Polacy złamali Enigmę wiele lat przed Turingiem – pisała w ubiegłym roku brytyjska prasa. Czytelnicy na Wyspach Brytyjskich dowiedzieli się wreszcie, jak wyglądała historia złamania szyfru niemieckiej maszyny. Prawdę o Enigmie ujawnił dopiero 30 lat po wojnie, w 1973 r., francuski generał Gustave Bertrand – napisał, że jako pierwsi rozszyfrowali ją Polacy. Książka Bertranda wywołała ogólnoświatową dyskusję na temat roli różnych państw w złamaniu najpilniej strzeżonej tajemnicy II wojny światowej. Największe osiągnięcia przypisywali sobie Brytyjczycy, chwalili się też Francuzi i Amerykanie, a Polacy – jak to często bywa – pozostali w cieniu. A przecież od dawna było wiadomo, że „naukowa sztafeta”, czyli wieloletnia walka z zagadkami Enigmy zaczęła się właśnie w Polsce.
Jasnowidz nie dał rady
W czasie wojny polsko-bolszewickiej nasz radio-wywiad odniósł spore sukcesy w przechwytywaniu i odczytywaniu wojskowych depesz nieprzyjaciela. Proste bolszewickie szyfry szybko zostały złamane przez polskich kryptologów-matematyków, dzięki czemu odrodzonemu Wojsku Polskiemu udało się wygrać wiele bitew i potyczek, a także zatrzymać bolszewików nad Wisłą. W sukcesie marszałka Piłsudskiego znanym dzisiaj jako cud nad Wisłą ogromny udział mieli kryptolodzy. Tego potencjału nie można było zmarnować.
Po wygranej wojnie z bolszewikami sytuacja na wschodniej granicy się uspokoiła, ale na zachodzie było coraz goręcej. Niemcy zapomnieli o klęsce i zobowiązaniach przyjętych po I wojnie światowej. Coraz częściej łamali nałożone na nich zakazy, coraz więcej inwestowali w armię, uruchamiali fabryki zbrojeniowe, produkowali nowe typy uzbrojenia i wyposażenia wojskowego. Zwiększali też liczebność armii i pilnie strzegli tajemnicy państwowej.
Już od lat 20. szyfrowali wojskowe depesze skomplikowanym szyfrem generowanym przez maszynę. W Polsce i innych krajach podjęto próby jego złamania. Próbowali go odczytać szaradziści, krzyżówkowicze i matematycy. Poproszono nawet o pomoc jasnowidza, pan Ossowiecki nie dał jednak rady.
Wola poznania treści niemieckich depesz była ogromna. Zagrożenie ze strony Niemiec narastało, sprawy więc nie zamknięto. Sztab Generalny ponownie poprosił o pomoc naukowców. Zwrócono się do słynnego matematyka, prof. Zdzisława Krygowskiego z Uniwersytetu Poznańskiego, by wskazał kilkunastu studentów z najlepszymi ocenami, mówiącymi płynnie po niemiecku. Życiorysy „wybrańców” sprawdziła zapewne „Dwójka”, czyli polski kontrwywiad, a potem przystąpili oni do zajęć dodatkowych.
Młodzi, zdolni i skuteczni
Na początku stycznia 1929 r. zorganizowano dla nich w Poznaniu kurs kryptologiczny, na którym uczono podstaw kryptologii i analizy matematycznej, ale także permutacji i rachunku prawdopodobieństwa. Wykłady prowadzili dojeżdżający z Warszawy wojskowi: mjr Franciszek Pokorny, kpt. Maksymilian Ciężki oraz inż. Antoni Palluth. Szybko wyłoniła się czołówka studentów, którzy najlepiej radzili sobie z rozwiązywaniem zadań.
Poznaniak Henryk Zygalski w dziesięć minut rozwiązał prosty szyfr niemiecki, a zakładano, że zajmie to co najmniej… kilka godzin. Innym razem zadano słuchaczom pytanie o osobistość niemiecką z lat I wojny światowej, która ma układ samogłosek „e-e-a e-e-e”. Pochodzący z Bydgoszczy Marian Rejewski w kilka sekund skojarzył, że to Generał Beseler. Ostatecznie Zygalskiemu, Rejewskiemu oraz ich koledze Jerzemu Różyckiemu wojsko zaproponowało pracę.
Biuro Szyfrów utworzyło w 1930 r. w Poznaniu swoją ekspozyturę. Zlokalizowano ją w budynku Komendy Garnizonu przy ul. Święty Marcin. Stąd było blisko na Uniwersytet, który mieścił się wtedy w Zamku Cesarskim. Młodzi matematycy mogli więc w dogodnym momencie dyskretnie wymknąć się z zajęć, by w sąsiednim budynku w spokoju pracować nad niemieckimi szyframi. Mieli całodobowe przepustki, a wojskowi wymagali tylko, by przepracowali 12 godzin w tygodniu – warunki wręcz wymarzone do dokonywania odkryć naukowych!
Wojsko było zadowolone z osiągnięć młodych matematyków, dlatego we wrześniu 1932 r. poznańskie Biuro Szyfrów zlikwidowano, a jego pracowników przeniesiono do Warszawy. Zaoferowano im dobre warunki finansowe i pasjonującą pracę. Mieli na pełen etat zajmować się łamaniem szyfrów niemieckich.
Pierwsze włamanie
Szybko przyszły sukcesy. W listopadzie złamano, uważany za bardzo silny, szyfr morski Kriegsmarine (niemieckiej marynarki). Udało się to nie tylko dzięki znajomości wyższej matematyki, ale także niemieckiej mentalności. Młodzi kryptolodzy dzieciństwo i młodość spędzili w zaborze pruskim. Uczyli się w niemieckich szkołach, na lekcjach mówili po niemiecku, a ich kolegami w ławce byli nie tylko Polacy, ale i Niemcy. Siłą rzeczy poznali pruski dryl, hasło „ordnung muss sein” i byli poddani solidnej pruskiej edukacji. Na szczęście potrafili to wykorzystać w dobry sposób.
Zmagając się z szyfrem Kriegsmarine dostali do analizy wielką stertę przechwyconych depesz, które wyglądały na ćwiczebne. Rejewski domyślił się, że wysyłano pytania, na które przychodziła krótka odpowiedź. Kryptolodzy przyjęli, że odpowiedzią jest data. O co zatem młody niemiecki szyfrant, szkolący się w radiotelegrafii, mógł zapytać swojego kolegę siedzącego przy radiostacji odbiorczej? O jaką datę dzisiaj zapytałby swojego kolegę polski licealista czy student? Pytanie brzmiało „Kiedy urodził się Fryderyk Wielki?” Odpowiedzią była data 1712 r. Dzięki temu „pierwszemu włamaniu” udało się kawałek po kawałku rozszyfrować cały szyfr Kriegsmarine.
Dopełnieniem sukcesów z 1932 r. było rozszyfrowanie przez Rejewskiego pierwszych depesz szyfrowanych Enigmą, niemiecką maszyną szyfrującą, uważaną przez Niemców za całkowicie bezpieczną. W styczniu Rejewskiego wsparli w pracy koledzy i od połowy miesiąca Polakom udawało się czytać pełne teksty depesz Reichswery. Największym osiągnięciem tej trójki nie było jednak samo odczytywanie depesz, ale teoretyczne i matematyczne rozszyfrowanie zasady działania Enigmy, co można było wykorzystywać przez kolejne lata.
Szacunek Churchilla
Aż do 1939 r. Polakom udawało się deszyfrować niemieckie depesze, chociaż strona przeciwna ciągle podnosiła poziom bezpieczeństwa i komplikowała sposób nadawania korespondencji radiowej. Niestety nawet najlepsi kryptolodzy nie są w stanie zatrzymać armii wyposażonej w czołgi i działa, dlatego, wiedząc o nadchodzącej wojnie, w lipcu 1939 r. Polacy podzielili się swoim odkryciem z sojuszniczymi wywiadami: angielskim i francuskim.
W podwarszawskich Pyrach goście z Londynu i Paryża dostali nie tylko po jednej działającej replice maszyny Enigma, skonstruowanej przez polskich techników, ale także uzyskali od strony polskiej know-how, czyli wiedzę, w jaki sposób Enigmę udało się złamać i jak robić to dalej. Przedstawiciele wywiadu francuskiego i brytyjskiego nie mogli uwierzyć w to, co osiągnęli Polacy, a dokonane przez Rejewskiego odkrycie uznali za „niebywałe”. Kilka tygodni później, we wrześniu 1939 r. łamacze Enigmy musieli uciekać z Warszawy na wschód, by po przejściu przez granicę z Rumunią, dostać się do Francji.
Depesze Enigmy z mniejszymi i większymi sukcesami łamano do końca wojny. Anglicy informacje uzyskane tą drogą ukrywali pod kryptonimem „Ultra” [ultra-secret, czyli ściśle tajne – przyp. red.], a Churchill uznawał je za swoje najcenniejsze źródło wywiadowcze. Pod koniec wojny Anglicy podzielili się swoją wiedzą i ustaleniami z USA, m.in. by wspólnie zwalczać niemieckie u-booty grasujące na Atlantyku.
Polscy i francuscy kryptolodzy rozszyfrowywali niemieckie depesze do 1942 r., czyli do zajęcia przez Niemców nieokupowanej części kraju – Francji Vichy. Zygalskiemu i Rejewskiemu udało się przedostać przez Pireneje i Hiszpanię do Anglii. Różycki zginął w katastrofie statku na Morzu Śródziemnym. Niestety po dotarciu do Anglii polscy kryptolodzy zostali odsunięci na boczny tor. Brytyjczycy z ich usług nie skorzystali, pomysłu na ich wykorzystanie nie miał też polski rząd emigracyjny w Londynie. Ich zadania przejęły liczące setki i tysiące osób zespoły kryptologów angielskich i amerykańskich, wspieranych dodatkowo przez skomplikowane maszyny liczące, będące pierwowzorem komputerów.
Dzisiaj nikt już nie podważa roli polskich kryptologów w złamaniu Enigmy. Warto jednak pamiętać, że wieloletnie czytanie depesz niemieckich było możliwe dzięki podzieleniu się sekretem i dokonaniami przez kraje alianckie: Polskę, Francję, Anglię i USA. Historycy przyjmują, że możliwość czytania depesz szyfrowanych Enigmą skróciła II wojnę światową o dwa lata.