Zdrowa żywność i zdrowe podejście do jedzenia to mit wymyślony przez koncerny spożywcze czy rzeczywistość, w której każdy z nas prędzej czy później powinien się odnaleźć?
– Zdrowe odżywianie nie zostało przez nikogo wymyślone. To wyzwanie, które każdy z nas, dla swojego dobra, powinien podjąć. Skończmy z traktowaniem jedzenia jako przymusu. Jakże często spotykam w gabinecie pacjentów, którzy traktują jedzenie jedynie jako konieczność – wrzucić coś w siebie, nie czuć głodu i iść dalej. To ogromny błąd, ponieważ traktujemy siebie jak śmietnik, wrzucamy to, co mamy pod ręką. Z takim podejściem wiążą się konkretne konsekwencje: spadek koncentracji, problemy z układem trawiennym i choroby na tym tle, choroby autoimmunologiczne, problemy psychiczne.
W rozmowach ze znajomymi jak mantra wraca ostatnio jedna fraza: przytyłem podczas kwarantanny. Stresujące czasy, mało pozytywnych bodźców z zewnątrz – masochizmem byłoby odmawiać sobie jedzeniowych przyjemności.
– Zdrowe odżywianie wcale nie musi być niesmaczne. Istnieje wiele ciekawych i smacznych zastępników, które niekoniecznie wypełnione są po brzegi cukrem lub ociekają tłuszczem. Ma pani rację, żyjemy w niepewnych czasach. Jednak warto zwrócić uwagę, że hormon szczęścia (serotonina) jest również produkowany w jelitach. Jeżeli jemy duże ilości cukru i tłuszczu, to przyczyniamy się do zmiany na niekorzyść naszej flory bakteryjnej. Skutkiem tego jest zmniejszona ilość wydzielanej serotoniny w jelitach, co powoduje obniżenie nastroju, może prowadzić do stanów depresyjnych oraz pogłębiać stany lękowe. Dodatkowo przez niewłaściwe odżywianie doprowadzamy do niedoborów witaminowych, które również mogą objawiać się stanami depresyjnymi, problemami z koncentracją uwagi czy zaburzeniami pamięci oraz tyciem. Właśnie w tych czasach powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na nasz sposób odżywiania. Więcej czasu spędzamy w domu, możemy więc wykorzystać go na eksperymenty w kuchni. Zdrowe odżywianie to decyzja – pójście do sklepu i wybranie innego, zdrowszego produktu z półki.
Mimo powszechnej wiedzy na temat prawidłowego odżywiania, świadomości występowania chorób, w których duże znaczenie ma to, co jemy, zdrowych produktów w coraz bardziej przystępnych cenach trudno nam przejść drogę do zdrowych nawyków żywieniowych. Dlaczego?
– Powodem na pewno są nawyki wyniesione z domu, a także powszechna dostępność fast foodów i żywności przetworzonej. Sprawy nie ułatwiają nam lekarze, którzy skupiają się tylko na farmakologicznej stronie leczenia, nie informując pacjentów o wspierających właściwościach diety. Dziś naprawdę mamy powszechny dostęp do wiedzy na temat zdrowego odżywiania, przestała ona być zarezerwowana dla wąskiej grupy specjalistów. Bariery ulokowane są na poziomie mentalności ludzi. Często przychodzą do mnie zbuntowani pacjenci skarżący się, że mają znajomych, którzy jedzą wszystko, są szczupli i na nic nie chorują. Takie ocenianie po wyglądzie może być bardzo zdradliwe. A może ten szczupły kolega ma problem z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego i nie wchłania większości składników odżywczych z pożywienia? Kolejną kwestią, która nie sprzyja budowaniu poprawnej relacji z jedzeniem, jest dostępność wszystkich możliwych produktów na wyciągnięcie ręki. Nasi rodzice wspominają, jak jedną pomarańczę dzieliło się na dziesięć osób, a dziś są tańsze niż jabłka. Kiedyś jedną czekoladę rodzina przeznaczała na cały tydzień, wydzielając po kosteczce każdemu, a dziś każdy może zjeść całą czekoladę w dowolnym momencie. Obecnie normą jest dostępność całej gamy produktów, o każdej porze dnia i nocy, również z dowozem. Jedynie oddolne ruchy zaczynają zwracać uwagę, że ta powszechna dostępność może nas sporo kosztować.
