Wirus gwałtownie i brutalnie wytrącił wiele osób z poczucia kontroli nad własnym życiem. Z niepokojem i niepewnością radzono sobie na różne sposoby: posłusznie podporządkowując się rozporządzeniom władz, czy też dając wiarę porządkującym w prosty sposób rzeczywistość teoriom spiskowym. Niektórzy w końcu – śladami swoich przodków – zwrócili się do religijnych źródeł, szukając w nich pomocy i zrozumienia sytuacji oraz wpisania jej w szerszy egzystencjalny kontekst.
Listy Bożych petentów
Skłonność do zanoszenia modlitw w sytuacji zagrożenia jest czymś oczywistym, nie tylko dla psychologów religii – wystarczy przywołać emblematyczną dla tego mechanizmu frazę „jak trwoga to do Boga”. Historia ludzkich zmagań z zarazą również pełna jest tego typu przykładów. W jednym z traktatów poświęconych epidemii dżumy z 1714 r. czytamy: „Chrześcijański spokój i akceptacja woli Boga to najlepsze środki, które sprawią, że nikomu włos z głowy nie spadnie, a według których wszystko, także choroba i śmierć będą się jawić jako korzystne”. W błyskawicznie opublikowanej po wybuchu pandemii książce Wiara nie tylko w czasach zarazy dominikanin Tomasz Grabowski stawia tezę o słabnięciu takiej perspektywy: „W umysłach współczesnych świat wymknął się z granic Boskiej Opatrzności, a w konsekwencji zjawiska w nim zachodzące utraciły duchowy sens”.
Tymczasem lektura intencji modlitewnych pokazuje, że ten duchowy sens ciągle jest obecny w indywidualnych wykładniach zarazy. Zapisywane anonimowo w internecie listy do Boga czy świętych, w których nie ma wstydu publicznej ekspozycji, w których prosi się o rzeczy naprawdę najistotniejsze, to niezwykle ciekawy materiał do analiz. Te świadectwa ludowej pobożności bywają zapisywane niezgrabnie, chropowato, z błędami – ale przez to są prawdziwie autentyczne, dalekie od „kościółkowej nowomowy”.
Przyjrzyjmy się zatem wnioskom z lektury 598 „koronawirusowych” zapisów modlitewnych na dwóch internetowych skrzynkach intencji: ogrod.augustianki.pl/intencje (podstrona witryny „Ogród św. Rity. Ku pokrzepieniu serc”, prowadzonej przez Siostry Augustianki) oraz skrzynkaintencji.pl (strona pod opieką Franciszkańskiego Zakonu Świeckich we Wrocławiu). Czym wyróżniają się zapisane w marcu i kwietniu 2020 r. modlitwy, w których bezpośrednio przywołano koronawirusa i jego konsekwencje?
Błagamy o ocalenie ludzkości
Przywołując czeskie przysłowie – „zapomniałem o tym, jak o śmierci” – ks. prof. Tomáš Halík zwraca uwagę, że obecnie „nasza śmierć mieszka z nami w domu zapomnienia”. Podczas pandemii zabiegi w jej ignorowaniu zostały poddane niespodziewanemu stress-testowi. Niosące strach komunikaty czy suflowane przez media zwizualizowane opowieści wyprowadziły śmierć z „domu zapomnienia” na sam środek ludzkiej agory. Globalne zagrożenie uwydatniło ograniczenia tradycyjnych narzędzi ochrony gatunku ludzkiego (jak medycyna, ale też na przykład zasoby militarne), bezlitośnie przypominając o kruchości naszej egzystencji – o tym, „co musi stać się niebawem”.
„Błagam, aby pandemia nie zniszczyła ludzkości, proszę, aby ludzkość przetrwała” – sporo podobnych wpisów znaleźć można w intencjach zapisywanych podczas pandemii. Koronawirus postrzegany jest często jako zagrożenie o apokaliptycznym charakterze, niepodobnym do innych trudności, z którymi ludzkość do tej pory musiała się mierzyć. Niektórzy zdają się przerażeni i pełni obaw, że oto na ich oczach rozgrywa się zapowiadany w Apokalipsie koniec czasów. Zagrożenie – szczególnie w drugiej połowie marca – wydawało się tak wielkie, że sporo wpisów ma charakter rozpaczliwego wołania o ratunek. „Proszę, ocal ludzkość przed koronawirusem, Św. Rito, błagam dziś tak jak jeszcze nigdy Cię nie błagałam. Niech ta zaraza mija, błagam o cud ochrony przed wirusem”. Zmaganie się z wirusem postrzegano czasem jako walkę o panowanie nad światem. Proszono o unicestwienie „wirusa, który zaatakował nasz świat – Jezu, Królu nasz i Panie, Matko Boża, Królowo Korony Polskiej zakrólujcie nad tą pandemią i połóżcie jej kres”.
