Logo Przewdonik Katolicki

Cyfrowa rewolucja duszpasterska

Dr Rafał Cekiera, socjolog, Uniwersytet Śląski
fot. Agnieszka Robakowska

W pierwszych dniach pandemii, już po ogłoszeniu dyspensy od udziału w niedzielnej Mszy św., w mediach społecznościowych obserwowaliśmy różne postawy komunikacyjne Kościoła. Z jednej strony była to komunikacja wychodząca daleko poza urzędowy język dokumentów.

Myślę tu o biskupach modlących się w transmisjach ze swoim Kościołem diecezjalnym, o codziennej Mszy z domu arcybiskupa, ale też o pojawiających się na diecezjalnych profilach informacjach na temat dostępnej pomocy psychologicznej czy wolontariacie. Te diecezje czy parafie, które komunikatywnym językiem próbowały w mediach społecznościowych budować wspólnotę w tej trudnej sytuacji, ewidentnie trafiły w ważną potrzebę wiernych. W innych miejscach mieliśmy też do czynienia z przekazem opartym wyłącznie na suchych komunikatach, podawanych dalej odbiorcom bez słowa komentarza czy wyjaśnienia. Co gorsza, zdarzało się również, że podawane były one bez wyjaśnienia krótko po tym, jak nieco wcześniej na tym samym profilu czy stronie publikowane były treści z komunikatem sprzeczne. Uwidacznia się tu wcześniej już diagnozowana bolączka: częste lekceważenie nowych mediów w praktyce duszpasterskiej i nikłe kompetencje wielu duchownych w posługiwaniu się nimi jako narzędziami ewangelizacji. Niejasne, a czasem wręcz sprzeczne komunikaty płynące od hierarchów kościelnych w czasie dynamicznej sytuacji związanej z epidemią potęgowały zamieszanie – ani księża, ani świeccy mimo najlepszych intencji nie wiedzieli, jak się w tych warunkach odnaleźć.
 
Kościół staje dziś w sytuacji poważnego wyzwania. Ze względu na okoliczności trudno tę sytuację nazwać szansą – ale można ją nazwać możliwością, trudną okolicznością do budowania wspólnoty. Jeśli proboszcz, który nigdy tego nie robił, nagrywa film, udostępnia transmisję z modlitwy, rozmawia na portalach społecznościowych – to jest to ważny sygnał, że chce być razem z parafianami, że wykonuje wysiłek, aby wspólnie z nimi przejść przez ten czas. Przełączenie się na komunikację online może być też wartościowym momentem przełamania barier i dystansu. Jeśli te narzędzia zostaną użyte we właściwy sposób, mogą pomóc zniwelować ten sztuczny i archaiczny dystans między księdzem a parafianami, który w Polsce częstokroć jest widoczny i utrudnia budowanie autentycznej wspólnoty. Duszpasterze, którzy dziś przenoszą akcenty z nauczania ex cathedra na dialog, przekazują proste i autentyczne komunikaty, że idziemy przez to doświadczenie razem – przez natychmiastowe reakcje mogą dostrzec, że to faktycznie działa i jest dobrze przyjmowane przez odbiorców. A przy okazji – jak wskazują niektórzy – być może uda się w ten sposób wyplenić z religijności obecne w niej wciąż zabobonne przekonania. Taki dialog jest tym ważniejszy, że pomaga oswoić sytuację trudną do oswojenia, dla wielu wręcz niewyobrażalną, w której dominującym uczuciem jest niepewność. To okres, w którym potrzebujemy wiarygodnych i autentycznych autorytetów, którym możemy zaufać, które zdefiniują nam nową sytuację i przyniosą nadzieję. Bardzo potrzebujemy kotwic stabilności.
 
Znaleźliśmy się również w czasie trudnych do wyobrażenia kilka tygodni temu paradoksów. Księża zachęcają, aby nie iść na Mszę św. do kościoła. Miłość i troska o drugiego człowieka polegają na tym, żeby się od niego odizolować. A smartfony, które miały zamykać nas na relacje, stają się narzędziem wspólnoto-twórczym.  Możemy „uratować ludzkość, nie wychodząc z domu” – jak głosi jeden z powstałych w ostatnim czasie terapeutycznych memów. Doświadczamy rzeczywistości, jakiej nie doświadczyło żadne pokolenie przed nami. Nikomu do tej pory nie było dane przechodzić epidemii w świecie tak zglobalizowanym, usieciowionym, połączonym wirtualnymi komunikatorami. Lęk i rozmaite obawy są czymś naturalnym. Trudno jednak odmówić racji tym wszystkim, którzy zachęcają do podejmowania próby twórczego wykorzystania tego – wszystko wskazuje, że wcale nie krótkotrwałego – okresu. Kiedy już wrócimy do „normalnego świata” – cokolwiek to pojęcie znaczyć w przyszłości będzie – być może uda się zachować choćby doświadczenie mądrzejszego i wspólnotowego funkcjonowania w przestrzeni internetu. To, co teraz jest pewnym przymusem, w przyszłości może stać się wartością.
 
Wydawało się, że korzystanie z internetu wyrywa nas ze wspólnot terytorialnych – skoro wszyscy jesteśmy zalogowani, łączymy się z tymi, z którymi mamy wspólne tematy, a nie wspólną geograficzną przestrzeń życia. Ale i to zdaje się mitem. Obserwowałem transmisję modlitwy różańcowej z małej parafii. Transmisja była fatalnej jakości, ledwo było na niej widać księży, a co mówili, mogło być jasne tylko dla tych, którzy znają modlitwę różańcową. Tę transmisję oglądało ponad dwieście osób, choć w tym samym czasie mogli przecież wybrać jedną z wielu innych transmisji, znacznie lepszej jakości. Można się domyślać, że byli to ludzie przywiązani do miejsca, do konkretnej wspólnoty, do konkretnego księdza. Wygląda na to, że w tej kryzysowej sytuacji wspólnoty terytorialne również przeniosły się do sieci i są tam silne. To może być ważną wskazówką dla duszpasterzy: wierni was potrzebują. Nie jest rozwiązaniem podsyłanie linków czy „przekierowywanie” do innych transmisji. Ludzie chcą się modlić „u siebie”.
 
Czy ta wspólnota i nowa jakość relacji przetrwają po epidemii? Trudno dziś o prognozy, ale jestem przekonany, że jest na to szansa. Jeśli wspólnota – diecezja, parafia – właściwie wykorzysta internetowe narzędzia, na które została chwilowo skazana, jeśli proboszcz czy biskup będą mieli odwagę wyjść poza komfort rutyny i podjąć niestandardowe działania – to wspólnotę wzmocni. Przykłady pokazują, że mogą mieć one bardzo prosty wymiar – wystarczy wziąć do ręki telefon, nagrać kilkuminutowy film, prostym i autentycznym językiem przekazać swoje obawy i nadzieje, zapewnić, że jest się z wiernymi, że wspólnota razem przechodzi przez to doświadczenie. Jeśli jednak zamiast tego hierarchowie kościelni wydawać będą tylko komunikaty i oświadczenia, nie zmieni się nic albo będzie tylko gorzej: ludzie poczują się opuszczeni, pozostawieni samym sobie w skrajnym doświadczeniu.

 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki