Przed oczyma miałem spotkanie na publicznym placu. W każdej wiosce plemienia Bendig jest plac, na którym spotykają się mężczyźni po inicjacji. Obrzędy inicjacji trwają tu około sześciu miesięcy. Chłopcy, którzy są nim poddani mieszkają w oddzielnej chatce obok placu społecznego. Uczą się jak żyje prawdziwy mężczyzna. Jakiś czas przebywają w świętym lesie. Tam poznają, jak żyć z przyrodą, jak się z nią przyjaźnić, a jak przed nią bronić. Uczą się, jak żyć z kobietami, jak szanować starszych, jak być dzielnym, odważnym, sprawiedliwym i dobrym. Jak stawać się solą ziemi. Jak nadawać smak swemu rodowi i plemieniu. Uważnie przyglądając się młodym chłopcom z plemienia, dość łatwo mogłem odgadnąć, który są po inicjacji. Ich zachowanie było inne. Oni byli dojrzali. A może właśnie przygotowanie do bierzmowania powinno prowadzić do czegoś podobnego? – pomyślałem.
Wczoraj po Mszy w ubogiej wiosce zostaliśmy zaproszeni do jednego z mężczyzn na kolację. W maleńkiej murzyńskiej chatce (pierwszy raz byłem w środku takiej) wraz z kilkoma innymi mężczyznami siedliśmy wokół jednej miski z prosem, polewanym sosem z fasoli, orzeszków i papryki. Mężczyźni po inicjacji jadają tu oddzielnie, kobiety osobno z dziećmi. Rozmowa poważna, prawie dostojna, z dłuższymi chwilami ciszy. Tu gości przyjmuje się bardzo uważnie.
Tam, w tej chatce, w mrokach nocy, spełniały się słowa z Księgi Izajasza: „Dziel swój chleb z głodnym, do domu wprowadź tułaczy (…) Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie”. Ten biedny człowiek ugościł nas jak tylko potrafił. Mimo że nazajutrz miał ważne egzaminy, poświęcił nam czas i uwagę. Rozmawiał z powagą i szacunkiem, tak jakby przyjmował najbliższą rodzinę. A na odchodne od kobiet krzątających się na zewnątrz dostaliśmy woreczek orzeszków.
Zrozumiałem, skąd ten żar w ich oczach, mimo gęstniejącego mroku: „wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach”.
Chwila refleksji
Przez jaki obrzęd inicjacji przeszedłem? Co spowodowało, że mogę być „solą ziemi”?