Pokazuje ona siatkę globalnych powiązań ekonomicznych, które odbierają godność najuboższym. Wykorzystanie zasobów naturalnych i towarzyszące im niszczenie przyrody nie prowadzi bowiem do sprawiedliwego podziału zysków. Jest raczej tak, że bogate państwa wykorzystują pracę niskoopłacanych pracowników lokalnych, aby wzbogacić się na wykorzystaniu ich narodowej własności, ich dóbr naturalnych. Wykończenie tych zasobów kończy ich zatrudnienie, a to, co pozostaje, to zniszczona ziemia. Dlaczego miejscowe władze się na to zgadzają? Powody są dwa: korupcja i brak konkurencji. Bardzo biedni ratują się tym, co mogą dostać od razu. Są też zupełnie niekonkurencyjni wobec międzynarodowych koncernów. Na tym polega nowoczesna forma kolonialnego wyzysku.
Trzeba też pamiętać, że wyprodukowanie tak dużej ilości wysokojakościowych produktów, jaka jest dostępna w państwach rozwiniętych od ręki, jest możliwe tylko dzięki pracy mieszkańców państw ubogich. Oni pracują dla nas i na nas.
I trzecia sprawa, chyba najważniejsza, to zmiany klimatyczne. To, że „robi się rzeczywiście gorąco”, pisze papież w encyklice Laudato si’. To nie znaczy, że Franciszek chce być ekspertem od ekologii – pokazuje tylko konsekwencje tego, o czym mówią wyniki badań naukowych. Otóż mamy do czynienia z katastrofalną degradacją przyrody i to z powodu ingerencji człowieka. A jeśli tak jest, to ze względu na jakość życia tak wielu ludzi nie wolno tych wyników lekceważyć.
Ja również problemu wcześniej nie widziałem. Mówiła o nim częściej ideowa lewica niż prawica, padłem ofiarą ideologicznych stereotypów. Tyle że problem zmian klimatycznych jest poważny, niezależnie od tego, że prawica nie widzi tego w ten sposób, a lewica, przynajmniej czasami, wiąże go z narracją zrównującą godność człowieka ze zwierzętami. Choć trzeba przyznać, że brak wrażliwości ekologicznej nie dotyczy tak bardzo młodzieży, która mimo podziałów ideowych w tym punkcie jest raczej zgodna. Ideologicznie dzielą się natomiast starsi, a ofiarą pada papież, osądzany o sprzyjanie „zielonym”. W rzeczywistości Franciszek, powtarzając Jana Pawła II, wzywa do ekologicznego nawrócenia, a więc zabiega o coś zdecydowanie głębszego. Papież chce uwrażliwiać nas na stworzenie, czyli na to wszystko, co zgodnie z zamysłem Boga pozwala człowiekowi żyć i to w godnych warunkach.
„My nie idziemy za jakąś ideologią czy manifestem politycznym, my nie idziemy za tym, co się opłaca, my idziemy za Jezusem, który mówi: cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” – mówił w niedzielę 29 września w katedrze gnieźnieńskiej abp Wojciech Polak. I choć jego słowa padły pierwotnie kontekście uchodźców, idealnie pasują do tematu ekologii integralnej. Bo czy i ona nie jest de facto wyrazem miłości do człowieka? Czy nie jest obroną ludzkiego życia? Czym różni się aborcja od zabijania ludzi już narodzonych, tyle że w sposób bardziej ukryty? Czy podobnych pytań nie stawiał nam już kiedyś prof. Zbigniew Religa, obserwujący, jak zdrowie Polaków degraduje nieekologiczna gospodarka?
Potrzebujemy nawrócenia, aby uświadomić sobie, że na drodze naszych dążeń do maksymalizowania zysków stoją ludzie. A że żyją oni od nas bardzo daleko, problemu mogliśmy dotychczas nie widzieć. Mogliśmy też nie dostrzegać konsekwencji degradacji środowiska także dla nas. Mogliśmy, ale najwyższy czas otworzyć oczy. „Owszem, możemy przypuszczać – mówił w tej samej homilii prymas – że ów bogaty człowiek [z Ewangelii o ubogim Łazarzu i bogaczu] wiedział, że tacy biedni i potrzebujący pomocy ludzie są na świecie, ale jego własne życie rozgrywało się daleko poza ich orbitą. Było więc całkowicie zamknięte w sobie”.
Druk „Przewodnika Katolickiego” na nowym papierze, z ekologicznym certyfikatem, to mały, ale wymowny krok ku ekologicznemu nawróceniu.