Logo Przewdonik Katolicki

W sześć dni do Częstochowy

Małgorzata Bilska
il. A. Robakowska/PK

Rozmowa z ks. Andrzejem Jakubaszkiem - proboszczem nowej parafii w diecezji warszawsko-praskiej pw. św. Rity

Razem z pomagającym w parafii ks. Rafałem Paździochem poszliście we wrześniu na pielgrzymkę na Jasną Górę. W intencji parafian i budowy kościoła w sześć dni pokonaliście 240 km. Czy ten szalony pomysł stanie się teraz kamieniem węgielnym parafialnej wspólnoty?
– Pomysł rzeczywiście był szalony i chyba nie do końca przemyślany. Ale dzięki Bogu się udało. Myślę, że wszyscy w niebie mieli wielki ubaw, gdy zdecydowaliśmy się na tę pielgrzymkę. A mówiąc poważnie, wierzę głęboko, że nasze wspólne pielgrzymowanie przyczyni się do budowania wspólnoty, która już zaczęła się tworzyć. Tak wiele osób modliło się intencji tego, żebyśmy się nie poddali! Pokonaliśmy trasę z Warszawy do Częstochowy w 6, a nie w 9 czy 10 dni, jak to jest zazwyczaj. I szliśmy samotnie (we dwóch), nie w grupie. Ostatnie kilometry każdego etapu były naprawdę ciężkie. Mieliśmy bardzo dużo odcisków i czuliśmy wielkie zmęczenie. Bardzo pomagała nam wspólna modlitwa. Codziennie odmawialiśmy m.in. 10 różańców. Siły dodawała nam również świadomość intencji, w jakiej podjęliśmy trud pielgrzymki. I oczywiście nasi parafianie, którzy bardzo nas wspierali. Przeszliśmy całą trasę pieszo, choć trafiały się po drodze różne okazje podwiezienia nas samochodem.

W czerwcu ukazała się instrukcja Kongregacji ds. Duchowieństwa zatwierdzona przez papieża Franciszka „Nawrócenie duszpasterskie wspólnoty parafialnej w służbie misji ewangelizacyjnej Kościoła”. Podkreśla, że parafia powinna być przede wszystkim wspólnotą. Co Ksiądz na to?
– Często powtarzam swoim parafianom, że najważniejsze jest budowanie wspólnoty, a dopiero później kościoła w formie widzialnej. Dlatego czasami zamiast słowa „kościół” (budynek) używamy określenia: dom św. Rity. Parafia to jest dom, w którym każdy ma swoje miejsce. Wie, że jest potrzebny, czuje się w nim dobrze. Dom, w którym odzyskuje nadzieję i sens życia. O budowaniu takiej wspólnoty marzę, o taką będę się modlił. To ideał, do którego należy dążyć.

Według dokumentu parafie mają być misyjne. Jak to robić w praktyce?
– Przede wszystkim trzeba być blisko ludzi. Mamy już z ks. Rafałem zwyczaj, że w czasie wizyty duszpasterskiej pukamy do każdego mieszkania, nawet tam, gdzie wcześniej nikt nie przyjmował księdza po kolędzie. Dzięki temu czasem udaje się zamienić z mieszkańcami kilka słów. Rozmowę kończę słowami, że Pan Jezus zawsze będzie na nich czekał, i że zawsze mogą przyjść do księdza, aby porozmawiać. Myślę też, że warto wykorzystywać narzędzia, które daje współczesny świat, np. portale społecznościowe. Ksiądz powinien być otwarty, mieć czas dla każdego człowieka. Nie może bać się krytyki ze strony osób, które myślą inaczej niż on.
W zeszłym tygodniu jeden z pracowników na budowie powiedział mi: „Gdyby moja córka spotkała księdza, zaczęłaby chodzić do kościoła”. Często ludzie są daleko, bo nie mają kontaktu z księdzem. Czerpią wiedzę z mediów i mają fałszywy obraz całego Kościoła.

Jakie macie plany na maryjny październik?
– Maryjny powinien być cały rok. W naszej parafii różaniec odmawiamy codziennie przed Mszą św. wieczorną. Kładziemy nacisk na obchodzenie pierwszych sobót miesiąca, na nabożeństwa fatimskie. We wspomnienie Matki Bożej Różańcowej zostanie powołane pierwsze w parafii Koło Żywego Różańca pw. św. Rity. W lipcu, we wspomnienie Matki Bożej z góry Karmel, ponad 30 osób przyjęło szkaplerz. Co tydzień jest u nas nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Według mnie październik jest przede wszystkim okazją do mobilizacji dla tych osób, które nie odmawiają różańca codziennie. I zachętą, aby go polubiły.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki