Z danych Europolu, policyjnej agencji Unii Europejskiej, wynika, że z 10 tys. dzieci uchodźców połowa zaginęła we Włoszech, a tysiąc w Szwecji. Problem może narastać, bo według międzynarodowej organizacji humanitarnej „Save the Children” („Ratujmy dzieci”) wśród uchodźców przebywających na kontynencie 26 tys. to dzieci pozbawione opieki. Nic dziwnego, nieletni stanowią ponad połowę liczby uchodźców z regionu Bliskiego Wschodu.
Organizacja Narodów Zjednoczonych twierdzi, że niezależnie od miejsca i przyczyny konfliktu to właśnie dzieci są najbardziej narażone na zagrożenia związane z przymusową migracją. Jeszcze dwa lata temu połowę wszystkich uchodźców na świecie stanowiły dzieci. Wojna w Syrii spowodowała, że ponad 7,6 mln dzieci zostało pozbawionych swojego domu i zmuszonych do przesiedlenia. Do Europy dotarła tylko ich mniejsza część. Chore, pozbawione dostępu do wody, pożywienia i podstawowych lekarstw, często stają się łatwym łupem dla zorganizowanych siatek przestępczych.
Biznes szmuglerów
Kryzys migracyjny związany z wojną w Syrii, działaniami militarnymi Państwa Islamskiego oraz konfliktami w północnej Afryce przyczynił się do zwielokrotnienia ruchów migracyjnych w regionie Morza Śródziemnego. Z danych przedstawionych przez Urząd Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców wynika, że średnio każdy imigrant płaci od 3 do 6 tys. dolarów za możliwość przepłynięcia do Europy. To oznacza, że w zeszłym roku szajki szmuglerów zarobiły na nieszczęściu mieszkańców Bliskiego Wschodu od około 3 mld do nawet 6 mld dolarów. Wielu z nich dostarcza łodzie i pontony wątpliwej kondycji, z których większość – jeśli dopłynie do brzegu – trafia na złom. Tylko w styczniu tego roku morze pochłonęło 403 ofiary. W zeszłym roku w czasie próby przepłynięcia Morza Śródziemnego zginęło co najmniej 3771 osób. Ciała ofiar pojawiają się wzdłuż całej linii brzegowej wschodniej części morza. Hotele na wybrzeżu Turcji najmują nawet specjalnych ludzi, którzy codziennie rano, zanim wstaną turyści, patrolują plaże i wyławiają ciała imigrantów. Widok wyrzuconych przez morze ciał dzieci i dorosłych nie jest tym, czego życzyliby sobie goście hotelowi.
Co się stało z dziećmi?
Na kryzysie migracyjnym żerują także gangi handlarzy ludźmi, których kryminalna działalność rozciąga się od Afryki Subsaharyjskiej po Skandynawię. O skali zjawiska mówią liczby osób posądzanych o ten proceder. Jedynie w ubiegłym roku Europol zidentyfikował około 11 tys. podejrzanych o udział w uprowadzaniu i handel ludźmi. Wśród nich są zarówno osoby przygotowujące fałszywe dokumenty, jak i gangsterzy zarządzający organizacjami przestępczymi. Według raportów Międzynarodowej Organizacji Pracy w 2005 r. roczne zyski z handlu ludźmi na świecie wyniosły blisko 30 mld euro. W 2014 r. zyski z samego wykorzystywania seksualnego kobiet w krajach rozwiniętych i Unii Europejskiej wynosiły około 24 mld euro.
Trwającej wędrówce ludów towarzyszy wzmożona działalność karteli narkotykowych i handlarzy ludźmi. Uchodźcy są narażeni na ich działalność na całej trasie swojej wędrówki. To właśnie handlarze ludźmi są pierwszymi podejrzanymi w sprawie zaginięcia dzieci uchodźców. Zaginieni mogą być zmuszani do niewolniczej pracy, wykorzystywani w celach seksualnych czy stać się ofiarami handlu organami.
Informacja o zaginionych dzieciach spowodowała, że tylko brytyjski rząd przeznaczy 10 mln funtów na sprowadzenie i zakwaterowanie samotnych dzieci błąkających się po kontynencie. To nie jedyne działania. Jak zapowiedział Rob Wainwright, dyrektor Europolu, w wywiadzie dla „Independent on Sunday”, oddziały europejskiej policji będą w większym stopniu „brać udział w demontażu infrastruktury kryminalnej i będą to robić lepiej niż do tej pory”. W lutym do walki z handlarzami ludzi włączyły się okręty NATO, które według zapowiedzi Jensa Stoltenberga, sekretarza generalnego Paktu Północnoatlantyckiego, będą utrudniać funkcjonowanie organizacjom przestępczym w regionie Morza Śródziemnego. Jak zapewnił Norweg, celem udziału NATO nie jest cofanie łodzi z migrantami, lecz zapewnienie bezpieczeństwa poprzez „nadzór i walkę z handlarzami i przemytnikami”. Dodatkowo wojska NATO, współpracujące ze strażą graniczną, mają zapobiec przedostaniu się na kontynent grup terrorystycznych powiązanych z Państwem Islamskim, których członkowie podają się za uchodźców.
Obawa przed deportacją
Powodem znikania części uchodźców są ich dalsze migracje wewnątrz Europy. Migranci zakwaterowani w tymczasowych miejscach pobytu mają możliwość nierejestrowanego opuszczania punktu zakwaterowania. Część, mając kontakt z rodzinami czy dawnymi sąsiadami, przenosi się w inne miejsce. Inni opuszczający ośrodki dla uchodźców robią to w obawie przed konsekwencjami nieuzyskania azylu, gdyż same długotrwałe procedury zniechęcają ich do oczekiwania na uzyskanie pozwolenia na pobyt i pracę. Problem dzieci jest jednak bardziej skomplikowany, dlatego że duża część z nich pojawiła się w Europie bez opieki dorosłych.
W zeszłym roku opinią publiczną wstrząsnęło zdjęcie 3-letniego chłopca, Alana Kurdiego, który w ucieczce przed wojną wraz z bratem i mamą utonęli w wodach Morza Śródziemnego. W efekcie kryzys uchodźczy zyskał odpowiednie zainteresowanie władz Unii i poszczególnych państw, mimo iż trwał on od początku wojny w Syrii, czyli od 2011 r. Wojenna zawierucha najbardziej uderza w bezbronnych i niewinnych. Problemy pobytu uchodźców w dużym stopniu emocjonują opinię publiczną, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Oskarżanie uchodźców o masowe gwałty czy naruszenie bezpieczeństwa mieszkańców kontynentu nie sprzyjają ani rozwikłaniu problemu migracji ani wyciszeniu narastających emocji. Pod koniec ubiegłego roku w Europie znajdowało się mniej niż 6 proc. wszystkich syryjskich uchodźców. Liban, państwo odpowiadające wielkości czterem Księstwom Luksemburga, przyjęło więcej ludzi niż wszystkie państwa Unii Europejskiej razem wzięte.