Są reakcją naszego organizmu na wydarzenia, w których uczestniczymy. Wydarzenia zaskakujące, nieoczekiwane wywołują lęk o zdrowie („kiedy ten wirus dopadnie mnie”), o pracę („podobno będą zwolnienia”). A w dodatku w małym mieszkaniu wszyscy siedzimy sobie na głowach. Te emocje odreagowujemy często na współmałżonku, tak jakby on był wszystkiemu winien. Wybuchy agresji, pretensje i wymówki wcale nierzadko kończą się krzykiem: „wynoś się z domu”. Pojawienie się emocji w trudnych sytuacjach jest, jak powiedzieliśmy, normalne i – jak uczy zarówno psychologia komunikacji, jak i nauka Kościoła – nie podlega ocenie moralnej. Ocenie moralnej podlega dopiero to, co z tymi uczuciami zrobimy, czy je podsycamy, żywimy i budujemy na nich wrogie postawy, czy pozwalamy im przeminąć, świadomie nabieramy do nich dystansu, nawet pomimo wybuchów złości.
Nam też plany wywróciły się do góry nogami, wszystko się rozsypało. Pojawiło się zdziwienie, jakiś niesmak i niezrozumienie: dlaczego, przecież wszystkie działania zaplanowane w ramach Spotkań Małżeńskich miały służyć miłości, budowaniu królestwa Bożego na ziemi, umacnianiu więzi małżeńskiej i rodzinnej, umacnianiu dialogu jako drogi do świętości. Tymczasem stanęliśmy przed nowym, zupełnie innym wyzwaniem: przestawienia naszego zaangażowania w Spotkania Małżeńskie na pracę zdalną, online. Trzeba było nazwać te wszystkie trudne uczucia i samo ich nazwanie uwolniło od ich nakręcania i podsycania i pozwoliło pozytywnie popatrzeć na realną rzeczywistość.
Czasem Bóg daje znać o swojej obecności bezpośrednio, głosem sumienia, a w sposób szczególny robi to przez Pismo Święte – i daje drogowskazy dla nas na tu i teraz, kiedy „siedzimy na kupie” i kiedy „wszystko się rozsypało”, jak choćby te z Listu św. Pawła do Kolosan: „Jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko [przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele”. (Kol 3, 12–15). To właśnie o tym, w jaki sposób przezwyciężać trudne uczucia, cisnące się na język oskarżenia, agresję i chęć zamordowania współmałżonka, a przynajmniej wyrzucenia go z domu. Tak, poradzenie sobie z trudnymi uczuciami nie jest łatwe, ale nie ma innej lepszej drogi! Jeszcze raz podkreślamy: nazwać je. Powiedzieć sobie: tak, to są emocje, ale to są tylko moje emocje i moje emocjonalne reakcje na to, co emocjonalnie wypowiedziała żona czy mąż. Ale prawda o naszych relacjach nie leży w emocjach, tylko w „znoszeniu siebie w cierpliwości i wybaczaniu sobie wzajemnie”.
Zachęcamy wszystkie małżeństwa, by wyłączyły się na godzinę z codziennego życia i zatrzymały nad swoimi relacjami w trudnym czasie epidemii. Bo to jest czas, w którym nasze małżeńskie relacje są poddane próbie. A w ślad za tym próbie poddane są relacje z dziećmi. Jest to nieobojętne z punktu widzenia naszej wiary, bo dotyczy największego przykazania: miłości Boga i bliźniego.
Irena i Jerzy Grzybowscy, założyciele Spotkań Małżeńskich