Anegdotyczny, choć symptomatyczny jest jeden z wpisów, którego autorka dostrzega kosmiczny, przekraczający doczesność wymiar zagrożenia COVID-19 (przy okazji nie do końca zgodny z katolicką nauką o świętych): „A tobie Św. Rito życzę, abyś była zdrowa i była opatrznością dla innych oraz dla mnie w tych trudnych dla nas dniach. Amen”.
O drugą szansę pokornie prosimy
Apokaliptyczna perspektywa i poczucie wyjątkowości czasu widoczne były w formułowanych modlitwach także wówczas, gdy proszono o „drugą szansę dla nas, dla wszystkich ludzi”. To także jest charakterystyczny rys zanoszonych modlitw w okresie mierzenia się z nietypowym zagrożeniem. Przynagla on do zmiany postawy, do rewizji dotychczasowego życia, ma na celu – jak czytamy już w analizach zmagań z dżumą w XVIII w. – doprowadzić do „ustania choroby grzechowej w ludziach”. Taka interpretacja łączy się z wizją formowania ludzkiego życia przez Boga-lekarza, który zmuszony zostaje za pomocą dotkliwie bolesnej kuracji przywrócić gatunkowi ludzkiemu zdrowie. „Winy i nieszczęśliwości wszystkie nie są karą na zgubę, ale lekarstwem na poprawę, atoli i przestrzegaliśmy, że ten łaskawy Lekarz, gdy w nas poprawy nie dozna, będzie musiał przystąpić do przykrzejszej kuracji" – instruował biskup Wacław H. Sierakowski w 1770 r.
Wiele internetowych zapisów modlitewnych to pokorne prośby o przebaczenie złego postępowania i o siły do odnowy własnego życia, do podejmowania prób jego przemiany. „Dobry Boże, przebacz nam wszystkie grzechy i zatrzymaj pandemię koronawirusa”. „Św. Rito, proszę o pokonanie koronawirusa i nawrócenie wszystkich nas!”. W innej prośbie skierowanej do patronki spraw beznadziejnych czytamy: „Poproś Jezusa o drugą szansę dla nas, dla wszystkich ludzi”.
Poczucie realnego zagrożenia o nierozpoznanym do końca charakterze, doświadczenie utraty kontroli nad własnym życiem, ale także ograniczenia związane z dotychczasowymi formami praktyk religijnych – wszystko to wybijając z codziennej rutyny, stało się dla wielu zarzewiem refleksji nad własnym życiem. Papież Franciszek wielokrotnie powtarza: „Wystarczy potraktować swoją sytuację poważnie”. Sytuacja, w której ludzkość na wskutek pandemii się znalazła, wydatnie takiej postawie sprzyja. Gabrysia z Podkarpackiego pisze: „Niech obecny czas będzie czasem przemyślenia i przyjęcia miłości Jezusa”.
Już wystarczy, już dość
Lektura internetowych próśb z czasów COVID-19 to także wgląd w ludzką niecierpliwość. Już w połowie marca wiele wpisów sygnalizuje, że „już dość, już wystarczy”. W zapisywanych tekstach pojawia się coraz więcej rozdrażnienia i przynagleń. Wedle autorów intencji Bóg powinien – „w końcu!” – zająć się tym problemem i pilnie odzyskać panowanie nad światem, czyli unicestwić koronawirusa.
Gdyby sięgnąć do literatury z okresów poprzednich epidemii, znów możemy znaleźć interesujące paralele. Wystarczy przywołać jedną z modlitw zapisanych w 1714 r.: „Zlituj się nad nami według Twojej obietnicy, rozkaż aniołowi zagłady i powiedz: Już dość”. Pandemia w tej perspektywie jest niczym nieprzyjemny sen, z którego szybko chce się wybudzić i wrócić do „normalności”: „Dopomóż, by ta pandemia koronawirusa jak najszybciej skończyła się i Polacy jak najszybciej wrócili do normalnego życia” – już 18 marca tego roku prosiła Marta z Poznania.
W kontekście ludzkiej niecierpliwości warto przywołać charakterystyczną modlitwę skierowaną do św. Rity. Zapisująca modlitwę osoba próbuje dyktować „przesadzającemu” w jej opinii ze swoją epidemiczną pedagogiką Bogu właściwy sposób postępowania – i sugeruje, że w tym czasie, „kiedy Ojciec rozgniewany siecze”, jedyna nadzieja pozostaje w świętej patronce: „Wiem, że Bóg daje nam ostrzeżenie przed tym, abyśmy się opamiętali. Ale już dość, już koniec tych złych doświadczeń. Św. Rito dopomóż, wstaw się za nami proszę. Tylko ty nam zostałaś, tylko ty możesz uprosić Pana Boga naszego”.
Wyłaniająca się z tych modlitewnych zapisków cierpliwość w mierzeniu się z wyzwaniami i dramatami, ale i w stosunku do Boga, zdaje się zasobem niezwykle ograniczonym i kruchym. Być może z tego poczucia wyrastały też modlitwy, w których proszono właśnie o psychiczną wytrzymałość, o spokój czy opanowanie lęku: „Św. Rito dopomóż mi w opanowaniu lęku i obaw przed wirusem, abym mogła spokojnie żyć i wypełniać swoje zadania, dodaj mi pewności”.
My, ludzkość
Pandemia wraz z wprowadzonymi obostrzeniami uwidoczniła wyraźnie i na wielu poziomach gęstą sieć społecznych zależności. Przykładem tego stała się konieczność przestrzegania rozmaitych rygorów, mających na celu ochronę innych przed zakażeniem: „Błagam, by nikt nie zachorował, by osoba mi bliska postępowała rozsądnie i nie naraziła nas na zarażenie”. Internetowe skrzynki intencji pełne są modlitw wstawienniczych – próśb za bliskich, ale też świadectw uruchamiania „wspólnotowej wyobraźni”, obejmującej również inne kategorie osób.
W oczywisty sposób wiele modlitw to prośby dotyczące rodziny: „Miej pod swoją opieką mamę Teresę, aby mogła wyjść z domu i bezpiecznie pójść na wizyty do lekarzy specjalistów, żeby nie zaraziła się koronawirusem”. W prośbach przywoływano także znajomych („w intencji Marka i jego rodziny, jego tata Stefan leży zarażony wirusem w szpitalu, stan poważny”) czy – co ciekawe – zakażone osoby z pobliskich terenów („polecam Twej opiece zakażonych mieszkańców gminy Gdów”).
Charakterystyczne są modlitwy, którymi obejmuje się szczególnie ważne z punktu widzenia walki z pandemią i jej skutkami profesje: lekarzy, naukowców, ale też rządzących czy sprzedawców. Wiele zanoszonych modlitw obejmowało szersze zbiorowości – czasem były to prośby o zdrowie dla całej ojczyzny, czasem mające charakter globalny („pomóż proszę ludziom na całym świecie, wspieraj osoby ratujące życie chorym, uproś u Jezusa litość nad całym światem”). Sporo intencji wstawienniczych to budujące świadectwa chrześcijańskiego rozumienia solidarności i braterstwa: „Panie Jezu proszę Cię za wstawiennictwem Świętej Rity przez Niepokalane Serce Maryi o Wiarę, Nadzieję i Miłość dla ludzi, oraz o pracę zgodną z wolą Bożą, abyśmy mogli służyć każdy każdemu. Proszę o modlitwę za każdym, kto naraża swoje życie, ratując i pomagając innym w chorobie koronawirusa”.
Zaduma nad pustym oknem internetowej skrzynki modlitewnej, próba sformułowania modlitewnej prośby mogą sprzyjać odkrywaniu zakresu ludzkiej współzależności, rozbudzeniu empatii i wrażliwości na potrzeby innych. Jeśli cud rozumieć nie jako zaprzeczenie praw przyrody, lecz zdarzenie niespodziewane i przełamujące rutynę, zapewne niejednokrotnie dokonuje się on już podczas samego dokonywania zapisu intencji.
Komunikacja o wspólnym losie
Zapisywane w internecie prośby pokazują całe spektrum związanych z koronawirusem komplikacji: obawa o utratę pracy, niepokój dzieci o starszych rodziców, lęk przyszłych matek o bezpieczeństwo potomstwa i przebieg porodu w sytuacji zagrożenia. Wszystkie razem intencje stanowią dowód, że modlitwa to przede wszystkim akt pokory – przekonania o tym, że człowiek nie jest wyłącznym kowalem swojego losu. Pandemia, za nic mająca ludzkie roszczenia czy plany, dobitnie potwierdziła immanentnie przynależną modlitwie intuicję ograniczoności ludzkich kompetencji.
Zmuszeni do pozostania w swoich mieszkaniach, przynagleni do fizycznego dystansu łączyliśmy się między sobą nie tylko za pomocą Zooma czy WhatsAppa. Modlitwa to również akt komunikacji – nie tylko z Bogiem czy świętymi, lecz także pośrednio z tymi wszystkimi, w których intencjach składane są prośby. Niezależnie od wiary w skuteczność zapisywanych intencji, już sama praca wyobraźni i przywoływanie osób, których obejmuje się troską, z którymi odczuwa się solidarność w zderzeniu z niewiadomym, jest bezsprzecznie niezwykle wartościowym etycznie działaniem.
W przywołanych cytatach imiona osób zostały zmienione
Rafał Cekiera
Dr nauk społecznych, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Śląskiego. Prowadzi badania głównie w obszarze socjologii religii i socjologii migracji. Autor publikacji naukowych dotyczących recepcji nauczania papieża Franciszka w Polsce