Uczenie religii jest jednak trudniejsze. A na pewno bywa takie w starszych klasach szkoły podstawowej i średniej. Tylko dlatego, że religia nie jest przedmiotem obowiązkowym i nauczyciel wie, że postawienie wymagań podobnych do tych, jakie stawia na przykład nauczyciel matematyki, może spowodować odpływ uczniów. W ogóle utrzymanie wysokiej frekwencji – i to uczniów, którzy w coraz większej liczbie nie chodzą do kościoła – staje się skomplikowanym zajęciem. Mówi o tym „Przewodnikowi” Mariola Tańska-Kubiak, która uczy zarówno języka niemieckiego, jak i religii. Dla pani Marioli jest to jednak wyzwanie ciekawe, a nawet pasjonujące. Bo na jakim innym przedmiocie uczniowie mają okazję rozmawiać naprawdę o życiu, o sprawach dla nich samych najważniejszych?
Na potrzeby „Przewodnika” Monika Białkowska przeprowadziła ankietę wśród katechetów i wydziałów katechetycznych. Dane zebrała w obszernym tekście i infografice (s. 18). Nie są to profesjonalne badania socjologiczne. Nasza dziennikarka nie zamierzała takich robić. Wyniki ankiet skłaniają jednak do ciekawych wniosków. Okazuje się, że nauczyciele religii są bardzo zmotywowani do swojej pracy. Nie z powodu finansów, one są za niskie. Nie są też zbytnio zniechęceni atmosferą wokół religii w szkole, jaka narasta z powodu propozycji politycznych, aby religię ze szkół usunąć. Nie poddają się również z powodu trudności swojej pracy. Wierzą, że to jest ich misja, i jej się oddają. To jest bardzo pozytywne, wręcz piękne.
Właśnie dlatego, obok wszelkich pesymistycznych ocen stanu religii w szkole, warto posłuchać samych katechetów, jak o sobie i swojej pracy opowiadają. Bo ich zapał jest zaraźliwy.