Przymierze Kościoła z tronem nigdy nie wychodziło mu na dobre – przypomniał ks. Michał Heller, obchodzący właśnie 85. urodziny. W tę znaną przestrogę trzeba się wsłuchać na nowo, skoro tu i teraz formułuje ją wybitny teolog i powszechnie ceniony poszukiwacz dróg pomiędzy wiarą a nauką. Jest szanowany na świecie, ale czy słuchany w swojej ojczyźnie? Odwieczny problem proroków, choć w istocie tych, którzy ich nie słuchają. „Dlaczego żaden z hierarchów nie upomniał się o praworządność, gdy była (i nadal jest) naruszana?” – pyta w najnowszym „Znaku” autor Filozofii i wszechświata. I dorzuca kolejną, gorzką uwagę: „Czy kilka zachowanych przywilejów i obietnica wymuszania prawem na obywatelach etycznych zachowań (co zwykle i tak przynosiło skutek odwrotny) jest w stanie zrekompensować straty?”.
Tak, wydaje się że Kościół, na własne życzenie, lub raczej wskutek poważnych zaniechań, poniósł straty, i to poważne. Jedną z najbardziej bolesnych jest odwrót młodzieży od Kościoła, czego dowodzi wciąż trwający proces zarzucania praktyk sakramentalnych, rezygnacji z uczestnictwa w lekcjach religii oraz przypadki apostazji. Kolejną stratą Kościoła jest potężny spadek deklarowanego doń zaufania (choć tu zaważyła także ocena postawy wobec przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich). Wyraźnie antykościelne ostrze manifestacji ulicznych po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji było jedynie potwierdzeniem dramatycznych dla Kościoła sondaży.
Ale do tych strat zaliczyć należy coś więcej, coś, czego nie ujawnią statystyki uczestnictwa w Mszach, lekcjach religii czy deklaracji zaufania do Kościoła. Chodzi o bardzo poważne ryzyko zniekształcenia prawdziwego oblicza Kościoła i zaćmienia piękna Ewangelii. Taka bowiem może być cena za nie dość zdecydowane, wyraźne i czytelne dla społeczeństwa odrzucenie przez Kościół umizgów władzy. Władzy, której zawsze zależeć będzie na słupkach poparcia w najbliższych wyborach. Obecnie zależy jej na tym, by katolicyzm nabrał barw partyjnych. Można więc dziwić się Kościołowi, że nie dość wyraziście odcina się od poczynań władz, które chcą uchodzić za jego obrońcę i, niemal, reprezentanta. Długofalowe ryzyko takich działań (a niekiedy zaniechań) jest dla Kościoła instytucjonalnego i całej wspólnoty wierzących – ogromne. A wydaje się, że zaczynają już spływać pierwsze, słone „rachunki”.
Prof. Stefan Swieżawski, audytor Soboru Watykańskiego, zachęcał polskich katolików, by zachowywali ewangeliczną postawę w morzu różnych orientacji: religijnych i politycznych. To dotyczy, rzecz jasna, i owiec, i pasterzy.
W tej chwili Kościół w Polsce ma z tym wielki problem. Ale jestem optymistą, bo widzę prężne enklawy młodych katolików, urzeczonych prawdą ewangelicznego źródła. Wzmocnieni przez podobnie myślących duszpasterzy i biskupów na pewno będą strzec jego czystości i piękna. Wierzę, że ich świadectwo zachęci do powrotu wielu tych, którzy od Kościoła odeszli. Ale jak na razie pozostaje palące pytanie: kto i co odpowie ks. Hellerowi?