Logo Przewdonik Katolicki

Dlaczego mnie uratowałeś?

Małgorzata Bilska
fot. Materiały Prasowe

Uczniowie pytali Jezusa, czemu ten właśnie człowiek choruje, a inni nie? Co takiego zrobił on lub jego rodzice? W dwóch filmach, które właśnie wchodzą na ekrany polskich kin, sytuację odwrócono. Czemu Bóg pomaga konkretnej osobie, podczas gdy inni też się modlili i – być może – bardziej zasłużyli?

Filmy o Bogu i Jego interwencjach z definicji są narażone na obsunięcie się w nurt „filmowej hagiografii”. Kiedyś powstawały dzieła literackie o świętych, których dawano jako wzory do naśladowania, kosztem faktów historycznych i wartości literackiej utworu. W kulturze obrazu coraz większe znaczenie dla głoszenia Boga mają filmy fabularne. Są bardzo różnej jakości. W tym tygodniu na ekrany polskich kin wchodzą aż dwa.
12 kwietnia premierę miał oparty na faktach Przypływ wiary (reż. Roxann Dawson), od 19 kwietnia można będzie zobaczyć Wywiad z Bogiem Perry’ego Langa (kadr z filmu na zdjęciu). Pierwszy opowiada historię opartą na faktach i oddziałuje głównie na emocje. Drugi ma skłonić do przemyśleń o sensie życia. Jest coś, co je łączy. Uczniowie pytali Jezusa, czemu ten właśnie człowiek choruje, a inni nie? Co takiego zrobił on lub jego rodzice? Tu sytuację odwrócono. Czemu Bóg pomaga konkretnej osobie, podczas gdy inni też się modlili i – być może – bardziej zasłużyli?

Ekumenizm cudów
Oba filmy to dramaty amerykańskiej produkcji. Trzeba od razu zaznaczyć, że artystycznie pierwszy pozostawia sporo do życzenia. Przypływ wiary jest pomyślany jako narzędzie ewangelizacji, a nawet – chrześcijańskiej edukacji. Przygotowano do niego pomoce dydaktyczne, które można wykorzystać na lekcjach religii. Ma walory ekumeniczne, bo cud wydarzył się w Kościele protestanckim i wymodlili go chrześcijanie, do czasu Soboru Watykańskiego II piętnowani jako heretycy. Z polskiej perspektywy trudno niektórym zrozumieć, po co mamy jednać się z protestantami, zamiast ich nawracać na jedynie słuszną wiarę… Kłopot w tym, że uprzedzenia to nasz polski, historyczny problem. Inne kraje nie mają doświadczenia walki z zaborcami utożsamianymi wyznaniowo. Dla nas protestant to Prusak, prawosławny to car i jego żołnierze, a dla dobra narodowej tożsamości pielęgnowano model: Polak-katolik. Stany Zjednoczone, tak samo jak Kanada czy Australia, od zarania dziejów państwowych były wielonarodowe, wielokulturowe i wielowyznaniowe. Stworzyli je imigranci z Europy i innych kontynentów, podbijając ludność tubylczą. Z taką tradycją łatwiej być otwartym na świadectwa chrześcijan różnych wyznań – one łączą. Film opowiada niezwykłą historię o sile wiary matki, która „zaraża” nią męża, pastora i całą wspólnotę parafialną.
Przypomniałam sobie, jak ksiądz na spowiedzi polecił mi kiedyś książkę – świadectwo Sheili Walsh Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda. Dopiero w trakcie lektury odkryłam, że autorka jest protestantką. Książka naprawdę dużo mi dała. W kraju, gdzie zdarza się palenie książek „w imię Boga”, może dobrze obejrzeć film o sile wiary sióstr i braci w Chrystusie z innych Kościołów. Cudów doświadczają ludzie ponad podziałami wyznaniowymi.

Matka adopcyjna się modli
Historia jest prosta, wzruszająca. Kanwą scenariusza (autor – Grant Nieporte) jest książka Joyce Smith pt. Niemożliwe. Opowiada o wypadku jej adoptowanego, nastoletniego syna Johna i jego powrocie do zdrowia – wbrew medycynie. Tylko Joyce nie straciła nadziei w sytuacji po ludzku beznadziejnej. John (Marcel Ruiz), uczeń i dobrze zapowiadający się koszykarz, bawi się z dwoma kolegami na zamarzniętej tafli jeziora. Ta się załamuje. Kolegom udaje się wydostać na powierzchnię, a John przebywa pod lodowatą wodą 15 minut. Cudem okazuje się już wyciągnięcie go w tak krótkim czasie. Kolejny cud dzieje się po reanimacji, kiedy tuż przed ogłoszeniem zgonu przez lekarza, a po gorącej modlitwie rozpaczającej matki (przekonująca Chrissy Metz) jego serce zaczyna znów bić. Specjalista z kliniki uprzedza rodziców, że jeśli chłopiec w ogóle przeżyje, jego mózg nie będzie już ten sam – doznał bowiem nieodwracalnych uszkodzeń w wyniku niedotlenienia. Joyce nie przyjmuje diagnozy do wiadomości. Jak się potem okazuje, ma swoje powody, by walczyć o życie syna nawet z Bogiem… I Bóg chyba nie chce jej odmówić. Czy dlatego, że jak mówi w pewnej chwili pastor, straty by nie udźwignęła? Nie wiemy. 
Nie uprzedzając szczegółów finału film wiarygodnie pokazuje jej zmagania duchowe, bo słowa „bądź wola Twoja” nie przychodzą jej od razu. O życie chłopca solidarnie modli się cała wspólnota, szkolna i parafialna. Pastor (Topher Grace) okazuje się autentycznym, dobrym pasterzem, a relacji z parafianami, jaką zbudował, można mu zazdrościć. To mała społeczność. Nie ma w niej sporów o wiarę, choć młodzi przestają garnąć się do zboru. Z jeziora wyciągnął Johna ateista. Zastanawiają się potem razem, czemu im się to przydarzyło.
W tę opowieść można tylko uwierzyć albo nie. Do myślenia dają reakcje otoczenia. Czemu ty żyjesz, a moi bliscy umarli, choć błagałam o cud? – pytają go w szkole. W Wywiadzie z Bogiem dziennikarz pyta Boga: Czemu przyszedłeś do mnie? Jestem prorokiem? A potem coraz bardziej niecierpliwie: Czego ode mnie chcesz?

Dobrym ludziom przytrafia się Bóg
Wywiad z Bogiem ma zupełnie inny klimat. O ile początek Przypływu wiary może zniechęcać schematyzmem, bo dramat wciąga od wypadku (wcześniej widz jest jakby z obowiązku wprowadzany w główny temat), tu mamy do czynienia z niezłym, kameralnym filmem. Ambitny dziennikarz Paul Asher (Brenton Thwaites) wraca do domu z Afganistanu, gdzie był korespondentem wojennym. Sypie mu się małżeństwo, kolega zmaga się z PTSD – syndromem stresu pourazowego. Na psychice Paula przeżycia wojenne też zostawiły ślady. Umawia się na wywiad z tajemniczym człowiekiem, który przedstawia się jako… Bóg (David Strathairn). 
Trzy nagrania po pół godziny, w których Bóg nie daje (niestety!) odpowiedzi na dręczące ludzkość od zawsze pytania, zadawane przez dziennikarza wykształconego teologicznie… To raczej Bóg pyta Paula o jego dylematy. Próbuje uratować go przed wyborem, którego jako Bóg, najlepszy nawet Ojciec, nie mógłby wybaczyć. Rozmawiają o wolnej woli, zbawieniu i nadziei. Tu też mamy drobne nawiązanie do protestantyzmu. Kiedy pojawia się kwestia związku moralności z wiarą, Bóg pyta: jeśli według ciebie sama wiara wystarczy do zbawienia, dlaczego nie porzucisz moralności? Przypomina się Dostojewski: „Jeśli Boga nie ma, wszystko jest dozwolone”, tylko znów – odwrócone. Jeśli Bóg jest, jest dobry i miłosierny, to czy są grzechy, które na pewno nas od Niego odłączą na wieki? 
Obraz jest stonowany, wyciszony. Symbolicznie przedstawia go plansza szachów, przy której toczy się rozmowa. Jak podaje dystrybutor, „producentem filmu jest firma Giving Films, jej misją jest finansowanie filmów, które bawią i pobudzają rozmowy o życiu, wierze i relacjach międzyludzkich, za scenariusz odpowiada Ken Aguado”. Oba filmy dobrze się wzajemnie komponują, choć nie każdemu oba tak samo przypadną do gustu.
Do Boga można się zbliżyć co najmniej na dwa sposoby. Jeden, jak pokazuje Przypływ wiary – to siła radykalnego zawierzenia, które otwiera na darmową łaskę i Boży plan. Jest też droga pytań egzystencjalnych. Nie każdy lubi ciepło wspólnoty. Wywiad z Bogiem spodoba się widzom skłonnym do indywidualnych poszukiwań, mającym odwagę zmierzyć się z ciemną stroną swojego wnętrza. 
Zabawna jest scena, w której Bóg czeka na pytanie Paula: „Czemu złe rzeczy przydarzają się dobrym ludziom”? A ten go nie stawia. My pytamy: „Czemu Bóg ratuje niektórych, interweniując wbrew ich oporom?”. Jeśli po seansie zostaje w nas więcej pytań niż gotowych odpowiedzi, warto było iść. Według tego kryterium wybieram Wywiad z Bogiem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki