Logo Przewdonik Katolicki

Na terapię trafiają najodważniejsi

Z Ireną Śliwińską o tym, jaką drogę pokonują DDA, by poskładać życie na nowo rozmawia Jarosław Jurkiewicz.

Dorosły człowiek, który ma własną rodzinę, dochodzi do wniosku, że jest mu w życiu źle, bo wychował się w rodzinie dysfunkcyjnej, w której rodzic nadużywał alkoholu. Jaką drogę trzeba przejść, by przyznać się przed sobą, że bez pomocy z zewnątrz się nie obejdzie?
– Historycznie patrząc, kiedyś ludzie tego w sobie nie rozpoznawali. Wszystkie trudności życiowe, które pojawiały się w związku ze śladami doświadczeń z dzieciństwa, interpretowali jako wady swojego charakteru, symptomy ułomności, upośledzenia psychicznego. Albo jako skutki działania wrogiego świata, z którym trzeba się zmierzyć. Jedno i drugie podejście jest mało konstruktywne, nieprzynoszące ulgi w cierpieniu. Bo osoby z syndromem DDA nie wykorzystują swojego potencjału, swoich możliwości i żyją z ogromnym ciężarem.
 
Na czym polega ich cierpienie?
– Obserwujemy dwa obszary trudności. Pierwszy to problemy w relacjach z samym sobą. To przede wszystkim negatywne mniemanie na swój temat, coś, co potocznie określa się zaniżoną samooceną, poczuciem niższej wartości. Niedawanie sobie szans życiowych, poczucie, że jest się gorszym od innych. Drugi dotyczy relacji z innymi ludźmi i obejmuje trudności w nawiązywaniu i utrzymywaniu dobrych, satysfakcjonujących kontaktów z partnerami, ale też z własnymi dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi. Często w tych związkach jest niewygodnie, ludzie nawiązują kontakty i nie umieją ich utrzymać. Bywa, że osoby obarczone syndromem DDA wchodzą w związki, które często też są destrukcyjne.
 
W potocznym rozumieniu rodziny, w których jest problem z alkoholem, kojarzą się ze społecznym marginesem, patologią. Jest jednak grupa tzw. alkoholików wysokofunkcjonujących – ludzi z wysokimi kwalifikacjami, zajmujących eksponowane stanowiska, którzy z pozoru świetnie funkcjonują, ale też są uzależnieni od alkoholu. Można więc mieć ojca adwokata, biznesmena czy naukowca i mieć syndrom DDA?
– Zdecydowanie tak. Podłożem rozwoju syndromu DDA jest deficyt dotyczący więzi między dzieckiem – szczególnie w początkowym okresie jego rozwoju – a rodzicem, opiekunem, czyli najważniejszą dla dziecka osobą. Jeśli wysokofunkcjonujący rodzic nadużywa alkoholu, to więź jest także obciążona alkoholem. Ona jest patologiczna. Wśród osób obarczonych syndromem DDA zauważamy zresztą grupę takich ludzi, którzy – posługując się tym określeniem – także wysoko funkcjonują. Mogą poszczycić się wybitnymi osiągnięciami społecznymi, zawodowymi, ale z życiem osobistym mają kłopot. Tego również na zewnątrz nie widać.
 
Z jakimi problemami zmagają się ludzie wychowani przez rodziców, którzy skutecznie ukrywali swój alkoholizm?
– Z takimi samymi, z jakimi muszą uporać się ludzie wychowani w domach, w których nadużywanie alkoholu i przemoc były rzeczą ewidentną. Te problemy dotyczą relacji ze światem zewnętrznym i wiążą się przede wszystkim z silnie przeżywanym lękiem przed bliskością. Dotyczą też relacji z samym sobą i manifestują się zaniżoną samooceną, doświadczaniem siebie jako osoby mniej wartościowej, przekreślaniem siebie mimo wysokich osiągnięć społecznych.
 
Co w końcu sprawia, że ludzie postanawiają szukać pomocy?
– Po pierwsze uświadomienie sobie, że istnieje zespół różnych problemów życiowych, które może mieć osoba wychowywana w rodzinie z problemami alkoholowymi. Po drugie – przyznanie się przed sobą, że ten problem może dotyczyć mnie. Kolejna sprawa – wiedza o tym, że w pobliżu są placówki, które zajmują się wsparciem psychologicznym na rzecz osób z syndromem DDA.
I ostatnia rzecz – może najważniejsza – zdobycie się na odwagę. Bo podjęcie decyzji o udziale w terapii jest niezwykle trudne. Uważam więc, że do nas trafiają tylko najodważniejsze osoby.
 
Jak wygląda terapia?
– Kiedyś powstawały przede wszystkim grupy samopomocowe. Spotkanie kogoś, kto doświadczył czegoś podobnego w życiu, jest niezwykle wspierające. Grupy powstają także dziś, mają charakter nieformalny. I często – wzorem ruchu Anonimowych Alkoholików, który niesie pomoc, opierając się na metodzie 12 kroków – także posługują się metodą 12 kroków, ale opracowaną z myślą o osobach z syndromem DDA. My natomiast oferujemy pacjentom przede wszystkim psychoterapię, czyli proces długoterminowego przyglądania się samemu sobie, całej historii rozwoju – od wieku dziecięcego aż do dziś. To pozwala na przeanalizowanie tego, co przeszkadza, co drażni, co boli. I podejmowanie, z pomocą psychoterapeuty, próby zmian. Program Centrum ANON oferuje psychoterapię indywidualną i grupową.
Obie metody wsparcia – grupy samopomocowe i profesjonalna psychoterapia – funkcjonują równolegle, choć są różne w istocie pomagania sobie. Z tym że grupy samopomocy powstają przede wszystkim w tych ośrodkach, w których dostęp do profesjonalnej psychoterapii jest utrudniony.
 
Irena Śliwińska
Psycholog kliniczny, prezes Centrum Psychoterapii i Leczenia Uzależnień ANON w Koszalinie 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki