Zmartwychwstanie Chrystusa jest przez nas czytane zasadniczo w kontekście religijnym. Chrystus umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał, otwierając nam drogę do domu Ojca. To jest fundament Dobrej Nowiny, jaką głosi Kościół. Św. Paweł pisze wprost, że nasza wiara byłaby próżna, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał. Bez tej prawdy wszystko, z czym zmaga się człowiek na ziemi, traci sens. Szczególnie wtedy, gdy cierpi i marzy o życiu, które byłoby pozbawione bólu. I żeby to życie było wieczne, bo tylko wtedy jest faktycznie godne ludzkich marzeń.
Solidarność Boga
Historie ostatnich dni Jezusa i Jego powstanie do nowego życia można jednak czytać także w kontekście społecznym. A taki sposób odczytywania Paschy Jezusa może okazać się również bardzo inspirujący. Otóż Tym, który oddaje życie, jest w istocie niewinna ofiara, człowiek moralnie doskonały. Jezus zostaje przez Piłata uznany za niewinnego. Choć pod wpływem tłumu ostatecznie skazuje Go na śmierć. Jedynymi, którzy krzyczą „ukrzyżuj Go”, są ci wśród Żydów, którzy wytoczyli mu niesprawiedliwy proces. Do krzyczących można jeszcze dołączyć wszystkich przechodniów, którzy głosu nie zabrali, a jednak także ich postawa zadecydowała o losie skazanego. W Ewangelii według św. Łukasza czytamy, że „tłum stał i patrzył”.
Jezus może i powinien więc być postrzegany również jako ofiara niesprawiedliwości społecznej. Wówczas Jego męka i krzyżowa śmierć są głośnym krzykiem niezgody na pogardę ludzkiej godności, z którym Bóg przez swojego Syna się solidaryzuje. Ewangeliczne opowiadania nie są tylko historią Zbawiciela, który daje życie wieczne, ale także Tego, który przychodzi, aby wyrazić swoją miłość i jedność z wszystkimi, którzy niesprawiedliwie cierpią. I którzy wraz z Jezusem wołają o pomoc, o miłosierdzie, o zmianę układów społecznych i prawa, które do takiej niesprawiedliwości doprowadziło.
Ktoś jednak słusznie zapyta: Co jednak ma w tym kontekście do powiedzenia zmartwychwstanie? To, że męka i śmierć Chrystusa są znakiem jedności Boga ze skrzywdzonymi, jest stwierdzeniem oczywistym. Ale zmartwychwstanie?
Nadzieja tu i teraz
Okazuje się, że jeden fakt ze współczesnej historii świata mówi głośno o nadziei, jaka jest zakorzeniona w całej ludzkości, którą odkupił Chrystus. Bo jeśli wierzymy, że Jezus nie tylko powstał ze śmierci do życia dla samego siebie, ale rzeczywiście dla nas, to w konsekwencji zmartwychwstanie rodzi nadzieję dla całej ludzkości, że wszyscy źle potraktowani, zmarginalizowani i niesprawiedliwie wykluczeni mogą odnaleźć nowe życie. I znowu ktoś słusznie dopowie: tak, ale dopiero w przyszłości, dopiero w niebie. Czy na pewno zmartwychwstanie można zawężać do nadziei związanej z przyszłym światem? Czy wiara Kościoła, że Syn Boży przez zmartwychwstanie potwierdził, że oddana miłość Syna Bożego wszystko zwycięża, pokonuje wszelki ból i niesprawiedliwość, nie jest zapowiedzią, że cały świat jest już tą siłą Jego miłości przesycony?
Przemawiający w tym kontekście jest fragment Pierwszego Listu św. Jana, w którym czytamy: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci”. Zaskakujący jest tutaj czas teraźniejszy. Jan nie mówi tylko o życiu przyszłym, ale o sile miłości, która zmienia świat już teraz. Miłości oddanej, czyli podobnej do tej, jaką kocha ukrzyżowany Chrystus. A jest to siła, która pokonuje wszelki ból i ludzką niesprawiedliwość. Wyraźne jest więc tutaj nawiązanie do Paschy, do Jezusa, który przechodzi ze śmierci do życia, ponieważ do końca umiłował. Zwycięstwo Bożej miłości triumfuje więc w całym stworzeniu już teraz. Kto kocha braci – pisze św. Jan – ten przechodzi ze śmierci do życia już teraz, tzn. doświadcza realnie zmartwychwstania. Nie w pełni, ale po części. Ale to już jest doświadczenie zmartwychwstania. Miłość oddana dla braci, szczególnie tych, którzy są pokrzywdzeni, jest zaczynem w cieście świata. Jest procesem, jest ziarnem rzuconym w ziemię, które wydaje owoc w swoim czasie. Ale ta zwycięska siła miłości w świecie jest znakiem obecności zmartwychwstałego Chrystusa, który chce ten świat przemieniać już teraz, jeśli tylko zechcemy w miłość oddaną dla innych uwierzyć. I nawet wtedy, gdy nie będziemy widzieli w jasnych barwach zwycięstwa tej miłości, gdy stawanie po stronie wykluczonych i pokrzywdzonych będzie przypominać rzucanie się z motyką na słońce.
Raz już się udało
Ta wiara powinna pobudzać naszą wyobraźnię, abyśmy chcieli w tej zwycięskiej miłości uczestniczyć bardzo praktycznie i angażować się w solidarną pracę na rzecz ubogich. I to nawet wtedy, gdy – jak uczniowie uciekający sprzed krzyża Jezusa – będziemy napotykać na ogromną trudność, aby w realną owocność tej miłości uwierzyć. Czy nie na tym polega jednak nasza wiara, że prawdziwe światło przez ciemności zniechęcenia, a zasłona świata nie jest w stanie przykryć przed oczyma ufnej duszy żywej obecności Chrystusa zmartwychwstałego?
Jednym z „dowodów” na istnienie tej siły miłości przemieniającej świat jest chociażby podpisanie w 1948 r. Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Przed kataklizmem, jakim była II wojna światowa, było nie do pomyślenia, żeby tyle państw jednocześnie zgodziło się na podpisanie wspólnego dokumentu o prawach człowieka. Mówiło się, że takie prawa powinny być zagwarantowane. Wiele państw wprowadzało swoje standardy prawne, aby godność każdego człowieka w praktyce obronić. Historyczny był jednak dzień, kiedy członkowie nowej wówczas Organizacji Narodów Zjednoczonych postanowili potwierdzić ten fakt razem, tzn. zobowiązali się do jakiegoś wspólnego fundamentu rozumienia tej godności i wynikającej z niej praw. I nawet jeśli te prawa są wciąż łamane i nadal nie istnieje pełna zgoda co do tego, jak godność człowieka rozumieć, to jednak gromadzący się ludzie w obliczu tak wielkiej niesprawiedliwości i tak wielu niewinnych ofiar wojny postanowili wyrazić to, co w ich sercach gdzieś głęboko jest ukryte. Chrześcijanie wierzą, że jeśli Jezus umarł i powstał do nowego życia – i jeśli nadzieja, że my też zostaniemy ostatecznie wyzwoleni, dotyczy nie tylko przyszłości, ale może już w jakimś stopniu realizować się w tym świecie – to zbawcza siła miłości, wysłużona przez Chrystusa na krzyżu, jest obecna jakoś w każdym ludzkim sercu. Każdy więc człowiek, który z miłości oddawać będzie własne życie dla cierpiących braci i sióstr, będzie również z tej zwycięskiej siły miłości krzyża korzystać. Będzie w niej duchowo uczestniczyć.