„Zatrzymaj aborcję!” to najnowsza obywatelska inicjatywa, która zakłada złożenie w Sejmie projektu ustawy zakazującej aborcji. Do trzech razy sztuka?
– Mam nadzieję, że tak. Tych obywatelskich inicjatyw było więcej, ale w tej kadencji Sejmu będzie to faktycznie trzecie podejście po odrzuconym przez posłów projekcie Ordo Iuris i zamrożonej w komisji petycji propozycji Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Jak widać wyrzucają nas drzwiami, ale my wracamy oknem (śmiech).
Wspomniane projekty zakładały całkowity zakaz aborcji. Ten skupia się na zakazie aborcji eugenicznej.
– Chcemy teraz zmienić tylko jeden przepis i zakazać zabijania dzieci poczętych podejrzewanych o nieuleczalną chorobę bądź niepełnosprawność. To właśnie z tej przyczyny życie traci 96 proc. ofiar aborcji w Polsce. Obowiązująca dziś ustawa była pisana z taką intencją, aby aborcja była wyjątkiem. Niestety z wyjątku zrobiła się reguła i dziś jeśli u dziecka stwierdza się wadę, to natychmiast proponuje się jego rodzicom przerwanie ciąży.
Kiedy rozpocznie się zbiórka podpisów?
– Projekt pokażemy we wrześniu i wtedy rozpoczniemy zbiórkę, która potrwa trzy miesiące. Wiem, że niektórzy już dziś rwą się do pracy, ale prawda jest taka, że to olbrzymie przedsięwzięcie logistyczne, któremu nie sprzyja okres wakacyjny. A od liczby zebranych podpisów zależy powodzenie naszej akcji.
Co ma Pani na myśli? Żeby posłowie zajęli się tą inicjatywą wystarczy przecież 100 tys. podpisów, a to nie powinno być problemem.
– To prawda, liczba podpisów zawsze wielokrotnie przewyższała wymagane 100 tys. Ale im więcej osób się podpisze pod naszym projektem, tym lepiej. Będzie to jasny dowód dla rządzących, że Polacy nie są za zabijaniem niewinnych dzieci.
To wystarczy, żeby przekonać władze?
– Prezydent Andrzej Duda już zapowiedział, że jeśli na jego biurko trafi ustawa ograniczająca aborcję z przyczyn eugenicznych, to ją podpisze.
Ale wcześniej musi ją uchwalić parlament.
– Jestem dobrej myśli.
Nie boi się Pani, że politycy ugną się pod naciskiem społecznym? W ubiegłym roku PiS wycofał się ze zmian pod wpływem czarnych protestów.
– Mam nadzieję, że ugną się pod naciskiem osób, które podpiszą się pod projektem. A poza tym tam, gdzie w grę wchodzi życie obywateli, nie ma miejsca na polityczne kalkulacje. Aborcja to nie jest jakiś abstrakcyjny problem. Każdego roku życie z jej powodu traci ponad tysiąc polskich dzieci.
Projekt „Zatrzymaj aborcję!” został już zaprezentowany biskupom podczas ostatnich obrad Konferencji Episkopatu Polski. Jaka była ich reakcja?
– Bardzo dobra. Episkopat jest za pełną ochroną życia i poparł inicjatywę jako krok na dobrej drodze.
A kiedykolwiek nie był?!
– Po zeszłorocznym zamieszaniu można było usłyszeć różne nieżyczliwe głosy.
Wtedy środowiska pro-life poróżniła kwestia karania kobiet za dokonanie aborcji. Biskupi jasno powiedzieli, że są za ochroną życia, ale nie zgadzają się na karanie kobiet, bo kobieta jest zawsze drugą ofiarą aborcji.
– Nie chcę wracać do tamtej sytuacji, bo to nie była moja wojna. Powiem tylko tyle, że w Fundacji Życie i Rodzina działają zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy karania kobiet. Ale łączy nas jedno: chcemy ratować życie nienarodzonych. Eugenika to barbarzyństwo, na które cywilizowane państwo nie może sobie pozwolić. Wśród Polaków cały czas jest więcej zwolenników niż przeciwników ochrony życia, dlatego zrobimy wszystko, żeby zmienić istniejące prawo. Na początek w tym punkcie.
Kaja Godek działa w Fundacji Życie i Rodzina. W 2013 i 2015 r. była pełnomocnikiem obywatelskich inicjatyw antyaborcyjnych. Za obronę życia dzieci niepełnosprawnych otrzymała w zeszłym roku Medal św. Brata Alberta. Ma męża i troje dzieci, w tym jedno z zespołem Downa.