Parlament Europejski przyjął tzw. raport Maticia, uznając większością głosów prawo do aborcji za prawo człowieka. Co to konkretnie oznacza dla nas w Polsce?
– Raport przyjęty przez Parlament nie powoduje żadnych skutków prawnych, jest pewnego rodzaju deklaracją czy opinią Parlamentu Europejskiego. Z perspektywy prawa traktatowego – w granicach, którego powinny funkcjonować instytucje unijne – tenże raport jest niczym innym jak uzurpacją, gdyż prawodawstwo dotyczące aborcji czy klauzuli sumienia pozostaje w wyłącznej kompetencji państw członkowskich. Parlament po raz kolejny zamiast zajmować się prawdziwymi problemami Europejczyków, wybrał ideologię. Niebezpieczeństwo leży gdzie indziej.
Istnieje pokusa, by tych, którzy nie podzielają „wartości europejskich” (oczywiście definiowanych przez lewicę) nie tylko usuwać z debaty publicznej (w taki sposób próbowano pozbawić prawa do wejścia do Parlamentu Federację ONE OF US, ale zgłoszona poprawka upadła), ale również powiązywać akceptację tych „wartości” z funduszami europejskimi, podobnie jak próbuje się to robić z praworządnością. Innymi słowy albo w danym kraju aborcja będzie traktowana jak prawo człowieka, albo ten kraj przestanie otrzymywać unijne pieniądze.
Wartości absolutne mają to do siebie, że są nienegocjowalne, tymczasem system demokratyczny wymusza szukanie politycznych kompromisów. Jakimi metodami ruch pro-life może walczyć o prawo do życia, a jakich mu stosować nie wolno?
– Ubiegłoroczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego, eliminujący eugenikę z polskiego porządku prawnego to największy egzamin stojący przed ruchami pro-life od blisko 30 lat. Popłynęliśmy „pod prąd” całej Europie, a ona nas uważnie obserwuje. I od tego, co zmieni się w najbliższych latach w Polsce, zależy bardzo wiele dla ochrony życia. Musimy stać się opiekunami, czas wojowników musi się skończyć, bo wywoła skutek zupełnie odwrotny od zamierzonego. Pewne furgonetki, transparenty czy język moralnej wyższości raz na zawsze powinny zniknąć, a wszystkie wysiłki powinny być skierowane na stawanie się opiekunami tych dzieci i rodzin, które tego najbardziej potrzebują. Jak przekonać rodziców dziecka z wadą letalną, które umrze kilka dni po urodzeniu, że to lepsze wyjście niż aborcja, niż zabicie go przed urodzeniem? Świadectwa tych rodzin, które przeżyły taką stratę, są właściwie zawsze budujące.
Co jeszcze jest ewangeliczną „walką” o życie?
– Dzisiaj potrzebujemy sieci hospicjów perinatalnych – być może wpisanych w publiczną służbę zdrowia – gdzie stworzy się warunki do godnego pożegnania, gdzie dziecko będzie nawodnione, ogrzane, pozbawione bólu, a rodzice otrzymają wsparcie psychologiczne. Dla rodzin wychowujących dzieci chore czy niepełnosprawne potrzeba rozwiązań finansowych i ustawowych, które sprawią, że te rodziny nie będą zdane na siebie, że będą czuły opiekę i wsparcie państwa. Jeżeli chcemy, by Polska stała się krajem szacunku dla każdego życia, musimy stworzyć tutaj takie warunki, by aborcji nie tyle po prostu udało się zakazać, ale by stała się nie do pomyślenia, tak jak niewolnictwo czy segregacja rasowa, które kiedyś w majestacie prawa pozbawiały człowieczeństwa, tak jak to dzisiaj robi aborcja.
Główny argument pro-choice odwołuje się do wolności wyboru. Katoliczki, kobiety, nie muszą dokonywać aborcji – „tylko” legalnie mogą… Jak nie dać się obsadzić w roli wrogów praw człowieka?
– Ronald Reagan powiedział kiedyś, że zastanawiające jest to, że wszyscy ludzie, którzy są za aborcją, już się urodzili. Nie ma żadnej magicznej granicy, w której stajesz się człowiekiem, oprócz biologicznego momentu poczęcia. Każda inna granica jest rodzajem umowy społecznej – umowy, która pozwala na zabijanie ludzi, wcześniej odmawiając im człowieczeństwa. Wolność wyboru nie może polegać na wolności zakończenia życia drugiego człowieka. Wierzę, że pewnego dnia jako społeczeństwo to zrozumiemy.