Logo Przewdonik Katolicki

Kłamstwo? Nie! Post-prawda

Paweł Stachowiak

Redakcje słowników oksfordzkich ogłosiły właśnie słowem roku pojęcie „post-prawdy”. Definiowane jest ono w sposób następujący: „informacje odnoszące się do okoliczności albo opisujące okoliczności, w których obiektywne fakty wywierają mniejszy wpływ na kształtowanie opinii publicznej niż emocje i osobiste przekonania”.

To świetny opis fenomenu, który opanowuje dziś światowy obieg informacji i kształtuje poglądy ludzi, szczególnie tych, którzy codziennie karmią się strawą dostarczaną przez media społecznościowe. Był on widoczny jak na dłoni choćby podczas ostatniej kampanii wyborczej w USA. Słowa obojga kandydatów – choć zdecydowanie częściej Donalda Trumpa – wielokrotnie były dalekie od prawdy, ale nie miało to zasadniczego wpływu na opinię publiczną i decyzje podejmowane przy urnach wyborczych. Można było udowodnić kłamstwo, jak choćby to, że Trump jakoby nigdy nie wspierał wojny w Iraku, lecz to w żaden sposób nie kompromitowało go w oczach zwolenników. Sam kandydat nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia, kłamstwa nazywał „szczerą hiperbolą”, zakładając, że jeśli dzięki temu wygrywa, nic więcej się nie liczy. W państwach totalitarnych zagłuszano niekontrolowane stacje radiowe i cenzurowano wszelkie informacje, zatem trudno było zweryfikować kłamstwa propagandy. Jednak dlaczego dziś ulegamy kłamstwom post-prawdy, mimo iż dostęp do informacji zdaje się szerszy niż kiedykolwiek?
       Zwróćmy uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze: natura internetu, a przede wszystkim mediów społecznościowych. Treści, często anonimowego autorstwa, które się w nich pojawiają, nie podlegają żadnej formie weryfikacji, a najistotniejsze przy ich rozpowszechnianiu jest to, ile „klików” przyniosą i ile „lajków” zbiorą. Portalom typu Facebooka zależy na tym, aby użytkownicy jak najczęściej z nich korzystali, a jak się okazuje, fałszywe informacje służą temu celowi znacznie lepiej niż prawdziwe. Wielu ludzi szuka dziś informacji nie tyle prawdziwych, ile atrakcyjnych, szokujących, śmiesznych. Prawda nie jest tu na pierwszym miejscu.
       Po drugie: upartyjnienie prawdy, co widać najlepiej na naszym, polskim podwórku. Można dowieść ponad wszelką wątpliwość, że minister się mylił, że poseł świadomie kłamał, a ci, którzy należą do ich politycznego plemienia i tak będą temu zaprzeczać. Nawet jeśli mają świadomość, co jest prawdziwe, nie dadzą temu świadectwa i nie będą przy tym zażenowani. Niekiedy tylko mrugną okiem, pod warunkiem że nikt ich nie filmuje. Ralph Keyes, wybitny badacz zjawiska post-prawdy, ujmuje to w prostych słowach: „Kłamiemy bezwstydnie, a przy tym nie widzimy powodów, by tego nie robić”.  

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki