Kwestia obrony życia poczętego, a z drugiej strony życia w jego schyłkowej fazie – to dwa tematy, które od dawna zdominowały dyskusję wokół kwestii obrony życia. W sytuacji, w której za naszą wschodnią granicą Ukraińcy zmuszeni są chwytać za broń i zabijać żołnierzy, którzy ich napadli, pytanie o świętość każdego życia nabiera nowego znaczenia.
W encyklice Evangelium vitæ, w efekcie której ustanowiono w Polsce wspomniany Dzień Świętości Życia, Jan Paweł II pisze: „Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub państwa. Zdarza się niestety, że konieczność odebrania napastnikowi możliwości szkodzenia prowadzi czasem do pozbawienia go życia. W takim przypadku spowodowanie śmierci należy przypisać samemu napastnikowi, który naraził się na nią swoim działaniem, także w sytuacji, kiedy nie ponosi moralnej odpowiedzialności ze względu na brak posługiwania się rozumem” (nr 55).
Wojna jest zawsze złem. Niesie ze sobą nie tylko cierpienie niewinnych, ale też wiele moralnych dylematów. Stawia też pytanie o to, jak patrzymy na tych, którzy przed wojną uciekają. Czy w każdym widzimy potrzebującego człowieka, czy życie każdego uciekiniera traktujemy jako tak samo święte? O świętości życia na wojnie pisze Monika Białkowska.
A jeśli mówimy o świętości życia, to trudno nie postawić jeszcze jednego pytania – o Putina. Jeśli każde życie jest święte, to także jego. Wobec człowieka, który rozpętał wojnę, który ma na sumieniu cierpienie bezbronnych ludzi, śmierć dzieci, bombardowanie szpitali położniczych, grabieże i gwałty swoich żołnierzy, trudno o jakiekolwiek pozytywne odczucia. Wielu z nas zastanawia się, czy nie byłoby lepiej, gdyby ktoś go po prostu zastrzelił i w ten sposób powstrzymał szaleństwo wojny. Czy jednak chrześcijanin może komukolwiek życzyć śmierci? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Dariusz Piórkowski SJ.
Pozostając jeszcze przy temacie wojny na Ukrainie, muszę przyznać, że szokujące, choć też niespecjalnie zaskakujące, są słowa patriarchy moskiewskiego Cyryla, który agresję Rosji usprawiedliwił. W internecie można obejrzeć film, na którym jeden z duchownych prawosławnych wojnę na Ukrainie nazywa specoperacją, mającą w gruncie rzeczy przywrócić wielką Rosję, czyli odbudować niesłusznie rozwiązany Związek Radziecki. Duchowny, wśród krajów, które miałyby powrócić do Rosji, wymienia jednym tchem Ukrainę, Mołdawię i kraje nadbałtyckie. Zgromadzonych wiernych prosi o modlitwę za zwycięstwo Rosji nad ciemną, faszystowską ordą. Doprawdy, trudno mi sobie wyobrazić, by w imię Jezusa, który jest Księciem Pokoju, można było błogosławić mordowanie niewinnych ludzi. A jednak ludzie wciąż wciągają Boga do swoich wojen, instrumentalnie wykorzystując do tego religię. Analizuje ten wątek ks. Artur Stopka.
Na koniec warto jeszcze raz podkreślić, że obok ogromu zła, jakie niesie ze sobą wojna, doświadczamy w ostatnim czasie również ogromu dobra. Zaskakujące mogą być w tym kontekście prowokacyjne pytania, jakie stawiają niektóre publiczne osoby, co dla uchodźców robi Kościół i czy zamierza otworzyć dla nich swoje seminaria. Otóż, nie zamierza, bo już to zrobił. W seminariach mieszkają uchodźcy, a klerycy służą jako wolontariusze. W wielu diecezjach biskupi oddali na potrzeby uciekających przed wojną domy rekolekcyjne, w niektórych przyjęli ich pod swój dach. Ukraińcy znaleźli miejsce w zakonach, na plebaniach, w domach wielu katolików. To właśnie zakonnice dowożą na dworzec w Przemyślu codziennie posiłki dla przybywających uchodźców. Wolontariusze Caritas całymi nocami siedzą i segregują przynoszone produkty, aby mogły być rozdzielone potrzebującym. O pomocy Kościoła w Polsce – tej oddolnej i odgórnej, instytucjonalnej i prywatnej – można by pisać wiele. Tyle że dobro zwykle bywa ciche. I całe szczęście.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki