Logo Przewdonik Katolicki

Rodzic to nie wróg

Z Dorotą Napierałą, prezesem Fundacji Javani, rozmawia Dariusz Hybel

Skąd pomysł, by powołać fundację, która zajmuje się wsparciem małoletnich rodziców?
– Z obserwacji rodzin, do których dotarliśmy, będąc wolontariuszami „Szlachetnej Paczki”. Spotykając się z rodziną kilkakrotnie, można zauważyć prawa w niej rządzące, a zachowania nastolatków mówią same za siebie. Program „Szlachetna Paczka” kończył się – i brakowało narzędzi, by pracować z młodymi potrzebującymi wsparcia. Powstało więc Javani. W zespole fundacji są m.in. mediatorzy, prawnicy, lekarze, położne, pielęgniarki, księża, psychologowie, naprotechnolog, doradca zawodowy, którzy mimo swoich codziennych zawodowych i rodzinnych obowiązków, gotowi są pomagać.
 
Jaka jest skala młodocianego rodzicielstwa w Polsce? Czy zmiany, które nastąpiły po 1989 r. mają na to wpływ?
– Wpływ na to, że liczba nastoletnich rodziców rośnie ma związek z tym, że nasze pokolenie rodziców chce być bardziej kumplami niż rodzicami. Wielu nie stawia dzieciom wymagań, nie powierza obowiązków. Nie mówimy chłopcom, aby odprowadzali nasze córki do domu po wyjściu do kina; żeby ustąpili miejsca w tramwaju i nie rozmawiali z rękoma w kieszeniach. Co więcej, jeśli chłopak musi przenocować w naszym domu, często nie przygotowujemy posłania w salonie, bo przecież to byłoby dziwne, dziś wszyscy myślą inaczej. Nie chodzi o to, by swoją niezgodę wykrzyczeć w twarz, ale wyrazić ją z miłością.
 
Czego najbardziej obawiają się młodzi ludzie, gdy dowiadują się, że powołali do życia dziecko?
– Najbardziej boją się powiedzieć to własnym rodzicom, niezależnie czy mają lat 14, czy 20. Jeśli w ciążę zajdzie studentka, boi się tak samo. Oczywiście w przypadku młodszej nastolatki mamy do czynienia z większym przerażeniem i wstydem. Ważne jest, by rodzice młodej mamy tak szybko nie odciążali jej z odpowiedzialności i zadań, a także nie izolowali ojca dziecka. Kiedy już nastolatka przebrnie przez przekazanie tacie dziecka i swoim rodzicom wiadomości, że zostaną dziadkami, jest jeszcze szkoła. Najczęściej tę kwestię biorą na siebie jej rodzice.
Do naszej fundacji zgłaszają się mejlowo, przez Facebooka lub telefonicznie osoby z całego kraju. Często potrzebują porozmawiać i usłyszeć, że nie są złymi dziećmi czy nieudolnymi rodzicami. Małoletnie ciąże zdarzają się także w rodzinach wierzących,
i tu pojawia się dodatkowo poczucie zdrady wartości, w jakich zostałam/zostałem wychowany. Plus jest taki, że te rodziny szybko przezwyciężają kryzys, bo dążą raczej do zgody i jedności.
 
Kluczową rolę w uniesieniu przez młodych ludzi macierzyństwa i ojcostwa mają do odegrania ich rodzice. Z jakimi postawami można się tu spotkać?
– Nasza pani psycholog na spotkaniach z młodzieżą uczy, jak przekazywać rodzicom trudne wiadomości. Bo rodzic to nie jest „zło konieczne” i ważne jest, by chcąc wyznać coś trudnego, nie widzieć w nim kogoś, kto zaraz stanie przeciwko nam. Tyle że trzeba się liczyć z różnymi reakcjami, bo ta informacja jest najczęściej szokiem, przez który małoletni rodzice sami zdążyli wcześniej przejść. Wszystko zależy od stopnia zażyłości z rodzicami. Jeśli w rodzinie swoboda obyczajów jest normą, to ta reakcja będzie inna niż w rodzinie, która ma plany i aspiracje.
 
Czy zna Pani przypadki, by rodzice nakłaniali własne dzieci do przerwania ciąży?
– Jedna z ponad 30 osób opowiadała, że mama namawiała ją na przerwanie ciąży. Ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło. Rodzice dziewczyny byli po rozwodzie. Tata nie interesował się córką, założył nową rodzinę. Po namowach mamy na aborcję nasza Kasia skontaktowała się z ojcem. Tata i jego druga żona zaprosili ją do siebie. Teraz Kasia z ponadroczną już córeczką i ojcem malutkiej mieszkają blisko jej rodziny. Chłopak pracuje, dziewczyna uczy się zaocznie i zajmuje dzieckiem przy wsparciu macochy i taty. Mama była u nich w odwiedzinach.
W jednej sytuacji dziewczynka myślała o środkach wczesnoporonnych, ale anonimowa osoba powiadomiła wychowawcę. Dziewczyna już urodziła, a rodzice są wdzięczni, że ktoś miał odwagę ustrzec ich dziecko przed zagrożeniem, którego nie było świadome.
 
W życiu dorosłych bywa, że kiedy kobieta zachodzi w ciążę, jej partner znika. Jak to jest w przypadku młodocianych matek?
– Niestety nie jest różowo. Część chłopców odchodzi, bo zostali zdominowani przez rodziców, inni uciekają z hasłem „to nie moje”. To przykre, ale pokazuje, że nie można ustawać w pracy nad wpajaniem wartości. Wyznajemy zasadę, że dziecko powinno znać swoje korzenie, a więc i tatę, jaki by nie był. Dlatego staramy się tłumaczyć rodzicom nastolatków, że są dziadkami, a nie mamą czy tatą wnuka, wnuczki. Młodzi rodzice muszą ponosić konsekwencje i odpowiedzialność, a ich rodziny mają im dać tyle czasu i miłości, by mogli się uczyć i mimo obowiązków na przykład czasem spotkać się ze znajomymi.
 
Na jaką formę pomocy mogą liczyć małoletni rodzice, którzy skontaktują się z fundacją?
– Zawsze pytamy: czego potrzebujesz i jakie masz możliwości? Jeśli jest taka konieczność, wysyłamy mejlem przykładowy wniosek do sądu rodzinnego albo zestaw informacji o możliwych świadczeniach. Gdy ktoś mieszka w pobliżu, może spotkać się z psychologiem, lekarzem, położną. Pomagamy w trudnych rozmowach w szkole. Jeśli trzeba zorganizować wyprawkę, też jesteśmy w stanie to zrobić, choć niekoniecznie z nowych rzeczy. Ale przede wszystkim: jesteśmy. Nie oceniamy zgłaszającego się. Staramy się bazować na jego możliwościach, a nie na naszych wyobrażeniach.
 
Czy fundacja podejmuje działania profilaktyczne?
– Tak. Jeździmy do szkół, spotykamy się z młodzieżą. Przedstawiamy po co i dla kogo się zrzeszyliśmy. Uczymy, jak przekazywać trudne informacje. Prezentujemy symulatory noworodków z zespołem FAS i na głodzie narkotykowym w ramach profilaktyki uzależnień i zwyczajnie higienicznego trybu życia. Idea naszej profilaktyki opiera się na przekonaniu, że mężczyzna, nawet ten bardzo młody, musi najpierw podjąć działania, które dadzą mu prawo do bycia ojcem, zanim zacznie podejmować temat współżycia. Stawiamy też na czekanie na właściwego partnera, naukę szanowania siebie i innych, na zdobywanie wykształcenia i intensywne formowanie się. Żeby to osiągnąć, uświadamiamy też, jakie są skutki zachowań seksualnych podejmowanych w niewłaściwym czasie z niewłaściwą osobą.



Dorota Napierała z wykształcenia fizyk, pedagor i mediator, prywatnie żona i mama. Prezes, koordynator działań Fundacji Javani.

Fudnacja Javani udziela wsparcia nastoletnim rodzicom i ich otoczeniu. Działa przy parafii pw. św. Matki Teresy z Kalkuty w Kamionkach (gmina Kórnik). Więcej informacji : javani.archpoznan.pl, www.facebook.com/fundacja.javani
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki