W telewizyjnych relacjach z walk pod Donieckiem wśród bojowników prorosyjskich formacji walczących z Ukrainą wyróżniają się malowniczymi czarnymi papachami, które raczej mało pasują do ich wojskowych panterek. To Kozacy. Skąd się wzięli, kim są i czego chcą? Spróbujmy opowiedzieć to w największym skrócie.
O Kozakach wiemy tyle, ile przeczytaliśmy o nich w Ogniem i mieczem. Ale to tylko Kozacy Zaporoscy, których już nie ma. Byli tylko ogniwem całego łańcucha wolnych ludów stepowych, zorganizowanych na sposób wojskowy. Łańcuch ten, choć poważnie nadszarpnięty w latach rewolucji, nadal istnieje. Dzisiejsi Kozacy, mimo że formalnie uznani za Rosjan, sami niekoniecznie chcą się za nich uważać. Dlatego piszemy o nich przez duże „K”.
Sztandary z Matką Bożą
Samo słowo „kozak” (przez małe „k”), oznaczające wolnego zbiega, pochodzi z kultury mongolsko-tureckiej. Przez wieki Kozacy byli zlepkiem różnych ludów, nie tylko słowiańskich, które w bezludnych stepach tworzyły wojskowe osady. W XVI w. przyjęli prawosławie i odtąd walczą pod sztandarami z wizerunkiem Matki Bożej lub św. Jerzego. Chronili południowe rubieże Rzeczypospolitej oraz Rosji przed ekspansją muzułmańskich koczowników oraz tureckich sułtanów. Służyli królom i carom, jednak starali się zachować niezależność, więc czasem występowali także przeciw swoim opiekunom (patrz powstanie Chmielnickiego). Ten stan rzeczy trwał, dopóki imperatorowa Katarzyna w 1775 r. za jednym zamachem nie rozprawiła się z Kozakami nad Donem (stłumienie powstania Pugaczowa) i nad Dnieprem (likwidacja Siczy Zaporoskiej).
Gdy zabrakło Kozaków ukraińskich, z pozostałymi, rosyjskimi, carom łatwiej było sobie poradzić. Władcy Rosji zorganizowali ich w kilkanaście autonomii wojskowych, rozrzuconych po południowowschodnich kresach imperium. Największą z tych autonomii był Obwód Wojska Dońskiego. Do 1917 r. Kozacy służyli więc carowi, i jako tacy dali się poznać także Polakom, jako żandarmi rosyjskiego samodzierżcy. Wbrew pozorom nie byli jednak „najbardziej rosyjskimi spośród Rosjan”. Sami o sobie myśleli raczej jako o sojusznikach niż rodakach imperatorów. A na przełomie XIX i XX stulecia, gdy w Europie szerzyły się ruchy narodowe, również wśród nich – szczególnie nad Donem – pojawiła się myśl o osobnym kozackim narodzie i osobnym kozackim państwie.
Rzeź i odrodzenie
Bolszewicy w latach 1918–1921 rozprawili się z nimi z okrucieństwem, w którym przewyższyli nawet samych siebie. Wymordowali i zagłodzili ponad 100 tys. kozackich mężczyzn, kobiet i dzieci. Oficjalnie za ich reakcyjność i wierność carowi. Lecz był jeszcze jeden, mniej znany powód. Ofiarami bolszewików padli głównie przedstawiciele elity, która pielęgnowała ideę kulturalnej odrębności, prowadzącej do politycznego separatyzmu. Pozbywając się kozackiej elity, komuniści pozbywali się dwóch problemów naraz.
Choć „pozbawieni głowy”, Kozacy przetrwali jakoś czasy komunizmu. W 1990 r., gdy sowieckie imperium chwiało się już w posadach, zaczęli się spontanicznie odradzać. Powstawały paramilitarne formacje, nad którymi nie miało kontroli rosyjskie ministerstwo obrony narodowej. Kozakami, z racji zniszczenia ich inteligencji, było jednak łatwiej manipulować niż innymi grupami etnicznymi. Kozackie bojówki stały się więc wygodnym narzędziem Kremla do rozpętywania i podtrzymywania kryzysów na rubieżach rozpadającego się ZSSR (Naddniestrze, Kaukaz), potem zaś w wojnie w byłej Jugosławii, w rosyjskiej napaści na Gruzję (2008 r.), wreszcie w aneksji Krymu. Rosja Putina oficjalnie wcieliła ich w swoje struktury, chcąc nie chcąc pozostawiając im pewną autonomię.
Powrót na swoje
Gdy wiosną 2014 r. wybuchła wojna Ukrainy z separatystami z Doniecka, faktycznie zaś z agresorami uzbrojonymi i wyszkolonymi przez Putinowską Rosję, Kozacy – jak można się domyślać – również nie pozostali bierni. 3 maja do pogranicznego ukraińskiego miasta górniczego Antracyt wjechały ciężarówki wypełnione bojownikami Wojska Dońskiego. Na głównym placu zawisła kozacka flaga, zaś naczelnik wszystkich Dońców, brodaty ataman Nikołaj Kozicyn, ogłosił powstanie wolnego państwa dońskiego i zapowiedział rychłe przeprowadzenie wyborów. Wśród miejscowych rozpoczął także nabór do Kozackiej Gwardii Narodowej.
Kozacy Dońscy zajęli Antracyt jako przeciwnicy majdanowej Ukrainy i sojusznicy separatystycznych republik w Doniecku i Ługańsku. Jednak działali we własnym imieniu. Warto wiedzieć, że do 1918 r. okolice nieistniejącego jeszcze wtedy Antracytu były częścią Obwodu Wojska Dońskiego, a do Ukrainy włączyli je dopiero bolszewicy. Kozacy więc, we własnym mniemaniu, wyzwalali odebrane im terytorium. Ponieważ na rosyjskich terenach byłego Obwodu nie byli w stanie powołać niepodległego państwa – na taką swawolę Rosja Putina nigdy się nie zgodzi – postanowili zrobić to na ogarniętej wojną Ukrainie.
Zapowiedź wolnych wyborów zaniepokoiła podległe Putinowi służby. Przecież nie po to Kreml angażuje siły i środki w Doniecku i Ługańsku, aby fundować sobie kozackie samostanowienie. Sam Kozicyn też wydawał się wątpliwym sojusznikiem; Rosjanie nie mogli mu zapomnieć sojuszu, jaki w imieniu Wojska Dońskiego zawarł z Czeczenią Dżochara Dudajewa. W listopadzie 2014 r. doprowadzili więc do usunięcia atamana z terytorium formowanego kozackiego państwa. Na jego miejsce przyjechał dowódca nikomu nieznany, ale ściśle wypełniający płynące z Kremla rozkazy.
Beczka prochu
Nie wszystkim to się podobało. W maju 2015 r. kozaccy atamani, walczący dotąd po stronie separatystów z Doniecka i Ługańska, odmówili im posłuszeństwa. W odpowiedzi rosyjski Specnaz zaatakował i rozbił siedzibę atamanów w donieckim hotelu Praga. Kozacy w odpowiedzi wysadzili w powietrze pociąg z rosyjskim uzbrojeniem, wiezionym dla separatystów. Rozpoczęła się regularna, choć krótka, wojna kozacko-rosyjska. Na terenach wokół Antracytu dowódca Kozaków, ataman Aleksandr Gajdej, ogłosił nawet powstanie Kozackiej Republiki Ludowej. Separatyści, wsparci siłami Specnazu, mieli w tej walce miażdżącą przewagę, więc Kozacy, choć nastawieni bojowo, przegrali, a Gajdeja aresztowano. Najwaleczniejszego z atamanów, Pawła Driomowa, pseudonim Batia (co po kozacku znaczy Ojczulek), pozbyto się, zakładając ładunek wybuchowy w samochodzie, do którego wsiadł na własnym weselu. Jesienią 2015 r. autentyczny kozacki ruch na wschodniej Ukrainie był już przez Rosję spacyfikowany.
Kozacka Gwardia Narodowa działa nadal na froncie ługańsko-donieckim, tym razem bez większych przeszkód wypełniając tam rozkazy Putina. Jednak militarna pacyfikacja niepokornej wspólnoty jest rozwiązaniem na krótką metę. W dalszej perspektywie problemu z Kozakami nie da się Kremlowi rozwiązać za pomocą podobnych metod. Moment w którym problem kozacki pojawi się znowu, wydaje się więc tylko kwestią czasu.