Jak zaniedbanie sfery zdrowego odżywiania wpływa na inne sfery naszego życia?
– Wszystkie sfery naszego życia przenikają się i nie da się ich oddzielić, choć niestety medycyna przyzwyczaiła nas do zajmowania się nimi osobno. Niewłaściwe odżywianie zmienia florę bakteryjną naszych jelit, czyli mikrobiotę. Zdrowy ekosystem jelit to podstawa odporności człowieka. Jelita można nazwać centrum dowodzenia układem immunologicznym. Przeprowadzono bardzo wiele badań naukowych na temat wpływu flory bakteryjnej jelit na prawidłowe funkcjonowanie całego organizmu. Może wydawać się to nieprawdopodobne, ale istnieje ścisła współpraca między bakteriami jelitowymi a mózgiem, która ma bardzo istotne znaczenie dla naszej odporności i zdrowia. Ważnym aspektem tej relacji jest jej wpływ na układ nerwowy i hormonalny. Na tej podstawie możemy zauważyć, że prawidłowa flora bakteryjna naszych jelit, na którą wpływ ma głównie sposób odżywiania, decyduje o naszym stanie zdrowia, kondycji psychicznej czy fizycznej, nie wspominając o codziennym nastroju. Wspomniana wcześniej produkowana w jelitach serotonina jest ściśle powiązana z melatoniną (hormonem odpowiedzialnym za sen). Zaburzenie wydzielania serotoniny będzie więc upośledzało również wydzielanie melatoniny. Czyli mamy kolejne konsekwencje w postaci problemów z zasypianiem, chronicznym zmęczeniem czy bezsennością.
Jako krótki przykład wpływu niewłaściwego odżywiania na jakość życia podam sytuację pana Kowalskiego. Pan Kowalski je nieregularnie, co popadnie. Jakie są tego konsekwencje w dłuższej lub krótszej perspektywie czasu? Przez spożywanie dużych ilości tłuszczów, węglowodanów oraz cukrów prostych i żywności wysoko przetworzonej skład flory bakteryjnej jelit powoli zmienia się na niekorzystną. Pan Kowalski zaczyna realnie odczuwać spadek koncentracji uwagi, zadania, które zajmowały mu kiedyś 8 godzin, dzisiaj zajmują mu nawet 12. Zaczyna mieć problemy z pamięcią, więc zapomina o niektórych istotnych sprawach, np. rocznica ślubu czy zajęcia dodatkowe dzieci. Przeszkadzają mu problemy żołądkowo-jelitowe, każdorazowe wyjście z domu okazuje się dość dużym wyzwaniem, ponieważ trzeba zrobić sobie mapę toalet, aby czuć się w miarę komfortowo. Wypróżnienia stają się bardzo nieregularne i trudne do przewidzenia. Pan Kowalski z kochającego ojca, męża i duszy towarzystwa staje się mniej empatyczny, bardziej rozdrażniony, nieobecny dla otoczenia. Zaczyna mieć problemy z bezsennością, ma poczucie, że stracił panowanie nad sobą, traci ochotę na kontakty towarzyskie. Dziecięce zabawy zaczynają drażnić. Dla żony też nie za bardzo ma czas, ponieważ jego libido jest bardzo niskie. Nawarstwiają się problemy zdrowotne oraz psychiczne, nie wspominając o problemach w domu i w pracy. Przy odrobinie szczęścia może któryś specjalista powiąże to ze złym stanem odżywiania, jeżeli nie, to nasz tytułowy bohater przez wiele długich lat będzie chodził po różnych specjalistach, bez efektu lub z mizernym skutkiem. Oczywiście tę samą historię możemy przypisać kobiecie. U dzieci również możemy zauważyć wpływ złego stanu odżywiania, np. nadpobudliwość, wzmożona płaczliwość, problemy z nauką i pamięcią, brak chęci na zabawy ruchowe, apatia, problemy ze snem, a nawet stany depresyjne.
Coraz więcej osób cierpi na choroby autoimmunologiczne. Badania hormonów tarczycowych nieoficjalnie weszły już do podstawowej diagnostyki. Również wśród Pani pacjentów są to najczęstsze powody wizyty w gabinecie.
– To prawda, większość moich pacjentów cierpi na choroby autoimmunologiczne, a odchudzanie u nich odbywa się jakby przy okazji. Często pacjenci ci nawet nie wiedzą, że przyczyną ich problemów z wagą jest choroba autoimmunologiczna. Przychodzą do mnie, ponieważ chcą schudnąć, a po wykonaniu zleconych badań okazuje się, że cierpią na poważny problem zdrowotny. W chorobach tego typu w organizmie ma miejsce ciągły stan zapalny. Dlatego tak ważna jest dieta. Gdy zmieniamy zalecenia żywieniowe, po wdrożeniu których pacjent rezygnuje z pożywienia wysoko przetworzonego, dużej ilości cukru i tłuszczu, objawy choroby redukują się. Oczywiście zmiana nawyków żywieniowych to trudna praca, głównie na płaszczyźnie psychologicznej. Gdy pacjenci otrzymują nowe zalecenia, najzwyczajniej boją się, że sobie nie poradzą, tymczasem oni już w pewnym sensie zwyciężyli, ponieważ znaleźli się w gabinecie dietetyka, a to jest już krok milowy. Wśród przyczyn chorób autoimmunologicznych wymienia się nadmierne natężenie szeroko pojętego stresu. Tak naprawdę powinniśmy spojrzeć szerzej na nasz styl życia, którego składową jest żywienie. Pacjenci obok diety dostają informacje o ilości potrzebnego ruchu, o technikach relaksacyjnych, o tym, że powinni spać określoną liczbę godzin, że przed snem nie powinni korzystać z urządzeń elektronicznych, aby ten sen był jakościowo dobry.
Czy można wysnuć wniosek, że dieta i zmiana stylu życia jest podstawą leczenia chorób autoimmunologicznych?
– W przypadku wspomnianych chorób autoimmunologicznych podstawą jest leczenie farmakologiczne. Dieta jest kuracją wspomagającą, ale na tyle istotną, że powinno się ją stosować dwutorowo wraz z lekami. Leki łagodzą niektóre objawy, ale nie wszystkie. Często pacjenci podchodzą bardzo sceptycznie do tematu diety w chorobach tego typu. Jednak gdy po wdrożeniu leczenia farmakologicznego nie ma poprawy w ich samopoczuciu, a proszę mi wierzyć, że objawy chorób autoimmunologicznych są uciążliwe, wtedy dopiero pojawiają się u dietetyka. Jest to dla nich ostatnia deska ratunku. Jednakowoż już po paru tygodniach stosowania diety przeciwzapalnej zauważają różnicę. Odczuwają realną poprawę stanu zdrowia w postaci większej ilości energii, poprawie nastroju, eliminacji niektórych dolegliwości, które bardzo dokuczały im w codziennym życiu.
Rozmawiamy w klinice pro-life. Duża część Pani pacjentów to pary, które starają się o dziecko. Po wielu kuracjach medycznych, podejmowanych nierzadko od lat, trafiają do Pani. Brzmi to trochę niewiarygodnie – chcesz zajść w ciążę, szukaj pomocy u dietetyka.
