Rok temu, podczas przeglądania wiadomości w internecie, mój wzrok padł na zdjęcie, które początkowo wzięłam za nowo odnalezioną fotografię z powstania warszawskiego. Budynki z dziurami zamiast okien, zburzone do połowy, rozchwiane, zasypujące gruzem ulice. W rzeczywistości było to Aleppo, największe miasto w Syrii. Od tego czasu informacje na temat toczonych konfliktem regionów ma Bliskim Wschodzie nasuwają mi właśnie takie wizualne skojarzenia.
Wszyscy są szczęśliwi
Książka Dariusza Rosiaka Ziarno i krew. Podróż śladami bliskowschodnich chrześcijan wita nas zupełnie innym obrazem. Z okładki figlarnie spogląda kilkuletni chłopiec, a stojąca obok niego młoda kobieta śmieje się do rozpuku. Towarzyszy im jeszcze jedna Osoba – na murze za nimi widoczne jest graffiti przedstawiające Chrystusa. Paradoksalnie to barwne, pełne życia zdjęcie doskonale pasuje do książki Rosiaka, nawiązującej tytułem do słów Tertuliana: „Krew męczenników jest zasiewem nowych chrześcijan”. Obok tematu cierpienia i prześladowań, stale obecnego w tych reportażach, w zaskakujący sposób zaznacza się motyw chrześcijańskiej radości oraz poczucia sensu, które daje wiara. „Bóg działa na różne sposoby. Nie wiem, co przygotował dla mnie, ale cokolwiek wymyśli, będę szczęśliwy. U nas wszyscy są szczęśliwi” – mówi jeden z rozmówców Rosiaka, Adham, mieszkający na przedmieściach Kairu, w dzielnicy zwanej miastem śmieciarzy.
O konfliktach w Syrii i sąsiadujących z nią krajach zaczęło się głośniej mówić w Polsce dopiero, gdy pojawiło się widmo kryzysu humanitarnego związanego z falą uchodźców. W efekcie można odnieść wrażenie, że problemy zaczęły się w ostatnim roku. Temat pojawia się zresztą w mediach najczęściej ograniczony do spraw, które bezpośrednio dotyczą Europy. Przekazy koncentrują się właśnie na kwestii migracji, niewiele uwagi poświęcając podłożu konfliktu, warunkom życia na Bliskim Wschodzie czy miejscu chrześcijan w całej tej skomplikowanej mozaice. Nawet wykazując się chęcią zapoznania się z tą problematyką, łatwo stracić zapał w zetknięciu z namnożeniem obcych nazw występujących w rozlicznych wariantach oraz złożonością procesów historycznych, które są źródłem dzisiejszej sytuacji.
Realia życia
Te trudności przy lekturze Ziarna i krwi nie znikają zupełnie, jednak prowadzeni przez Dariusza Rosiaka zrobimy pierwszy krok w odległy kulturowo świat Bliskiego Wschodu. Realia tamtejszego życia poznajemy z punktu widzenia konkretnych osób, dzięki rozmowom prowadzonym z nimi przez autora. Właśnie – realia życia, bo Rosiak pisze nie tylko o tym, jak się na Bliskim Wschodzie umiera i jak się stamtąd ucieka, ale przede wszystkim o tym, jak się tam żyje. Reporterska perspektywa Ziarna i krwi, bliższa jednostkowym losom, będzie dobrym dopełnieniem takich książek, jak Globalna wojna z chrześcijanami i Czarna księga prześladowań chrześcijan w świecie pisanych w bardziej ogólnym planie.
Razem z Rosiakiem wyruszamy w podróż do Turcji, irackiego Kurdystanu, Libanu, Egiptu i Izraela. Odwiedzamy tereny, na których rodziło się chrześcijaństwo, a na których dziś żyje garstka wyznawców Chrystusa lub wręcz jak w Iraku z półtora miliona chrześcijan nie został ani jeden. Odkrywamy współczesne oblicze miejsc, których nazwy dobrze znamy z Pisma Świętego i historii Kościoła: Niniwa, Antiochia, Aleksandria, Chalcedon. Książka jest pozbawiona fotografii, warto więc w czasie lektury posiłkować się np. internetem, by zobaczyć opisywane lokalizacje: klasztory o barwie rozświetlonego słońcem piasku czy nowoczesne miasta.
Usłyszymy wiele historii ludzkich, m.in. związanych z odzyskiwaniem chrześcijańskiej tożsamości. W Turcji nie brakuje rodzin, które przetrwały ludobójstwo w 1915 r. (znane jako rzeź Ormian) dzięki temu, że porzuciły chrześcijaństwo i przeszły na islam. Dziś zdarza się, że młodzi ludzie, którzy poznają historię swoich przodków, decydują się wrócić do ich wiary i przyjmują chrzest. Często dokonuje się to w tajemnicy nawet przed najbliższą rodziną. Choć rozmówcy Rosiaka mówią, że obecnie nie dochodzi do aktów wrogości wobec chrześcijan, temat wciąż wiąże się z lękiem przed wykluczeniem i społecznym napiętnowaniem. „Wczoraj był dla nas wyjątkowy dzień, Boże Narodzenie, ale nie mogliśmy świętować. Nie mogliśmy przecież zamknąć sklepów, bo muzułmanie pytaliby, co takiego się wydarzyło” – opowiada Ormianin mieszkający na południu Turcji.
Paradoksy
Rosiak nie dociera do kraju, który w tej chwili najbardziej kojarzy się z prześladowaniami i z tematem uchodźców. „Nie wjadę do Syrii – pisze. – Trwa okrutna wojna, granice są pozamykane, całe połacie ziemi znalazły się pod kontrolą ludzi, dla których śmierć jest najsłodszym marzeniem. Zwłaszcza śmierć innowierców”. Jedzie jednak do Szwecji, do miasta Södertälje, w którym na 90 tysięcy mieszkańców jedną trzecią stanowią chrześcijanie z Turcji, Iraku i Syrii osiedlający się tu od ponad czterdziestu lat z powodu kolejnych konfliktów. Niektórzy, aby tu dotrzeć, oddali przemytnikom cały majątek. Opowiadają o podróży kutrami, na których przez kilka dni siedzieli w takim ścisku, że nie byli w stanie rozprostować nóg, zalewani przez wodę morską, wyczerpani z braku wody pitnej, pozbawieni toalety, cierpiący na chorobę morską, ze wszystkimi tego higienicznymi konsekwencjami.
Znajdziemy w Ziarnie i krwi wiele paradoksów i spraw zaskakujących dla naszej zachodniej wrażliwości i logiki. Kurdowie, dziś chroniący chrześcijan przed Państwem Islamskim, brali udział w ludobójstwie z 1915 r. Inny przykład: jeśli wierzyć Piotrowi Ibrahimowi Kalwasowi, jednemu z rozmówców Rosiaka, Koptowie potrafią być wobec zmieniających wiarę tak samo okrutni jak muzułmanie. Zdarzały się podobno przypadki zabójstw tych, którzy przeszli z chrześcijaństwa na islam. Rosiak nie zdradza swojego stosunku do tych kwestii. „Nie przyjechałem tu oceniać, tylko słuchać” – mówi. Niejednokrotnie jednak w tej podróży zdarzy się, że to w jego stronę padnie pytanie – takie, które na Zachodzie już prawie nigdy nie jest zadawane wprost. „Czy wierzysz?” – pytają kolejni rozmówcy. Czytając tę książkę, trudno nie skierować go też do samego siebie.