Po prezentacji raportu Państwowej Komisji ds. Pedofilii zarzucił jej Ksiądz wprowadzenie opinii publicznej w błąd. Na czym polegają przekłamania?
– Raport zawiera wiele trafnych rekomendacji, których realizacja ma służyć zwiększeniu ochrony dzieci przed przemocą seksualną, a także umożliwić pomoc osobom w ten sposób skrzywdzonym. Oczywiście stanie się tak, jeśli Komisja znajdzie poparcie u polityków, którzy ją powołali dla przekucia tych słów w decyzje i działania.
Moje krytyczne uwagi dotyczą tego, w jaki sposób w Raporcie i podczas jego prezentacji zostały przedstawione działania Kościoła katolickiego. Po pierwsze, podczas prezentacji w sposób bardzo nieprofesjonalny podano informację, która sugeruje, jakoby księża stanowili 30 proc. sprawców przestępstw seksualnych wobec małoletnich w populacji. Tymczasem te 30 proc. to odsetek spraw dotyczących duchownych zgłoszony do Komisji! Z badań naukowych wynika, że duchowni są sprawcami około 1 procenta przestępstw pedofilskich. Tak podane dane stygmatyzują duchownych i Kościół, gdyż zostały powielone przez krajowe media i zagraniczne agencje informacyjne. Trudno to sprostować.
Coś jeszcze wymaga sprostowania?
– Po drugie, w samym Raporcie pada bardzo uogólniające i niepoparte żadnym źródłem stwierdzenie, że przed 2008 r. mieliśmy do czynienia z systemowym tuszowaniem pedofilii w Kościele w Polsce. W przeszłości mieliśmy do czynienia z zaniedbaniami konkretnych biskupów, co potwierdzają ostatnie decyzje Stolicy Apostolskiej. Niemniej sam znam sprawę, która została zgłoszona w diecezji w 2007 r., kiedy to biskup zareagował zgodnie z obowiązującym wówczas prawem państwowym i kościelnym, a sprawa została zgłoszona do Kongregacji Nauki Wiary. Teza Komisji wydaje się bardziej publicystyczna niż merytoryczna – i nieodpowiednia dla poważnego organu państwowego.
Trzecia uwaga dotyczy kwestii przekazania akt postępowań kościelnych. Państwowa Komisja zamiast merytorycznej odpowiedzi na pytania o podstawę prawną takiego żądania sugeruje nieuzasadnioną odmowę Kościoła w tej sprawie.
Komisja od dawna narzeka na brak współpracy z kuriami. Co można zrobić, aby ona układała się wzorcowo? Tracą na tym ofiary, ale też wiarygodność Kościoła.
– Właśnie ze względu na dobro osób pokrzywdzonych trzeba wyjaśnić wątpliwości prawne dotyczące przekazania kościelnych akt. Pokrzywdzeni mają prawo oczekiwać, że działania podejmowane przez państwo w ich sprawach będą oparte na jasnych podstawach prawnych i w ramach prawa. Nie wydaje się to zbyt wygórowanym oczekiwaniem w stosunku do działań urzędu państwowego, a jest warunkiem niezbędnym, gdyż chodzi o dysponowanie dokumentami zawierającymi dane wrażliwe osób, które zgłosiły Kościołowi krzywdę wykorzystania seksualnego. Do Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży docierają głosy osób skrzywdzonych oraz ich terapeutów, że bezprawne wracanie do dawnych procesów bez zgody pokrzywdzonych może przyczynić się do powrotu bolesnych wspomnień i odnowienia traumy.
Na dziś, zgodnie z ustawą o powołaniu Państwowej Komisji, tylko sądy powszechne i jednostki prokuratury są zobowiązane do przekazywania jej niezbędnych dokumentów z akt prowadzonych spraw. Ustawa milczy o uprawnieniach do żądania akt od Kościołów i związków wyznaniowych. W pismach do biskupów i do sądów kościelnych Komisja powołuje się na reskrypt papieża Franciszka dotyczący zniesienia tajemnicy papieskiej. Umożliwia on współpracę Kościoła z państwowymi organami ścigania, ale Komisja nie jest organem śledczym. Zachodzi więc istotna wątpliwość, czy zgodnie z prawem można wydać akta spraw kościelnych bez zgody Stolicy Apostolskiej, na polecenie której były prowadzone kanoniczne procesy karne.
Procesy w sprawie wykorzystywania nieletnich są od 2001 r. zarezerwowane dla Kongregacji Nauki Wiary, a sądy biskupie prowadzą je na zasadzie powierzenia. Dokumenty te są własnością Stolicy Apostolskiej, a prawo do ich przekazywania organom państwowym wymaga ustalenia na poziomie prawa międzynarodowego. Do Stolicy Apostolskiej została skierowana prośba o wykładnię w tej sprawie, czekamy na odpowiedź.