– Bardzo często w tle problemów z poczęciem jest problem choroby autoimmunologicznej. Przychodzą do mnie pacjentki, które od dziesięciu lat były leczone farmakologicznie bez skutku, a po przejściu na dietę zachodziły w upragnioną ciążę. Wystarczyło wyeliminować produkty prozapalne z diety: duże ilości cukrów i tłuszczów trans w diecie. Odwiedziło mnie również kilka pacjentek, którym nic nie pomagało, a jedynie wykluczenie glutenu z diety sprawiało, że zachodziły w ciążę. Obecny w organizmie stan zapalny nie sprzyja zagnieżdżaniu zarodka lub donoszeniu ciąży. W chorobach z autoagresji dochodzi do produkcji różnego typu przeciwciał, które są skierowane przeciwko zdrowym komórkom organizmu. Stan ciąży jest dla organizmu kobiety z punktu widzenia immunologicznego zagrożeniem, ponieważ dzieciątko ma genom nie tylko od matki, ale także od ojca, czyli obcy dla organizmu matki. Prawidłowo funkcjonujący organizm kobiety wytwarza typ komórek odpornościowych w odpowiedzi na określony antygen dziecka. Komórki te zapobiegają odrzuceniu dziecka przez ciało matki. Jednak ten pozytywny proces zajdzie jedynie w organizmie, w którym nie ma żadnych procesów zapalnych.
Należy pamiętać, że pary, które starają się o poczęcie, często są skołowane tym, co dzieje się wokół, m.in. ilością przyjmowanych leków, wizyt, diagnoz, badań i tym, że mimo wszystkich starań nie ma żadnych efektów. Dietetyk nie jest osobą, do której wybierają się w pierwszej kolejności, ale dopiero po wielu, wielu wizytach u innych specjalistów. Kiedy przychodzą do mojego gabinetu, bije z nich mieszanina rozczarowania, zmęczenia i frustracji. Nierzadko podchodzą do tematu diety z ironią, nie wierząc, że może pomóc rozwiązać ich problemy.
Jakie zatem powinno być właściwe podejście do jedzenia – niezależnie od tego, czy ktoś stara się o dziecko, cierpi na choroby autoimmunologiczne, czy po prostu chce zdrowo się odżywiać?
– Nie ma na to jednej właściwej odpowiedzi. Każdy musi znaleźć swoją indywidualną drogę. Przede wszystkim trzeba zaakceptować fakt, że jedzenie jest ważną częścią naszego życia. Nie jest to dodatek ani rzecz przymusowa – to, co zjemy, naprawdę będzie miało bezpośredni wpływ na to, jak się czujemy. Wiele osób nie zauważa tego powiązania między swoim kiepskim samopoczuciem a niewłaściwym pożywieniem. Ja zaś z przyjemnością słucham pacjentów opowiadających o objawach, które zniknęły po wdrożeniu diety, np. bóle głowy, chroniczny katar, bóle stawów i inne, których wcześniej nigdy nie powiązaliby z dietą. Podstawą działania jest powolna, ale trwała zmiana nawyków żywieniowych. Nie zależy nam na wprowadzeniu diety cud na dwa tygodnie czy miesiąc. Pamiętajmy jednak, że jest to proces, który wymaga czasu i cierpliwości, nie złośćmy się na siebie, jeśli nie wychodzi nam to od razu. Byliśmy modelowani przez naszych rodziców, otoczenie i media, to oni przekazali nam pewien sposób odżywiania – nie zawsze dobry. Tymczasem małe zmiany w nawykach żywieniowych mogą sprawić, że zaczniemy lepiej funkcjonować w naszej codzienności. Jest to praca, która wymaga determinacji, ale efekty będą widoczne we wszystkich sferach naszego życia.
JOANNA RUMIŃSKA
Dietetyk kliniczny, psycholog kliniczny, pracuje w Pro Life Clinic w Poznaniu, prowadzi profil facebookowy @DietToNewLive